Tymczasem sondaż, przeprowadzony na wewnętrzny użytek jednej z głównych partii, wskazuje, że największe szanse w wyścigu do fotela prezydenta ma Roman Ciepiela. Były prezydent Tarnowa z lat 1994-1998, dotychczas mówi jedynie, że chce kandydować i ma do tego wszelkie kompetencje. Poważna konkurencja grozi mu ze strony PiS-u, a dokładnie Kazimierza Koprowskiego, który będzie kandydatem tego ugrupowania. Wysoko w rankingu jest jeszcze Jakub Kwaśny z SLD oraz Józef Rojek z Solidarnej Polski.
W innym sondażu, z końca ubiegłego roku, wykonanym na zlecenie Regionalnego Ośrodka Badania Opinii Publicznej, najwięcej głosów zdobył kandydat PO, prawie 24 proc. Na Kazimierza Koprowskiego wskazało około 20 proc. z ponad tysiąca zapytanych osób. Jacek Pilch, potencjalny kandydat partii Gowina, może liczyć na około 5 proc. głosów. Wysokie trzecie miejsce, z wynikiem prawie 19 proc. zajął znowu kandydat z SLD, Jakub Kwaśny.
Badania pokazują jasno, że rozdrobnienie kandydatów na prawicy może zepsuć plan tej strony politycznej, który zakłada odbicie władzy w Tarnowie z rąk PO. Jedynym zadowolonym z takiej sytuacji jest Jakub Kwaśny z SLD.
- Im więcej nazwisk na liście, tym większe szanse wyborców na to, że znajdą dla siebie odpowiedniego kandydata. Poza tym oczywiście dla mojego ugrupowania to korzystna sytuacja - uśmiecha się lider SLD.
Głosy prawicy mogą rozbić się na Kazimierza Koprowskiego, Józefa Rojka, i ewentualnie Jacka Pilcha z ugrupowania Polska Razem.
- Solidarna Polska wystawi listę do rady miejskiej. Bez lidera, czyli kandydata na prezydenta, byłoby to bez sensu - mówi Józef Rojek z Solidarnej Polski i dodaje, że na temat wspólnego kandydata z innymi partiami nie rozmawiał, ale nie wyklucza, że trzeba będzie razem zasiąść do stołu.
Ostrożnie w kwestii ewentualnego porozumienia wypowiada się Kazimierz Koprowski z PiS.
- Pytanie, kto i z kim do takich rozmów mógłby zasiąść. My jako partia chcemy przejąć władzę w Tarnowie, bo ostatnie wydarzenia pokazały co się działo w mieście przez 7 lat, afera goniła aferę. Każda partia musi dbać o swój interes polityczny, a panowie z Solidarnej Polski sami opuścili PiS, nikt ich nie wyrzucał. Ale jeśli Jarosław Kaczyński podjąłby decyzję, że prawica w Tarnowie powinna iść razem do wyborów, to wtedy będziemy się zastanawiać.
- Dopuszczam taki scenariusz jak szerokie porozumienie co do potencjalnego kandydata - mówi z kolei Jacek Pilch z Polski Razem - Wszystko jest możliwe. Nie ukrywam, że spotykam się z członkami innych partii i planuję kontynuować te rozmowy. W tej sytuacji powinniśmy, jako prawica, zaznaczyć, że Tarnów nie musi mieć barw politycznych, tym bardziej że miasto jest w poważnych tarapatach.
Na pytanie, czy możliwy jest kandydat ponadpartyjny, chwilowo nie ma odpowiedzi. - Nie wierzę w to, że prawica potrafi się zjednoczyć i zrezygnować z partyjnych interesów - komentuje Jakub Kwaśny z SLD.
Sytuacja może się skomplikować jeszcze bardziej, jeśli swojego kandydata wystawi stowarzyszenie Tarnowianie. Po zerwaniu przez PO koalicji w radzie miasta i odwołaniu wiceprezydent Doroty Skrzyniarz, stowarzyszenie przeszło w szeregi opozycji.
- Wszystko wskazuje na to, że Tarnowianie będą mieć kandydata na prezydenta. Nie wiemy jeszcze czy będzie to Dorota Skrzyniarz, czy Ryszard Ścigała - mówi Tadeusz Mazur.
Do grona pretendentów do fotela prezydenta może dołączyć jeszcze Stanisław Sorys z PLS. Niewykluczone, że z komitetu obywatelskiego wystartuje były radny Marek Ciesielczyk, co dodatkowo wzmocni pozycję Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+