https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lady Pank w krakowskim klubie Studio. Piosenki ze słynnej płyty "Ohyda" i spotkanie z Janem Borysewiczem

Paweł Gzyl
Lady Pank
Lady Pank Paweł Dubiel
W tym roku mija czterdzieści lat od wydania drugiej płyty zespołu Lady Pank. Piosenki z "Ohydy" na stałe wpisały się w historię polskiego rocka. Teraz posłuchamy ich na żywo w piątek 6 grudnia o godz. 20 w krakowskim klubie Studio. Tego samego dnia o godz. 18 w jego dolnej sali można będzie wziąć udział w spotkaniu z Janem Borysewiczem i obejrzeć film "O dwóch takich, co ukradli księżyc", do którego napisał muzykę.

Na pomysł założenia zespołu rockowego wpadł w 1981 roku ceniony autor tekstów Andrzej Mogielnicki, kiedy poznał ówczesnego gitarzystę Budki Suflera – Jana Borysewicza. Uznał, że młody instrumentalista marnuje się stojąc na drugim planie w znanym zespole, bo ma talent, który zasługuje na własną formację.

Borysewicz był w tamtym czasie zafascynowany grupą The Police, dlatego postanowił założyć nad Wisłą podobne trio. Po pierwszych nagraniach okazało się jednak, że trudno mu jednocześnie grać i śpiewać. Dlatego zaczęto poszukiwać nowego frontmana. Wybór Mogielnickiego i Borysewicza padł na Janusza Panasewicza, który śpiewał wtedy w... wojskowym zespole Desant.

- W sumie niewiele w tym Desancie robiłem, śpiewałem chórki i nosiłem sprzęt, ale zakolegowałem się z wokalistką, która była żoną Andrzeja Mogielnickiego. Ona wiedziała, że coś kombinuję swojego na próbach, dała znak Andrzejowi, a on przyjechał i posłuchał mnie. Przypadliśmy sobie do gustu na gruncie towarzyskim, więc zarekomendował mnie Jankowi. Kiedy pojawiłem się na przesłuchaniu, początkowo był nieufny. Andrzej go jednak przekonał – mówi nam Janusz Panasewicz.

Pierwsze piosenki Borysewicz i Mogielnicki sypali jak z rękawa. I każda z nich stawała się przebojem: „Mniej niż zero”, „Kryzysowa narzeczona”, „Wciąż bardziej obcy”, „Vademecum skauta” czy „Moje Kilimandżaro”. Wszystkie te utwory trafiły na debiutancki album Lady Pank, który ukazał się w 1983 roku i sprzedał się w ponad milionowym nakładzie. Równie dużym sukcesem był drugi krążek formacji - "Ohyda".

emisja bez ograniczeń wiekowych

Ten fonograficzny triumf grupa dyskontowała licznymi koncertami, grając jedną trasę koncertową za drugą. Widząc ogromną popularność Lady Pank nad Wisłą, Mogielnicki wpadł na pomysł, by spróbować wylansować zespół w USA. Muzycy polecieli za ocean, ale nie odnaleźli się w tamtejszym show-biznesie. Dwóch z nich zostało na w Stanach, a reszta wróciła do kraju i musiała zebrać nowy skład.

Potem nie zabrakło w historii Lady Pank skandali. Muzycy zespołu lubili bowiem rock’n’rollowy tryb życia. Zmieniali swoje życiowe partnerki, sięgali po różnego rodzaju używki, zawalali koncerty. Wszystko to jednak dodawało tylko kolorytu ich działalności. Tym bardziej, że nie zaniedbywali fanów i regularnie dostarczali im kolejnych przebojów.

Z czasem Borysewicz i Panasewicz ustatkowali się i dziś skupiają się na muzyce, a nie na skandalach. A ponieważ przyjaźnią się od czterdziestu lat, nic nie wskazuje, aby w łonie zespołu doszło kiedykolwiek do rozłamu.

- Sekretem naszej długowieczności jest miłość do muzyki. My jesteśmy pasjonatami rocka. Lubimy nagrywać płyty, dawać koncerty, cieszymy się każdą okazją do wspólnego muzykowania. To się udziela widzom, oni to czują. Gdybyśmy sami nie bawili się dobrze na scenie, ludzie by nie kupowali biletów i płyt. Dlatego myślę, że to właśnie pasja nas trzyma tyle lat na scenie – podsumowuje Janusz Panasewicz.

Ostatnim wydawnictwem Lady Pank jest płyta "MTV Unplugged" z rejestracją akustycznego koncertu zespołu. W ramach promocji tej płyty grupa zagrała kilkanaście koncertów ze specjalnymi aranżacjami swych przebojów.

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska