Przy podejściu na Szpiglasową Przełęcz od strony Pięciu Stawów łańcuch - gdy tylko został zamontowany - znikał w tajemniczych okolicznościach. I tak zabawa w kotka i myszkę trwała cały rok.
Tatry zawsze przyciągały i będą przyciągać turystów. Nieważne, czy ktoś chodzi po górach, czy nie, marzeniem jego jest wejście właśnie na Orlą Perć (najtrudniejszy szlak w Tatrach), a jeżeli już tam się nie da, to przynajmniej trzeba wdrapać się na Giewont.
I idą. Wprawdzie czytają w przewodnikach, że na szlaku są klamry, łańcuchy, drabinki. Że są przepaście, że trzeba nie mieć lęku wysokości, aby zaliczyć Rysy czy Przełęcz pod Chłopkiem.
Damy radę - mówią! A jeśli nie, to łańcuch, klamra nam pomogą. Nie daj Boże, gdy po wejściu na szlak okazuje się, że jakiś dowcipniś ukręcił kotwę, zabrał kawałek łańcucha, czy też klamra, nadszarpnięta zębem czasu, ledwo trzyma się podłoża! Wówczas zaczyna się dramat!
ie pomogą nam wtedy żadne ostrzeżenia, jeżeli nie zadziała instynkt i nie powiemy sobie - dalej nie idę. Łańcuch, klamra to tylko dodatkowe ubezpieczenie na szlaku. Tak naprawdę potrzebne są rozwaga i rozum.