- Nie udało się Panu zagrać w meczu reprezentacji z Czarnogórą, ale potrenował Pan z kadrą przez tydzień. Odpoczął Pan psychicznie od spraw klubowych?
- Starałem się koncentrować na reprezentacji. Tak postępuje większość zawodników, klub odchodzi na bok, liczy się dobro drużyny narodowej. I widać to podczas meczów. Jeden za drugiego oddaje wszystko i to przekłada się na wyniki. Cieszy fakt, że cały czas idziemy w górę. Zawodnicy grają w czołowych klubach i wszystko wskazuje na to, że będzie ciągły progres reprezentacji. Wróciłem do klubu i teraz koncentruję się na lidze.
- Pewnie po cichu liczył Pan na to, że w Podgoricy będzie przynajmniej na ławce rezerwowych. Z racji nieobecności Grzegorza Krychowiaka zmniejszyła się konkurencja na pozycji defensywnego pomocnika.
- Nie podchodziłem do tego w takich kategoriach. Wiem, że liczenie na coś się nie opłaca, bo np. z Cracovią mieliśmy nadzieję na awans do czołowej ósemki, a teraz walczymy z nożem na gardle...
- Jest Pan więc zawiedziony, że zabrakło Pana wśród kandydatów do występu w Podgoricy?
- Jestem trochę zawiedziony, bo po to się przyjeżdża na kadrę, po to się walczy, by grać. Ale z drugiej strony, cieszę się z wyróżnienia, że dostaję powołania i staram się dać z siebie maksa.
- Jak to spotkanie wyglądało z trybun? Rzeczywiście była gorąca atmosfera?
- Szczerze powiem, że nie. Miejscowi kibice w stosunku do naszych fanów i do nas, zawodników, byli pokojowo nastawieni. Żadnych incydentów nie było. Może szanowali naszą klasę?
- Jako piłkarz jest Pan w dwóch światach. W tym pierwszym, reprezentacyjnym, są sukcesy, w drugim, ligowym - szara rzeczywistość i kłopoty.
- Jest to dość duży przeskok, nie ma co ukrywać. Nabrałem jednak energii, zostałem nią „zarażony”. Staram się to przerzucić teraz na swoich kolegów w klubie.
- Cracovii potrzeba zwycięstwa, by się odblokować?
- Na pewno zwycięstwo jest jednym z czynników, które poprawiają atmosferę. Problem tkwi w naszych głowach, bo widać na boisku, że brakuje nam pewności siebie. Staramy się wziąć sprawy w swoje ręce i wytłumaczyć sobie, co musimy zrobić.
- Jakie to sposoby?
- Niech one pozostaną w naszej szatni.
- Wisła Płock to beniaminek, ale w Krakowie w meczu z wami, mimo porażki, zaprezentowała się z dobrej strony. To trudny rywal?
- Każde spotkanie jest trudne, tym bardziej w sytuacji, w której jesteśmy. Nie ma co się rozwodzić nad przeciwnikiem, trzeba się skupić na sobie.
- Przychodził Pan do Cracovii, już tej I-ligowej. Nie przeżywał więc Pan stresów związanych z walką o utrzymanie. W grupie spadkowej, w której zagracie, walka będzie na całego. Trzeba się do niej przygotować mentalnie.
- Zacznie się wszystko od nowa. Może więc dobrze, że teraz znajdujemy się w złej sytuacji, bo po podziale ligi nie będziemy zaskoczeni. Chcemy już teraz się obudzić, a wierzę w to, że w dodatkowej części sezonu będziemy innym zespołem. Każdy już sobie zdał sprawę, o co w tym sezonie będziemy walczyć.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska