Płyta "Spiżowy krzyk" zawiera mniej znane piosenki Pani męża. Czym kierowała się Pani przy ich wyborze? __
Chciałam pokazać mniej znane, ale równie interesujące oblicze artysty. Inny powód jest może błahy, ale bardzo dla mnie istotny. Otóż są to ulubione piosenki, moje i naszych córek.
Pewnie często słucha ich Pani w domowym zaciszu. Co Pani wtedy czuje? __
Po prostu żałuję, że Czesława już nie ma.
A łatwo żyło się z tak wielką indywidualnością? __
Decydując się na ten związek, zdawałam sobie sprawę, że artysta tej miary nie może być zwykłym człowiekiem. Jednak nie żałuję ani jednej chwili z nim spędzonej. Czesław żył w swoim własnym świecie. Cały czas coś mu w duszy grało. Pamiętam nawet takie zabawne zdarzenie z tym związane. Był wtedy w kuchni. Mył pod kranem łyżeczkę. Ja o czymś mu mówiłam, on niby mnie słuchał, bo cały czas potakiwał. Trwało to chyba około godziny, przez cały ten czas woda z kranu ciekła, a on bez przerwy mył tę samą łyżeczkę.
Która z piosenek tego albumu jest Pani najbliższa? __
Właściwie każdy z szesnastu umieszczonych na "Spiżowym krzyku" kawałków. Ale gdybym miała wybierać, to "Moje zapatrzenie". Zresztą mam jeszcze sporo innych, takich ukochanych piosenek. Tak więc jeśli ta płyta się przyjmie, to niewykluczone, że w przyszłości ukażą się następne jej części.