Krakowianie w tym sezonie grają bardzo wyrównane mecze. Tak było i tym razem. W pierwszej odsłonie nie padła żadna bramka, choć kilka okazji było, wtedy gdy „Pasy” grały w przewadze strzelał Krężelok, ale Miarka obronił. Podobnie jak w ostatniej minucie po strzale Raski.
Ci nie udało się w I tercji, powiodło się gospodarzom w kolejnej – tym razem Raska posłał „bombę” na bramkę jastrzębian z linii niebieskiej i bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Potem miejscowi grali 3 na 5, ale obronili się. Następnie Sawicki znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale przegrał ten pojedynek. Tak samo było w przypadku Kasperlika. Miejscowi znów grali w podwójnym osłabieniu i znów przetrwali.
Jednak na początku II tercji doświadczony Kolusz doprowadził do remisu. A po chwili słupek uratował krakowian przed stratą drugiego gola po strzale Górnego. W ostatniej minucie przed szansą stanął Lundgren, ale golkiper obronił. A więc dogrywka. A w niej „złotego gola” zdobył Starzyński i zakończył mecz.
Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie-Zdrój 1:2 (0:0, 1:0, 0:1, d. 0:1)
Bramki: 1:0 Raska (Jezek) 23, 1:1 Kolusz (Rajamaki) 42, 1:2 Starzyński (Viinikainen) 63.
Cracovia: Krasanovsky- Jezek, Żurek, Kapica, Raska, Vildumetz – Younan, Krenżelok, Lundgren, Berling, Sawicki – Bieniek, Kunst; Kasperlik, Bezwiński, Brynkus oraz Jaracz, Sterbenz, Wróbel, Mocarski.
JKH: Miarka – Kostek, Wajda, Nalewajka, Starzyński, Jarosz – Viinikainen, Bagin, Pelarczyk, Spirko, Rajamaki – Górny, Martiska, Bernhards, Paś, Arrak – Kolusz, Kamieniew, Freidenfelds, Kiełbicki, Zając.
Sędziowali: P. Kasprzyk, M. Bucki. Kary: 17 – 19 min. Widzów: 600.
