Bunkier Sztuki można pomylić z galerią handlową. Stoisko jak z najlepszego butiku, a na nim diamenty. Tyle, że czarne. Tuż obok film w zupełnie innym klimacie. Byli śląscy górnicy szlifują węgiel. A w przerwach, umorusani, przegryzają bułkę.
To, co oglądamy na ekranie, wygląda jak opowieść z zamierzchłych czasów. Utrzymana w czerni i bieli narracja ma w sobie coś z czasów minionych. Bo i bohaterowie są jakby niedzisiejsi: górnicy, którzy odeszli z kopalni, nagle wylądowali na społecznych obrzeżach. Bez pieniędzy, bez perspektyw.
Łukasz Surowiec, więcej niż obiecujący artysta młodego pokolenia, związany z Górnym Śląskiem, sprawił, że węgiel znów daje bezrobotnym szansę. Ten sam węgiel, przez który znaleźli się na życiowym zakręcie. Tym razem jednak trzeba go było wyszlifować w "czarne diamenty". Ten kształt to też symbol - węgiel jest dla Śląska skarbem. Co jeszcze ciekawsze, artysta do poprawy sytuacji byłych górników wykorzystuje mechanizmy kapitalizmu, zasadę kupuj - sprzedaj. Tego samego, który dobił wiele kopalń, gdy te nie poradziły sobie na wolnym rynku. Ot, paradoks.
Zobaczymy też dokument "Szczęśliwego Nowego Roku", opowieść o grupce bezdomnych, którzy starają się przetrwać w Katowicach. Surowiec nagrał go, odwiedzając z kamerą prowizoryczne osiedle, które zbudowali sobie pod wiaduktem przy ul. Bocheńskiego. Prócz filmu zobaczymy też projekty domów przygotowane przez bohaterów dokumentu i fotomontaż przedstawiający jednego z nich ściskającego dłoń prezydenta Katowic, Piotra Uszoka. I makietę z proponowaną lokalizacją domów dla bezdomnych. W samym sercu Katowic, przy Rondzie Sztuki i Spodku. Znów byliby widoczni, w symbolicznym centrum uwagi.
Łukasz Surowiec, jak się zdaje, chce być "artystą zaangażowanym". Sztuka jest dla niego narzędziem zmiany społecznej. Nic dziwnego, że Artur Żmijewski zaprosił go z projektem "Birkenau-Berlin" na ostatnie berlińskie biennale, którego był kuratorem.
Różnica, którą między nimi zauważam, jest jednak znacząca: Żmijewski, spychając estetykę na plan trzeci, jest dla mnie dziś bardziej publicystą niż artystą (choć nie zawsze tak było). Surowiec, wystawą w Bunkrze Sztuki, pokazuje, że odmierza proporcje. Jego projekty nie rezygnują z estetycznego pokrowca, pozostając działaniem zaangażowanym w zmianę. Zwraca uwagę nie tylko na to "co", lecz także "jak" opowiadać. Nawet wózki złomiarzy mają tu estetyczny powab. Podobnie jak twarze ich właścicieli - zawieszone równo, poukładane. Jakby w opozycji do ich skomplikowanych układów życiowych.
I jeszcze tytuł "Dziady". Symboliczny. Ważny dla Krakowa. To tu Konrad Swinarski zrealizował głośne przedstawienie w oparciu o jedno z najsłynniejszych dzieł Adama Mickiewicza, zapraszając na scenę kloszardów. Teraz - nie tylko ich zresztą - Łukasz Surowiec wpuszcza do Poczekalni, przestrzeni otwartej w dolnej galerii Bunkra. Można tam czekać na "koniec mrozu", "wiosnę", "zmianę". Można zajrzeć na chwilę lub na dłużej. Każdy może mieć dach nad głową, każdy może robić (prawie) wszystko. Utopijne miejsce równości. Ponad podziałami społecznymi. Być może pojawią się tu nawet warsztaty. A na pewno Poczekalnia stanie się scenerią kolejnego wideo. Bo tak działa Łukasz Surowiec.
Wybierz najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [GALERIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!