Pozorny nieporządek w warsztacie
W warsztacie przy ul. Bronowickiej w Krakowie panuje delikatny nieporządek - sprzęt, który w latach 80. i 90. był ozdobą niejednego domu leży na półkach i podłodze czekając na naprawę. Główki wielu śrubokrętów wystają ze słoików na biurku, wokół nich wiją się kable łączące wysłużone odbiorniki z gniazdkami elektrycznymi, a wyżej leży sterta pilotów do telewizorów.
- Muszę mieć ich aż tyle, bo klienci często przynoszą telewizory bez pilotów. Wśród mojej kolekcji zawsze znajdzie się taki, który pasuje do sprzętu, który mam naprawić. A co do bałaganu, to przyznaję, że można odnieść wrażenie nieporządku, ale proszę mi wierzyć, ja dokładnie wiem co gdzie leży - zapewnia specjalista od elektroniki.
Pan Wiesław od dziecka uwielbiał majsterkowanie. Od najmłodszych lat czytał pismo „Horyzonty techniki dla dzieci”. Nie stronił również od napraw w rodzinnym gronie.
Technikum, studia, wojsko
- Raz naprawiłem komuś małe radyjko, innym razem pomogłem uruchomić magnetofon i tak to się powoli rozwijało. Poszedłem do Technikum Łączności przy ulicy Łobzowskiej, a później na studia elektroniczne na Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie. Po studiach zacząłem pracę w Krakowskiej Fabryka Aparatów Pomiarowych w Ośrodku Badawczo Rozwojowym. Potem był okres wojska w Zgierzu, gdzie pracowałem oczywiście przy radiostacjach. Chcieli mnie zatrzymać w wojsku, ale ja nie chciałem. Od zawsze miałem zasadę, że wolę chleb na spocznij niż bułkę na baczność. Dzisiaj trochę żałuję tego wojska, bo koledzy, którzy jednak się zdecydowali na karierę w mundurach przeszli już dawno na całkiem przyzwoite emerytury - mówi fachowiec z Bronowic.
Po wojsku Wiesław Urasiński wrócił do KFAP-u, ale równolegle w domu prowadził serwis napraw audio-video. Później przejął zakład po zmarłym majstrze przy ulicy Bronowickiej, który prowadzi do dzisiaj. Fachowiec przyznaje, że nie potrafi rozstać się ze swoją pracą.
- Nie wyobrażam sobie życia, w którym siedzę cały dzień na kanapie i patrzę na telewizor od przodu. Wolę zaglądać do niego od tyłu, bo tam są bardziej interesujące rzeczy niż te pokazywane na ekranie - przyznaje elektronik
.
Elektroniczne lata 80. i 90
Właściciel serwisu przyznaje, że najlepsze lata w jego fachu to lata 80. i 90., czyli rozkwit sprzętu elektronicznego na polskim rynku. Ludzie przynosili do naprawy radia, telewizory, magnetofony, walkmany.
- Serwisowałem sprzęt firmy Curtis Group, która sprowadzała sprzęt z Japonii, który u nas w kraju miała nazwę Otake. Niektórzy mogą ja pamiętać m.in. z telewizorów. Pracy było mnóstwo, czasem siedziało się do późnych godzin nocnych, żeby wszystko zrobić na czas - dodaj fachowiec.
Dziś stary sprzęt dalej trafia do serwisu pana Wiesława. Właściciele radioodbiorników przypominają sobie, że gdzieś odłożyli stary magnetofon i teraz chcieliby posłuchać kaset sprzed 30 lat.
- To wszystko tam trzeszczy, piszczy, ale ludzie mają ogromny sentyment do tych czasów. To co jednym przeszkadza w odbiorze muzyki, innych zachwyca - podkreśla elektronik.
- Ta dzielnica Krakowa przeszła ogromną metamorfozę! Dawniej były tu... pola
- Tu zakupów już nie zrobimy. Te sklepy zniknęły na dobre z krakowskich galerii
- TOP 10 miejsc na zimową wycieczkę w okolicach Krakowa!
- Oto 10 powodów, przez które życie w Krakowie bywa nieznośne
- Zobacz najpiękniejsze kreacje z małopolskich studniówek 2023 cz. II
