Cracovia słabo strzela
Szczęście „Pasów” polega na tym, że trzej beniaminkowie – Puszcza Niepołomice, Ruch Chorzów i ŁKS Łódź są na razie słabsze od nich.
„Pasy” miały świetny początek – 7 punktów w trzech meczach, ale od spotkania w Łodzi z ŁKS-em (2:0, 30 września) nie wygrały – dwa remisy, dwie porażki. Średnia punktowa 1,15 na mecz nie napawa optymizmem. Jaka jest tego główna przyczyna? Bardzo słaba skuteczność – równo gol na mecz. 13 bramek to bardzo słaby wynik. W ostatnim meczu w Zabrzu nawet nie było szans, by tę średnią poprawić. A więc nie było mowy o zwycięstwie, mógł być co najwyżej remis, przy dużym szczęściu.
- Graliśmy poprawnie, odcięliśmy praktycznie Górnika od piłek na Yokotę – komentował to spotkanie trener krakowian Jacek Zieliński. - Ale naszym problemem jest to, że od dłuższego czasu nie potrafimy sobie stwarzać sytuacji i ich wykorzystywać. Można powiedzieć, że jesteśmy tacy trochę bezzębni i to było widać bardzo wyraźnie.
- Szwankowało na pewno ostatnie podanie – dodaje pomocnik „Pasów” Michał Rakoczy. - Nie mieliśmy dokładności, nie stworzyliśmy sobie praktycznie żadnej sytuacji, takiej, z której mogłaby paść bramka. Na pewno musimy nad tym mocno popracować.
Trudny terminarz "Pasów"
Cracovię do końca roku czekają bardzo trudne mecze – ten najbliższy już w piątek o godz. 20.30. Do Krakowa przyjeżdża lider – Śląsk Wrocław. Potem, po przerwie reprezentacyjnej „Pasy” jadą do Częstochowy na mecz z Rakowem. Krakowianie w grudniu, pod koniec tego roku – 17.12 i 20.12 rozegrają mecze z Legią Warszawa (pierwszy na wyjeździe). Gdzie więc szukać punktów? By w miarę spokojnie przeczekać zimową przerwę potrzebują jeszcze co najmniej sześciu „oczek”. Mogą je zdobyć w konfrontacjach na własnym boisku z Ruchem Chorzów (który właśnie zmienił trenera – Jana Skrobacza zastąpił Jan Woś) oraz Stalą Mielec (ona jeszcze nie zmieniła szkoleniowca, ale przymierzany jest do niej w miejsce Kamila Kieresia – Pavol Stano). To tylko teoria. Jak mówi szkoleniowiec „Pasów” Jacek Zieliński, jego zespołowi gra się lepiej z mocnymi zespołami. O tym będzie można się przekonać już w piątek, bo wrocławian w tym sezonie należy zaliczyć do mocnych przeciwników.
- Mamy teraz przed sobą mecz z liderem i parę dni na to, by dojść do siebie i przewartościować sobie pewne sprawy w głowie – stwierdził po spotkaniu w Zabrzu szkoleniowiec Cracovii.
- Podchodzimy teraz tak do tego, że musimy zdobyć trzy punkty – mówi Rakoczy. - Nie interesują nas żadne, remisy, przegrane. Musimy być gotowi na to, by wygrać ten mecz.
U siebie idzie jak po grudzie
Dodajmy, że własne boisko nie jest w tym sezonie sprzymierzeńcem Cracovii. Zespół rozegrał na nim siedem spotkań w lidze (wliczając w to spotkanie z Puszczą Niepołomice, którego rywal był formalnie gospodarzem) i wygrał zaledwie jedno - z Zagłębiem Lubin (2:1). Nie są to statystyki, które napawają kibiców Cracovii optymizmem. Chyba, że nagle coś się zmieni. Wygrana z klasowym rywalem będzie takim kołem zamachowym do lepszych występów. Można było przypuszczać przed sezonem, że „Pasom” będzie ciężko, bo się nie wzmocniły. W trakcie rozgrywek przyszedł wprawdzie Kamil Glik, ale ciężko na razie ten ruch kadrowy nazwać wzmocnieniem.
