Przypomnijmy, że wójt Szymon Łytek wydał na tę inwestycję decyzję środowiskową i rozpoczął procedurę wydania warunków zabudowy i zagospodarowania terenu.
Interweniujący w naszej redakcji mieszkańcy obawiają się smrodu powstającego z kiszonki. Uważają, że sąsiedztwo biogazowni obniży im komfort życia, a także wartość ich nieruchomości.
Wójt Łytek po spotkaniu z grupą ponad 60 czernichowian postanowił wznowić postępowanie środowiskowe. - To będzie szkodliwa inwestycja, a my nie byliśmy o niej powiadomieni i nie mogliśmy wcześniej reagować - mówi Beata Kucharz-Toczko, przedstawicielka mieszkańców.
Do ich reprezentowania w działaniach w tej sprawie wybrali też: Bożenę Dudek, Elżbietę Figułę, Małgorzatę Galos-Hudy, Dorotę Kucharz, Krzysztofa Mikulskiego, Kazimierza Pawlika, Katarzynę Zabagło.
- Po spotkaniu z wójtem jesteśmy nieco spokojniejsi, ale wolimy trzymać rękę na pulsie - dodaje Beata Kucharz-Toczko.
Arkadiusz Wrzoszczyk, członek Zarządu Powiatu Krakowskiego, który jest właścicielem terenu i organem założycielskim Zespołu Szkół Rolnicze Centrum Kształcenia Ustawicznego, też nie zmienił zdania od ostatniej rozmowy z nami. - Nie będziemy niczego forsować na siłę i robić to wbrew mieszkańcom - zapewnia Arkadiusz Wrzoszczyk.
Przypomnijmy, że Grzegorz Bylica, dyrektor ZS RCKU planował wykorzystać biogazownię do produkcji prądu na potrzeby zespołu. Zamierzał wykorzystać do tego kukurydzę uprawianą na szkolnych terenach. Zapewnia, że urządzenia powstaną według najnowszych technologii. Ma w planach uruchomienie pierwszej w Polsce klasy z przyszłościowym kierunkiem technik biogazownik.
Jednak mieszkańcy, choć podkreślają, że nie są przeciwni edukacji uczniów, obawiają się spalania w biogazowni innych odpadów niż kukurydza i - w przyszłości - na większą skalę.
Wczoraj dyrektor nie chciał komentować stanowiska mieszkańców i czeka na rozwój sytuacji.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 14
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski
