Zawodnicy z Niecieczy doprowadzili do stanu 1:2, mimo, że przegrywali 1:0. Samobójczego gola zdobył Patryk Fryc - to już drugi "swojak" obrońcy Termaliki przeciwko Śląskowi. Dziennikarze byli więc pod tym względem bardzo uszczypliwi. - Trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby przeciwko tej samej drużynie dwukrotnie pokonywać własnego bramkarza, aczkolwiek była to bardzo trudna sytuacja. Patryk uratował nas w Gdańsku, dzisiaj mu nie wyszło, ale bilans wychodzi zerowy. To nie była do końca jego wina, ponieważ Śląsk przeprowadził ładną akcję przy golu na 1:0. - skomentował ten fakt trener Michniewicz.
Termalica jest przez najbliższe kilka godzin liderem ekstraklasy. Co wyróżnia piłkarzy Bruk-Betu na tle innych ekip? - Przede wszystkim liczba mieszkańców - żartobliwie odpowiedział opiekun "Słoni". - My jesteśmy przede wszystkim inną drużyną, nie mamy w swoich szeregach byłych piłkarzy Juventusu, albo znakomitych indywidualności jak Jagiellonia. Nasze zgranie stoi na wysokim poziomie i nadrabiamy kolektywem. Szatnia jest spójna, a to jest bardzo ważne w budowaniu zespołu na długi czas. Oceniając nasze możliwości, musimy nakreślić plan, w jakim stylu chcemy grać. Obieramy sobie cały czas tę strategię i przynosi ona spodziewane efekty. - tym razem poważnie oznajmił szkoleniowiec Termaliki.
Goście, przez niemal całą II połowę grali w przewadze jednego zawodnika, po tym, jak w 48. minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Felipe Goncalves. - Jak gra się w przewadze, to czasami tej różnicy nie widać. Śląsk obrał za cel głównie powstrzymywanie nas w ataku pozycyjnym i zwężanie pola gry. Zawodnicy Śląska bronili się bardzo dzielnie i z rzadka udawało nam się przedrzeć przez te szyki obronne. Bardzo fajnie, że ta druga bramka padła. - zakończył swoją wypowiedź Michniewicz.
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy