Putin z ministrem Ławrowem faszerują nas gadaniną o NATO, którego ekspansja w pobliże Federacji Rosyjskiej miałaby zagrażać ich bezpieczeństwu. Jednak NATO jest sojuszem obronnym. A gdyby nawet podejrzewać państwa NATO, że zechcą nagle na Rosję napaść, to na drodze staną nastroje pacyfistyczne. Jak u Marii Peszek: „Nie oddałabym ci Polsko, ani jednej kropli krwi”, bo „lepszy żywy obywatel, niż martwy bohater”. Te frazy ilustrują stan umysłów sporej części Zachodu. I Putin to wie. Powtarza mantrę o NATO, gdyż jest wygodna i mobilizuje jego udręczony biedą i beznadzieją elektorat.
Zdominowanie Ukrainy przyniosłoby Rosji szybkie korzyści całkiem inne niż "bezpieczeństwo od NATO".
A gdyby głównym celem Putina byli ludzie? Nie żeby ich zabijać, tylko zdobyć. Gdyby to Ukraińcy byli przedmiotem pożądania i cennym skarbem?
Rosja się wyludnia. Wg opublikowanej niedawno rosyjskiej prognozy w ciągu najbliższych 4 lat w Rosji ubędzie 2,4 miliona ludzi w wieku produkcyjnym. W dodatku populacja kurczy się nierównomiernie. Już dziś Rosja jest największym krajem muzułmańskim szeroko pojętego Zachodu. Federacja Rosyjska liczy obecnie od 15 do 20 milionów muzułmanów, czyli 10 do 15 % ogółu ludności. Wskaźniki urodzeń są jednoznaczne: wśród muzułmanów rodzi się znacznie więcej dzieci niż w pozostałych grupach ludności, co tłumaczy dlaczego Wielki Mufti Rosji utrzymuje, że już za 10 lat już 30% ludności Rosji będzie muzułmanami.
Osiem lat temu Aleksandr Borodaj generał rosyjskiej FSB, i były szef samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej jasno to wyłuszczył: „potrzebna jest nam Ukraina, bo głównym problemem Rosji nie jest gospodarka, tylko demografia".
Z aneksją Krymu wcielono do Rosji 2,5 miliona ludzi, z których 90% było Rosjanami i Ukraińcami. Kreml uruchomił też akcję masowego przyznawania rosyjskich paszportów - tworzył nowych obywateli żeby dziś głosić konieczność ich obrony. Z oferty skorzystało 700 tysięcy osób z dwu separatystycznych republik. Zaledwie co piąty mieszkaniec. Za mało.
Ukraińcy nie chcą już wyjeżdżać do Rosji ani na stałe, ani do pracy sezonowej. Wolą wyjeżdżać do Polski (i Unii). Rosja kompletnie utraciła atrakcyjność. A przecież Ukraina to ponad 40 milionów ludzi wyznających prawosławie i mówiących językiem zbliżonym do rosyjskiego. Według rosyjskich nacjonalistów Ukraińcy nie są nawet osobnym narodem: zostali oddzieleni od Wielkiej Rosji przez błędy i knowania…
Uczynienie z milionów Ukraińców obywateli Federacji Rosyjskiej oddaliłoby perspektywę zapaści demograficznej i uspokoiło czarne sny o muzułmańskiej Rosji. Te lęki są na tyle powszechne, że nie można ich lekceważyć. Jeśli Margarita Simonjan związana z władzą dziennikarka, naczelna Sputnika, pisze, że bez zdecydowanych działań, populacja Rosji do roku 2040 zmieni się tak, że Rosja stanie się „krajem muzułmańskim”, to znaczy, że albo Kreml tę wypowiedź inspirował, albo tę opinię podziela.
W dodatku bez Ukrainy nie ma mitu Wielkiej Rosji, gdyż Kijów uważany jest za gniazdo prawosławnej Rusi. Tego, że mity mają znaczenie, Putina z pewnością nauczono w KGB. „Odzyskanie” Kijowa załatwiłoby więc kilka ważnych kwestii. Czy do tego dojdzie poprzez wojnę, nie wiemy. Wiemy za to, że taki jest cel.
- Kolejne termy w Małopolsce otwarte. Nowa atrakcja w regionie
- WIELKI chiński horoskop na 2022 rok! Co Cię czeka w roku tygrysa?
- Podstępny omikron. 20 objawów wirusa, które mogą przypominać przeziębienie
- Te miejsca już tak nie wyglądają. Rozpoznasz Kraków na archiwalnych zdjęciach?
- Kolejne problemy na zakopiance. Opóźni się budowa tunelu pod Luboniem Małym
