- To jest bolesna porażka – ocenił szkoleniowiec Legii. - Dużo zrobiliśmy, by do tego finału dojść. Pierwsza bramka, która padła na początku, jest trudna do opisania, bo myślę, że takich bramek często nie widzimy, a padają. Dużo było przypadku. Ta bramka mojej drużynie, która była mocno pozmieniana, nie pomogła, a ta na 0:2 już na pewno nie. Oprócz Luquinhasa trudno wymienić piłkarzy, który w ofensywie coś dali, nie potrafiliśmy strzelić bramki. Odpadamy z pucharu, a mamy przed sobą mecz ligowy z tym samym rywalem. Bardzo szybko musimy spróbować się zrewanżować i wrócić na ścieżkę, na jakiej byliśmy kilka meczów wstecz i zacząć znowu wygrywać.
Cracovia - Legia Warszawa. Tak kibice "Pasów" wspierali zesp...
O ile Legia straciła pewność siebie, to Cracovia ją wyraźnie zyskała.
- Pewność siebie nam wróciła po dwóch zwycięstwach w lidze – potwierdził Probierz. - Staraliśmy się odbudować fizycznie, daliśmy zawodnikom czas na regenerację. Dobrze zaczęliśmy, byliśmy stroną dominującą, zdobyliśmy dwie bramki, a potem niepotrzebnie daliśmy się zepchnąć do defensywy. Tego na pewno szkoda, ale pokazaliśmy determinację i po kontrataku strzeliliśmy trzeciego gola. Chwała Mateuszowi (Wdowiakowi – przyp.) że wykorzystał to, co jest jego atutem czyli szybkość.
Cracovia tym meczem pokazała, że mogła grać o mistrzostwo Polski. Czy forma zespołu nie przyszła za późno?
- Był taki kluczowy moment sezonu, jeszcze przed pandemią, kiedy to przegraliśmy cztery mecze w dwa tygodnie, a potem seria urosła do sześciu porażek – przypomina Probierz. - 8 meczów byliśmy bez zwycięstwa, ale powiedziałem już, że my mistrzostwo przegraliśmy z meczach z Korona i ŁKS-em.
