- Może nie ma co liczyć strat, ale zyski, których nie będzie - mówi Dariusz Galica, prowadzący internetową bazę wynajmu kwater. - Według moich danych w okresie od świąt aż do połowy stycznia było o ok. 40 proc. mniej turystów niż przed rokiem. Wszystko to spowodowane było pogodą. Nie było u nas zimy, nie było rezerwacji.
Podhalańskie stoki narciarskie, te największe stacje, co prawda działały przez ten czas, bo zdążyły wyprodukować sztuczny śnieg przed anomaliami. Ten jednak w ostatnich dniach topniał w oczach. - Według naszych szacunków mieliśmy w grudniu 2013 roku mniej gości o ok. 20 proc. niż w 2012 - mówi Jan Walkosz Jambor, ze stacji na Polanie Szymoszkowej.
O ile jednak ci najwięksi jeszcze jakoś sobie radzili, o tyle małe stoki, tzw. ośle łączki w Zakopanem w ogóle nie ruszyły. - My pracowaliśmy do 10 stycznia. Potem nie mieliśmy warunków. Dopiero od początku ferii, gdy temperatury nieco spadły, zaczęliśmy zwozić na stok śnieg z Doliny Chochołowskiej - mówi Andrzej Szatkowski ze stoku Budzowy Wierch w Zakopanem. - Straty nasze? Pewnie to będzie już kilkadziesiąt tysięcy złotych. Może uda się je odrobić jeszcze tej zimy.
Z kolei wyciąg narciarski na zakopiańskich Lipkach działał tej zimy tylko przez dwa dni. - Potem przyszedł halny i zmiótł wszystko. Mamy nadzieję, że teraz zima zagości u nas na dłużej - mówi Zenon Jasikowski, właściciel wyciągu.
Pierwszy turnus ferii nie wygląda olśniewająco. - Jest mało ludzi i mało rezerwacji. Być może jednak się to zmieni, gdy w Zakopanem będzie śnieg - mówi Dariusz Galica.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+