Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas Obywatela

Jerzy Stuhr
fot. archiwum Polskapresse
Ważyły się losy Pańskiego scenariusza "komedii życia". Nie mogła się doczekać realizacji. I nagle karta się odmieniła: koncern ITI postanowił dofinansować produkcję. Czy jest Pan szczęśliwy, choć, jak wiadomo "pieniądze szczęścia nie dają"?

Może nie mówmy o szczęściu. Cieszę się, że pojawia się szansa na realizację. Bardzo podobało mi się spotkanie z ITI. Bo podoba mi się, gdy od pierwszej kwestii padają jasno sformułowane warunki współpracy.- Jako koproducenci - powiedzieli - nie ingerujemy w scenariusz, nie ingerujemy w reżyserię, montaż, obsadę aktorską…

To dobry początek, wszak każdy reżyser boi się ingerencji producentów. Oczywiście, potem zaczęliśmy rozmawiać o ryzyku tego scenariusza, bo już jego forma jest ryzykowna, aczkolwiek podniecająca. ITI wchodzi w produkcję, choć na razie nazywa się to uzupełnieniem naszego budżetu, i zajmie się dystrybucją. Podobało mi się też ich naturalne i pewnie dla nich podstawowe pytanie: na ile widzów liczę? Odpowiedziałem szczerze. Tzn. określiłem odpowiedź na podstawie doświadczenia z moich poprzednich filmów. I z doświadczenia filmów podobnych - np. widownia filmów Krzysztofa Kieślowskiego liczyła 400 - 500 tysięcy. Moich filmów, to około 300 - 400 tysięcy. Wiem, że do takiej widowni trafiam. Może "Pogoda na jutro", poprzez emisje telewizyjne osiągnęła parę milionów, ale był to szczególny przypadek. Ale w kinach miała "pod" 500 tysięcy.

Wynikła też rozmowa o wieku odbiorców. Wszak mój scenariusz dotyczy naszych już ponad 60 lat powojennych, analizowanych poprzez doświadczenia jednego pokolenia. Mojego pokolenia. Tych obecnych 65 - 70-latków. A wszystko analizowane będzie w tonacji komediowej. Bo przecież to jest najważniejsze, że ma to być komedia.

Zapytali, czy myślę, że młode pokolenie mnie zrozumie? A ja odpowiedziałem, że jest jakiś drogowskaz, fenomen jakiś, czyli to mianowicie, że młody widz rozumie filmy Barei. One go śmieszą choć są zanurzone w PRL-u.

Ja nie zmienię swojego poczucia humoru. Wiem, że moje poczucie humoru rozmija się z poczuciem humoru moich dzieci. Jedynym łącznikiem naszym jest Bareja: bo śmieszy i mnie, i młodych.

A oni na to: Weźmy przykład - rozbijają kamieniem szybę w Towarzystwie Kultury Żydowskiej, gdzie właśnie trwają próby "Wesela" i jest scena między Poetą a Rachelą… Kto to, panie Jerzy, zrozumie?

Może i tak, ja na to, ale gdy kamieniowi towarzyszy okrzyk, że "Żyd to jest buc, żyje po to, by go tłuc", to może więcej zrozumieją?

- E, powiedzą, że tak krzyczą kibole - oni na to. A ja: gdybyśmy chcieli iść takim kluczem, to np. Smarzowski nigdy nie mógłby zrobić swojej "Róży", bo kto tam zna sprawy tuż powojennych Mazurów? Nawet jury gdyńskiego festiwalu nie rozumiało, a film okazał się znakomity, miał wielkie powodzenie i okazał się filmem bardzo ważnym. Albo "Obława". Dlaczego gadają po śląsku, kto w Wehrmachcie… trzeba trochę historię znać.

Oczywiście, zrobię wszystko, aby widz był poinformowany o tym, co się dzieje, ale też nie skreślę czegoś ze scenariusza, bo ktoś może nie zrozumieć, gdyż ma półtorej godziny "historii" w szkole i na dodatek się do niej nie przykłada.

Cenne są dla mnie takie rozmowy, bo pokazują, gdzie czają się te dyskusyjne punkty. Taka była nasza rozmowa. A rozmowa o sprawach produkcyjnych, to już odbędzie się między moim producentem, panem Piotrem Dzięciołem, a ich przedstawicielem.

Na razie podzwoniłem do mojej ekipy, ustawiłem ich wszystkich na jesień. Sam na nowo czytam scenariusz, zmieniam drobiazgi, które po dwóch latach wydają mi się mniej wyraziste, niż być powinny, zmieniłem też tytuł, na "Obywatel…". I nie jest to, jak ktoś powiedział złośliwie, mierzenie w stronę "Obywatela Kane". Raczej przyświeca mi "Obywatel Piszczyk", którego grałem w filmie Andrzeja Kotkowskiego, a który u genezy był hołdem złożonym Andrzejowi Munkowi i jego poczuciu humoru w "Zezowatym szczęściu".

Wysłuchała Maria Malatyńska

Lód pokrył Kraków [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska