Po kilku tygodniach wróci Pan w sobotę do Krakowa, ale tym razem w barwach Śląska. To będzie dla Pana szczególny mecz?
Na pewno fajnie będzie spotkać się z kolegami z Wisły. To i owo razem przeżyliśmy, więc sentyment do "Białej Gwiazdy" pozostał. Przed meczem trochę powspominamy, ale później zacznie się już normalna ligowa walka.
Jest Pan zadowolony z tych kilku tygodni w Śląsku? Z jednej strony gra Pan w podstawowym składzie, a z drugiej - wyniki zespołu chyba nikogo zadowolić we Wrocławiu nie mogą.
Mamy niedosyt, bo nie gramy aż tak źle, jak mogłyby wskazywać wyniki. W kilku spotkaniach, które przegraliśmy, mogliśmy co najmniej zremisować. W kilku innych, w których padł remis, mogliśmy sięgnąć po trzy punkty. Nasz ostatni mecz z Ruchem napawa jednak optymizmem. Nie byliśmy faworytem, a jednak wywieźliśmy z Chorzowa jeden punkt.
Właśnie. Choć jeszcze nie wygraliście wiosną, to jednak potrafiliście zabrać po dwa punkty zespołom z czołówki, najpierw Legii, a następnie Ruchowi. Pewnie teraz szykujecie się na Wisłę?
Szkoda nam było szczególnie meczu w Warszawie, ponieważ tego dnia Legia była do ogrania. Jeśli natomiast chodzi o Wisłę, to przyznaję, że rzeczywiście jedziemy do Krakowa po punkty. Najlepiej trzy, jeżeli jednak wywalczymy tylko jeden, to także będziemy zadowoleni.
Trener Ryszard Tarasiewicz prosił Pana już o podpowiedzi na temat słabych i mocnych stron Wisły?
Mamy dobry sztab szkoleniowy, więc myślę, że trenerzy sami z powodzeniem rozpracują rywala. Jeśli jednak ktoś poprosi mnie o wskazówki, to oczywiście nie odmówię. Wisła, mimo iż ma nowego trenera, nie zmieniła znacząco swojego stylu gry, zatem nie powinna nas specjalnie zaskoczyć.
Był Pan zaskoczony słabą grą Wisły na początku rundy wiosennej, co skończyło się zwolnieniem trenera Macieja Skorży?
Wisła jest takim klubem, który musi wygrywać zawsze. Jeśli tego nie robi, to zaczyna być gorąco. Nie wiem, jakie były przyczyny słabszego startu zespołu. Gram teraz w Śląsku i głównie jego problemami żyję. Widać było jednak, że w Wiśle problemy miało kilku zawodników. Np. Paweł Brożek, na którym zawsze spoczywa ogromna odpowiedzialność. A przecież każdy ma prawo do chwil słabości i skoro Pawłowi nie idzie, to ciężar strzelania bramek powinni wziąć na siebie inni. Ostatnio tak się zresztą stało, bo Wisła zaczęła wreszcie wygrywać.
Wy też macie problem z napastnikami. W Krakowie nie zobaczymy Vuka Sotirovicia i Tomasza Szewczuka. Czy zatem w ataku zobaczymy Piotra Ćwielonga?
Nie mam pojęcia, na jakiej pozycji wystawi mnie trener Tarasiewicz. Do tej pory grałem w pomocy, ale być może rzeczywiście teraz wystąpię w pierwszej linii. Bez względu jednak na to, gdzie będę grał, zrobię wszystko, żeby Śląsk wracał do Wrocławia ze zdobyczą punktową. Tak jak powiedziałem wcześniej, mam sentyment do Wisły, lecz na boisku musi on pójść na bok. Od pierwszego gwizdka każdy będzie już walczył o swoje.
Najnowsze informacje piłkarskie znajdziesz naEkstraklasa.net