Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Czaja. Kolekcjoner włoskich wrażeń i sensów

Magda Huzarska-Szumiec
Dariusz Czaja "Gdzieś dalej, gdzie indziej"
Dariusz Czaja "Gdzieś dalej, gdzie indziej"
Najpierw wpadł mi w ręce wywiad z Dariuszem Czają, który przyznał się, że po przeczytaniu "Obrazów Włoch" Pawła Muratowa zrezygnował z kupna mieszkania, przeznaczywszy pieniądze na podróże do Italii. Już ten fakt zrobił na mnie wrażenie.

Czytaj także:

Ja sama się do tego nie posunęłam, ale podobnie jak Czaja, ilekroć jadę do Włoch, zawsze zabieram z sobą książkę Rosjanina. Notabene Zeszyty Literackie wydają ją właśnie po rozdziale, dzięki czemu jej cena osiągnęła wyżyny niczym nasz nowy mistrz w skoku o tyczce.

Nic więc dziwnego, że od razu miałam ochotę sięgnąć po eseje Czai pt "Gdzieś dalej, gdzie indziej", które ukazały się nakładem wydawnictwa Czarne. No i się nie rozczarowałam. Autor sprawił mi naprawdę wielką frajdę, tym większą, że nie dał się skusić urokowi powszechnie opisywanej Toskanii (te remonty starych domów, opisy winnic i jedzenia, brrr... kto jeszcze może to czytać?), tylko wybrał się na sam koniec buta, do miejsc rzadko uczęszczanych. Takich jak region Apulla.

Czaja ogląda ją oczami zafascynowanego tym miejscem podróżnika, ale i erudyty, który jest świetnie przygotowany literacko, ikonograficznie. Nabyta wiedza nie jest dla niego najważniejsza. Ważne są przede wszystkim ulotne przeżycia, których doświadcza w podróży. Pięknie oddaje melancholię, jaka panuje na stacji, na której nikt nie wysiada, która jest tak zapomniana, że nawet nie chcą mu sprzedać do niej biletów. Ale pisarz musi tam jechać , bo chce na własne oczy zobaczyć miejsce bitwy, która się tam rozegrała, a której ślady go intrygują. Intryguje go też pies, towarzyszący mu całą drogę, z którym niestety musi się rozstać.

Czaja trafia też do małych miasteczek słynących z procesji, w których życie płynie tak leniwie, jak leniwa może być tylko jaszczurka wygrzewająca się na skąpanych w słońcu kamieniach. Wyprawia się też do Castel del Monte, który został wybudowany dzięki kaprysowi Fryderyka II i którego mury przepełnione są muzyką.

A propos muzyki, moim ulubionym esejem w tej książce jest opis wieczoru w Lecce i koncertu, który autor przespał. Ale nie miało to większego znaczenia dla magi tej włoskiej nocy i końcowego stwierdzenia "Byłem szczęśliwy w Lecce".

Bo Dariusz Czaja kolekcjonuje wrażenia, choć sam twierdzi, że woli kolekcjonować sensy. Ja jestem pod wrażeniem jego książki. Dlatego dołączę ją do moich lektur, które sprawiają, że muszę w samolocie dopłacać za nadbagaż.

Serwis Wybory 2011: Najświeższe informacje wyborcze z Małopolski!

Weź udział w akcji Chcemy Taniego Paliwa! **Podpisz petycję do rządu**

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska