Comarch Cracovia - Unia Oświęcim 4:3 (2:3, 0:0, 2:0)
Bramki: 1:0 Drzewiecki (Guzik, Kruczek) 2, 2:0 Urbanowicz (Kapica, Słaboń) 8, 1:2 Daneczek (S. Kowalówka, Wojtarowicz) 11, 2:2 Wojtarowicz (Daneczek, Vosatko) 14, 2:3 Wojtarowicz (Vosatko, Daneczek) 19, 3:3 Kruczek (Domogała) 46, 4:3 Kruczek (Wajda, Dziubiński) 60.
Cracovia: Łuba (21 Radziszewski) - Grman, Rompkowski, Svitana, Dziubiński, Sinagl - Noworyta, Novajovsky, Kapica, Słaboń, Urbanowicz - Kruczek, Wajda, Guzik, Pasiut, Drzewiecki - Dąbkowski, Dutka, Domogała, Wróbel, Kisielewski.
Unia: Witek - Bezuska, Vosatko, S. Kowalówka, Daneczek, Wojtarowicz - Modrzejewski, Gabryś, Szewczyk, Haas, Tabaczek - Nowotarski, Popela, Gębczyk, Paszek, Malicki - Kysela, Fiedor, Piotrowicz, Koczy, Budzowski.
Sędziował: Przemysław Kępa (Nowy Targ).
Kary: 16 - 20 min. Widzów: 1100.
Mecz zaczął świetnie się dla „Pasów”, już w 65 sek. Filip Drzewiecki zdobył gola. Kiedy po chwili Maciej Urbanowicz podwyższył na 2:0 wydawało się, że gospodarze wysoko wygrają. Ale bramka zdobyta w 11 min dodała otuchy gościom. Potem, wykorzystując słabszą dyspozycję rezerwowego bramkarza Cracovii Michała Łuby Unia zdobyła w tej tercji jeszcze dwa gole. Wszystkie trafienia zapisał na swoim koncie pierwszy atak.
Od drugiej tercji w bramce gospodarzy pojawił się Rafał Radziszewski. Krakowianie przystąpili do szturmu, stwarzając od bramką świetnie broniącego Przemysława Witka mnóstwo sytuacji. Stuprocentowych okazji nie wykorzystali Patrik Svitana, Urbanowicz, Marek Wróbel, nawet z karnego nie trafił do bramki Adam Domogała. Bramka Witka była jak zaczarowana. Goście ograniczali się tylko do pojedynczych kontr.
Ostatnie 20 minut to falowe ataki gospodarzy, ale i bardzo groźne kontrakcje oświęcimian. Gospodarze w 46 min wyrównali, ale szczęśliwie: po uderzeniu Macieja Kruczka krążek odbił się od kija Lukasa Popeli i zmylił Witka.
Następnie Unia miała świetną okazje, ale z paru metrów Artur Budzowski trafił krążkiem w słupek. Potem z 1 metra Peter Tabaczek w Radziszewskiego. 28 sekund przed końcem meczu Drzewiecki, po wyjściu z boksu kar, jechał sam na Witka, ale bramkarz wygrał ten pojedynek! Jednak chwilę później, grając w przewadze, „Pasy” dopięły swego, gdy Kruczek potężnie huknął z dystansu. Witek był bezradny.