Ferie 2025 za nami. I choć poszczególni przedsiębiorcy twierdzą, że ludzi nie było za dużo, to jednak generalnie branża ocenia, że globalnie był to udany czas.
- Tegoroczne ferie były bardzo mocno zróżnicowane jeśli chodzi o obłożenie. Generalnie, choć prognozy były różne, okazały się nie najgorsze. Przyznam jednak, że nie najgorsze. Nie mogą o tym powiedzieć ośrodki mniejsze, szczególnie te, które nie postawiły na remonty, na reklamę, na interesujące pakiety, ośrodki które znajdują się na obrzeżach miasta, lub są mniej świadomi ekonomicznie, Wśród tych przedsiębiorców słyszymy duże rozgoryczenie – mówi Karol Wagner.
Generalnie średnie obłożenie dla Zakopanego wyniosło w czasie ferii ok. 60 procent. Największe obłożenie było w okresie ferii mazowieckich – ok. 70 proc., a także w czasie ferii śląskich i łódzkich. Ostatni tydzień był najsłabszy – dużo poniżej 50 proc.
Emilia Glista, która współpracuje z hotelami i pensjonatami w górach w pozyskiwaniu klientów zaznacza, że choć wielu właścicieli obiektów obserwowało niższe obłożenie, nie oznacza to jednak, że gości globalnie było mniej.
– Naszym zdaniem w dalszym ciągu mamy tendencję wzrostową jeśli chodzi o ilość turystów na Podhalu. Ale musimy brać pod uwagę także, że cały czas przybywa nam obiektów noclegowych – mówi Emilia Glista. A to oznacza, że ilość łóżek rośnie, ale obłożenie spada. – Analizując jednak ferie trzeba wziąć pod uwagę nie tylko obłożenie, ale i przychody. A te były moim zdaniem lepsze niż w czasie ferii z ubiegłego roku – ocenia Emilia Glista.
Po tegorocznych feriach branża turystyczna w górach zauważyła dwa nowe trendy. Jeden z nich szczególnie zauważyły wyciągi narciarskie, którym co prawda nie rosły przychody, ale ilość sprzedanych karnetów narciarskich owszem.
– Pojawiło się bardzo dużo jednodniowych wyjazdów, bez noclegów. Obserwują to wyciągi narciarskie, ale korzystają także parkingi, czy restauratorzy. My jako hotelarze nie mamy z tych gości nic – mówi Karol Wagner.
Coraz więcej osób, zwłaszcza z Małopolski i nieodległych rejonów zamiast wyjazdu na 3-4 dni, zdecydowało się na 3-4 wyjazdy na jeden dzień – dosłownie na kilka godzin. – Naszym zdaniem ten trend będzie się utrzymywał – zaznacza.
Drugi trend to krótkie wyjazdy na weekendy. – Coraz mniej jest już pobytów od soboty do soboty, na 7 noclegów. Można to było obserwować w soboty i niedziele na wyciągach, gdy było dużo osób. Dotychczas sobota była stosunkowo słabsza, bo wtedy następowała wymiana turnusów – mówi Wagner. Nowością jest także przedłużanie weekendów – ale nie od czwartku do niedzieli, lecz od soboty do wtorku.
Znamienne jest także to, że wraz z wyjazdami krótkimi, weekendowymi utrzymuje się bardzo krótkie tzw. okienko rezerwacyjne, które – jak to mówi obrazowo branża turystyczna – skróciło się aż do Szaflar. To oznacza, że wielu turystów robi rezerwacje dosłownie z drogi, po tym jak w drodze zdecydują na który stok jadą, gdzie aktualnie panują lepsze warunki do szusowania.
