Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z festiwalem w Opolu? W sieci burza o współpracę miasta z TVP

Piotr Guzik
Piotr Guzik
Festiwal w Opolu
Festiwal w Opolu Sławomir Mielnik
Internet podzielił się na dwa obozy. Jeden argumentuje, że Opole powinno zerwać współpracę z TVP przy organizacji swojej sztandarowej imprezy i apeluje do artystów o zbojkotowanie wydarzenia. Drugi przekonuje, że nie można łączyć festiwalu z polityką i że ucierpi on na zerwaniu współpracy z Telewizją Polską. W tle pobrzmiewa stary dylemat: co w ogóle zrobić z festiwalem w kolejnych latach i w jakim kierunku go poprowadzić. Zarówno programowo, jak i medialnie.

Temat zasadności współpracy Opola z TVP przy Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki wywołał przed tygodniem Radek Kobiałko, opolanin, reżyser widowisk muzycznych i telewizyjnych. Na Facebooku zwrócił się do prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego z pytaniem, czy nie widzi "nic złego w robieniu sztandarowej propagandowej imprezy pod rękę z Jackiem Kurskim".

- Festiwal to nie polityczna kula do strzelania do przeciwników z PiS - odpowiedział wtedy prezydent Opola podkreślając, że KFPP to nie jego prywatna impreza.

Pierwszy bojkot

Nie jest to pierwsze zamieszanie przy festiwalu. I choć impreza ta miewała swoje wzloty i upadki oraz nie raz towarzyszyły jej kontrowersje, to należy zaznaczyć, że w swojej blisko 60-letniej historii nie odbyła się tylko raz: w 1982 roku, z racji obowiązywania stanu wojennego w Polsce. Zdarzało się też, że jej termin przesuwano. W minionym i obecnym roku festiwal przenoszono z czerwca na wrzesień z racji epidemii koronawirusa. Najgłośniejsza była jednak sytuacja z 2017 roku, kiedy imprezę w terminie czerwcowym zbojkotowało kilkudziesięciu mających na niej wystąpić wykonawców.

Powodów było kilka. Jednym miało być istnienie "czarnej listy" artystów, niemile widzianych przez TVP z racji swojego zaangażowania w działalność sprzeczną z linią obecnej władzy. Jako inny wskazywano wykluczenie z konkursu "Premiery" zespołu Dr Misio, za "nieemisyjny charakter teledysku" od piosenki "Pismo".

Radek Kobiałko, który w przeszłości był zaangażowany m.in. w festiwal w 2016 roku, tworząc scenariusz i reżyserując koncert muzyki alternatywnej czwartego dnia imprezy, a także Premiery i SuperJedynki, wskazuje jeszcze jeden powód bojkotu, który nastąpił rok później: atmosferę wokół koncertu mającego uhonorować Wojciecha Młynarskiego.

- Rodzina nie życzyła sobie organizacji tego wydarzenia. Nie chciał też na nim wystąpić żaden ze współpracujących z nim artystów. Razem z prezydentem Arkadiuszem Wiśniewskim poinformowaliśmy więc TVP, że odstępujemy od tego koncertu. Mimo tego telewizja chciała do niego na siłę doprowadzić, nie zważając na sprzeciw rodziny. To była też przyczyna tego, że zrezygnowałem z pracy przy imprezie. To była też przyczyna tego, że zrezygnowałem z pracy przy imprezie, a także z jakiejkolwiek współpracy z TVP - opowiada.

Bojkot festiwalu przez artystów mających na nim wystąpić skończył się tym, że Arkadiusz Wiśniewski wyprosił ekipy TVP z amfiteatru, uzasadniając to obawami o poziom imprezy. To zaowocowało konfliktem z kierownictwem telewizji. Jej prezes Jacek Kurski zapowiadał przeniesienie imprezy do Kielc.

- Moja zdecydowana postawa pozwoliła obronić markę Festiwalu i Opola oraz zatrzymać KFPP w miejscu, w którym powstał i jest realizowany przez niemal 60 lat - mówi Arkadiusz Wiśniewski.

- Po kryzysie w 2017 r., i zerowaniu przeze mnie współpracy z TVP, wypracowaliśmy formułę, która się sprawdza. M. in. w wyniku tamtego sporu Opole i Telewizja Polska wspólnie powołują Radę Artystyczną Festiwalu, w której zasiadają przedstawiciele miasta. To członkowie Rady wybierają artystów, którzy występują w najważniejszych festiwalowych koncertach: Debiuty i Premiery - wskazuje prezydent Opola.

Zmiana partnera? Nic nowego

Zanim jednak miasto porozumiało się z TVP, a festiwal odbył się we wrześniu, Opole deklarowało, że jest w stanie zorganizować imprezę bez Telewizji Polskiej.

- Miasto było wtedy do tego przygotowane. Doprowadziłem do spotkania Arkadiusza Wiśniewskiego z przedstawicielami grupy Discovery w Warszawie. Już wtedy wiedzieli, że wkrótce przejmą TVN i złożyli prezydentowi konkretną propozycję względem festiwalu. Chcieli mieć u siebie tę imprezę jako perłę w koronie - mówi Radek Kobiałko.

- Arkadiusz Wiśniewski ostatecznie postawił jednak na dalszą współpracę z TVP. Moim zdaniem zaprzepaścił wtedy ogromną szansę na uczynienie z festiwalu przedsięwzięcia o randze, na którą zasługuje - uważa.

Prezydent Opola zaznacza, że nie doszło do oficjalnego spotkania z władzami Discovery, a jedynie do luźnej rozmowy z osobami, które powoływały się na wpływy w tej firmie.

- Oferta jednak była mętna i oznaczała realizację KFPP w niszowych kanałach typu „Metro TV”, w zdecydowanie węższym zakresie programowym i większym zaangażowaniu finansowym miasta. Z imprezy o randze Mercedesa zrobilibyśmy Dacię i jeszcze do tego więcej dopłacili - podkreśla.

Arkadiusz Wiśniewski nie kryje jednak, że sondował wtedy możliwość realizacji festiwalu z innymi mediami.

- Ze względu na zastrzeżenie poufności tych rozmów nie mogę ujawnić ich szczegółów. Podsumuję je jedynie w ten sposób, że gwarancję organizacji imprezy na dotychczasowym poziomie finansowym, rzeczowym i personalnym zaoferowała jedynie TVP, a bojkotujący artyści zadeklarowali powrót na scenę - mówi.

Temat zmiany partnera telewizyjnego festiwalu nie jest zresztą niczym nowym. Radek Kobiałko mówi, że najbliżej finalizacji takiego ruchu było w 2007 roku, gdy prezydentem Opola wtedy Ryszard Zembaczyński.

- Był niezadowolony z poziomu festiwalu, ponieważ już wtedy impreza ta niczego na rynku muzycznym nie kreowała. Zwrócił się do mnie o opracowanie koncepcji przeniesienia wydarzenia do innej telewizji, a także o zmianę jego formuły. Zaproponowałem, by dwa dni odbywały się w Polsacie, a jeden dzień był transmitowany na YouTube. Teraz to jest standard w przypadku największych imprez, ale wtedy to było coś nowatorskiego. Wszystko było już dogadane, ale z sobie tylko znanych przyczyn pan prezydent zmienił zdanie i wycofał się z inicjatywy, zostając przy TVP - opowiada.

Za i przeciw

Historia współpracy Opola z TVP przy festiwalu liczy sobie blisko 60 lat. Arkadiusz Wiśniewski zauważa, że ta sytuacja doprowadziła do symbiozy. Przykładem fakt, że znak towarowy KFPP należy do miasta, zaś sygnał dźwiękowy otwierający Festiwal jest już własnością TVP. Telewizja jest też właścicielem bogatego archiwum materiałów festiwalowych, nagrań koncertów czy wywiadów z gwiazdami, które są wykorzystywane podczas nowych edycji imprezy, a które obecne są też w Muzeum Polskiej Piosenki.

- Ponadto TVP realizuje również inne programy, które promują i przypominają historię Festiwalu i Opola - mówi Arkadiusz Wiśniewski.

Prezydent Opola wylicza, że widownia festiwalu to od 2 do 3 milionów widzów przez 3-4 dni. Doliczając powtórki szacuje, że imprezę w ciągu roku śledzi nawet 10 milionów widzów. - Oprócz oczywistej promocji Opola, na Festiwalu zarabiają również opolscy przedsiębiorcy. Suma korzyści dla miasta jest wielowymiarowa - podkreśla.

I przypomina, że w minionym roku festiwal w Opolu był jedyną taką imprezą zorganizowaną pomimo pandemii. - Telewizje komercyjne odpuściły swoje wydarzenia i pozostawiły widzów samych sobie - stwierdza.

Arkadiusz Wiśniewski zaznacza, że miasto nie zamyka się na inne telewizje. Jako przykład wskazuje Festiwal „Przebojowe Opole” zorganizowany z Polsatem w latach 2018 i 2019. - Stanowi on próbę dywersyfikacji oferty festiwalowej miasta. I to jest w mojej ocenie właściwszy kierunek rozwoju marki Opola: szacunek dla tradycji KFPP i tworzenie nowych form dla innych propozycji muzycznych - argumentuje.

Radek Kobiałko przekonuje tymczasem, że KFPP nie potrzebuje tradycyjnej telewizji. - Trzeba sobie zadać pytanie do kogo chce dotrzeć Opole ze swoją najcenniejszą marką. Obecnie odbiorcami festiwalu w dużej mierze są osoby w wieku 65+ z małych miejscowości. Oczywiście każdego widza należy szanować, ale wątpię, by ktoś z tej grupy w jakikolwiek sposób przyłożył się do rozwoju Opola, czy to przyjeżdżając na studia, czy też przeprowadzając się aby podjąć pracę - mówi.

Jako rozwiązanie przyszłościowe wskazuje właśnie streaming, czyli transmitowanie koncertów w sieci. Po czym podkreśla, że konieczne jest "całkowite zaoranie" obecnej formuły festiwalu i stworzenie liczących się konkursów.

- Tym czymś kiedyś były SuperJedynki, ale na samym początku, bo potem stały się swoją karykaturą. Do tej nagrody nominowano tych, którzy mieli akurat wolne terminy i mogli wystąpić w Opolu. Przez lata bolączką całej imprezy było to, że jej program układano na ostatnią chwilę - zauważa Radek Kobiałko.

- Co więcej, wykonawcy, o których powinniśmy na festiwalu zabiegać, jak praktycznie cały hip-hop i szereg artystów alternatywnych, nie chcą występować w tradycyjnej telewizji. To kolejny argument przeciw tym, co twierdzą, że bez niej festiwal w Opolu padnie - mówi.

Koszty? Niemałe

Opole w ostatnich latach przekazywało TVP 1,2 mln zł wkładu własnego w organizację festiwalu. Zdaniem Radka Kobiałko te pieniądze miasto mogłoby przekazać profesjonalnej firmie zajmującej się organizacją koncertów, które ta przygotowałaby wspólnie z Narodowym Centrum Polskiej Piosenki.

Zapytaliśmy prezydenta Opola jaką część budżetu festiwalu stanowi wkład miasta. Zaznacza, że koszt organizacji KFPP jest tajemnicą przedsiębiorstwa, ale przypuszcza, że kwota ta zawiera się w przedziale od 6 a 12 mln zł, co stanowi równowartość budowy nowego przedszkola czy szkolnej sali gimnastycznej.

- Założenie, że miasto samodzielnie zorganizuje KFPP oznacza kilkukrotne zwiększenie zaangażowania finansowego Opola, z bardzo ograniczoną możliwością odzyskania nakładów z reklam. Wydatki takie byłyby porównywalne z kosztami jakie miasto ponosi na całoroczne występy Odry Opole, Kolejarza i Gwardii oraz innych zawodowych klubów sportowych łącznie. Za porównywalną kwotę utrzymujemy np. przez większą część roku Opolski Teatr Lalki i Aktora, czy ZOO - wskazuje Arkadiusz Wiśniewski.

- Oszczędności jakie można wygenerować na udostępnieniu KFPP w internecie są niewielkie, a zyski wątpliwe. Gaże artystów, koszty scenografii i realizacji na kilkudziesięciu kamerach w streamingu są takie same, jak w TV, jeśli chcemy osiągnąć ten sam poziom jakości. Obniżanie poziomu byłoby natomiast wbrew dorobkowi KFPP i zepchnęłoby go w miejsce innych Festiwali, które próbowano zmieniać, a dziś już ich nie ma, bądź zupełnie odeszły od swojej formuły i straciły znaczenie dla polskiej kultury - argumentuje prezydent Opola.

Jego zdaniem wątpliwa jest też widownia takiego przedsięwzięcia. - Parę tysięcy ludzi na widowni nie zrekompensuje utraty wielomilionowej publiczności, jaka co roku ogląda KFPP. Śledzenie go w internecie oznacza zupełną zmianę jego formuły do tzw. „oglądania na żądanie”. Takie rozwiązanie likwiduje kompletnie unikalność KFPP, który ogląda się w konkretnym czasie i konkretnym miejscu, z całą historią wzruszeń i magii, które tej imprezie towarzyszą. Szczególnie, że inne festiwale telewizyjne są w istocie kalką Opola - mówi.

- Oczywiście nie mogę wykluczyć, że dynamika współpracy z TVP pchnie kiedyś miasto do samodzielnej organizacji KFPP, bądź szukania nowego partnera dla tego przedsięwzięcia. Ale powodem tego nie może być walka polityczna albo zawiedzione ambicje osobiste - zaznacza Arkadiusz Wiśniewski.

Nawoływanie do kolejnego bojkotu

Wokół festiwalu urosło bowiem duże polityczne napięcie. W sieci pojawiają się apele o zbojkotowanie imprezy przez artystów. Damian Maliszewski, piosenkarz i dziennikarz, zamieścił w mediach społecznościowych krytykę artystów, którzy mają pojawić się na festiwalowych koncertach w Opolu. „Albo stoi się po stronie ludzi, albo romansuje z dyktatorem. Nie ma półśrodków” – stwierdził, a potem zachęcał do bojkotu TVP.

Onet przytacza komentarz Joanny Kurowskiej pod postem Damiana Maliszewskiego. Aktorka zapytała „dlaczego nikt nie czepia się operatorów, scenarzystów, których odkrywcze dialogi kraszą seriale telewizji publicznej”. - Sama odmówiłam udziału i nie robię z tego Betlejemki – napisała.

Post Radka Kobiałki w temacie festiwalu skomentował Robert Janowski, wokalista, który w przeszłości przez lata prowadził program „Jaka to melodia?”.

"Może wreszcie Czas Najwyższy drodzy moi artyści zbojkotować szczujnię Kurskiego. Wiem, że kultura, rozrywka... (znam tę narrację) nie ma nic wspólnego z TVPiS... ale uwierzcie MA! To ten sam prezes, który nienawidzi wolności i demokracji, Wolnych Sądów, Kobiet, wszelkiej inności, nienawidzi i gardzi ludźmi - Wami też" – stwierdził.

- Robiąc festiwal wspólnie z TVP miasto bierze odpowiedzialność za dożynanie imprezy, z której wykluczona jest znakomita większość świetnych artystów nie chcących występować w telewizji rządowej, by jej w ten sposób nie legitymizować. Nie da się oddzielić propagandy od rozrywki - przekonuje Radek Kobiałko.

- Utożsamianie występów artystów na Festiwalu z legitymizowaniem polityki rządu, jest tak samo uzasadnione jak uznanie, że Robert Lewandowski chwali PiS, bo gra w piłkarskiej reprezentacji Polski, a jej mecze są pokazywane w TVP. Trzeba byłoby zatem domagać się od Lewandowskiego bojkotu występów w reprezentacji! Absurd kompletny - komentuje Arkadiusz Wiśniewski.

Zaznacza, że festiwal to "wielkie święto i perła polskiej kultury, którego nie można traktować w kategorii amunicji w walce politycznej".

- Owszem, nie brak wśród artystów kontestatorów i buntowników. I całe szczęście! Taki jest świat artystyczny, bez względu na władzę, która rządzi. Przedstawiciele miasta w Radzie Artystycznej pilnują tego, żeby na KFPP artyści występowali ze względu na dorobek artystyczny, a nie poglądy polityczne - podkreśla.

- Sam fakt, że bilety na tegoroczny festiwal zostały sprzedane w dwie godziny od wejścia do sprzedaży świadczy o tym, że mieszkańcy czekają na to wydarzenie i chcą oglądać ulubione gwiazdy polskiej sceny muzycznej. Nie sądzę, że idą do amfiteatru dla takiej czy innej telewizji. Na koncerty chodzi się dla artystów - mówi prezydent Opola.

Co dalej z festiwalem?

58. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki ma się odbyć w dniach 3-6 września. Będzie to ostatnia impreza organizowana w ramach obecnego, trzyletniego porozumienia Opola z TVP. Czy po jego wygaśnięciu miasto bierze pod uwagę możliwość współpracy z innym podmiotem przy organizacji kolejnych edycji imprezy?

- Porozumienie z Telewizją jest wciąż w realizacji. Dopiero po zakończeniu Festiwalu i wypełnieniu zawartej umowy przyjdzie czas na podsumowanie, ocenę współpracy i szukanie ewentualnych perspektyw - mówi Arkadiusz Wiśniewski.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Co dalej z festiwalem w Opolu? W sieci burza o współpracę miasta z TVP - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska