Jeszcze bez Van Burena?
- Przygotowania do tego meczu idą zgodnie z planem – mówi szkoleniowiec „Pasów”. - Coraz większa grupa zawodników uczestniczy w treningach. Jedziemy na wymagający teren i mimo że Lechia to beniaminek, to dobrze atakuje, ale, co zawsze podkreślam, ważne będzie to, co my zrobimy. Ucieszyliśmy się z ostatniego spotkania, z realizacji wielu rzeczy i tego, co zrobiliśmy w trudnych momentach, w których odrabialiśmy straty.
Co można poprawić w stosunku do meczu z Motorem?
- W początkowej fazie meczu rzucało się w oczy zbyt mało agresji w grze obronnej – mówi Kroczek. - A to zawsze zakładamy. Dyscyplina taktyczna nie była taka, jaką chcieliśmy prezentować, staliśmy zbyt szeroko rozstawieni. Zakładamy zawsze, by grać w przód, a rozpoczęliśmy od podania do bramkarza. Ułatwiliśmy sprawę Motorowi. Musimy być nastawieni na grę wprzód, to leży w moim pomyśle na grę i w naszym DNA. A początkowo z Motorem zagraliśmy za bardzo zachowawczo. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej wchodziliśmy na obroty.
Czy można spodziewać się tego, że do meczowej „20” wróci Mick van Buren, ostatnio kontuzjowany?
- To jeszcze zobaczymy – mówi szkoleniowiec. - Decyzje, co do składu na mecz z Lechią zapadną przed samym wyjazdem. Wracają zawodnicy jest grupa w procesie treningowym, oprócz Glika i Rakoczego, mam komfort wyboru, co jest ważne.
Dodajmy, że w grupie ćwiczących jest Kacper Śmiglewski.
- On nie jest brany pod uwagę pod kątem gry do końca roku kalendarzowego – mówi Kroczek. - Trenuje, ale nie można się spieszyć jeśli chodzi o jego rywalizację meczową. Nie zbawią nas trzy spotkania, a możemy zawodnika na dłużej przygotować.
Lechia lubi tracić
Lechia w czterech z pięciu ostatnich meczów obejmowała prowadzenie w meczu, ale go nie „dowoziła”. To okoliczność premiująca Cracovię, która umie odrabiać straty.
- Chciałbym, abyśmy to my objęli prowadzenie – twierdzi Kroczek. - Abyśmy nie doprowadzali do huśtawki naszych nastrojów oraz kibiców. Chcemy być drużną, która chce zdominować przeciwnika. Jedziemy na teren, który nie jest łatwy, każdego przeciwnika darzymy szacunkiem. Nieraz już zespoły z dołu tabeli krzyżowały szyki tym, którzy chcą coś więcej ugrać. Lechia ma dobrą jakość w ofensywie, kreatywnych, szybkich zawodników. Musi wygrywać, jeśli chce pozostać w ekstraklasie, musi ryzykować. Sytuacja dla niej staje się coraz mniej komfortowa. Lechia to mocny zespół przy stałych fragmentach gry, skrzydłowi są mocni w pojedynkach.
Nie zagra Camilo Mena, który doznał kontuzji, a to czołowy zawodnik gdańszczan.
- Nie sprawi mi to radości, wiem, jak to ból dla trenera – mówi szkoleniowiec Cracovii. To kluczowy zawodnik, jeśli chodzi o Lechię, ale my ostatnio byliśmy bez sześciu zawodników. To naturalna kolej rzeczy. Nie szukamy usprawiedliwień, jest grupa, która musi brać ciężar gry na siebie. Niektórzy długo czekają na szansę i ją wykorzystują.
Przygotowany Hoskonen
Do „11 Kroczka awansował Arttu Hoskonen. Zastąpił kontuzjowanego Jakuba Jugasa.
- Trzeba być przygotowanym pod względem psychologicznym i fizycznym na to, że będzie się rozgrywać mecz – mówi. - Zawsze chcę być jak najbardziej gotowy.
Hoskonen ma etatowe miejsce w zespole narodowym, w przeciwieństwie do Benjamina Kallmana, który jest raczej rezerwowym.
- Trener reprezentacji obserwuje Benjamina Kallmana, wie, w jakiej jest formie, że strzela gole – odpowiada Hoskonen.
Czy dla niego to ostatni sezon w Cracovii? Po tym kończy się jego kontrakt.
- Sezon jest jeszcze długi – mówi. - Wiadomo, że chciałby się grać gdzieś wyżej, ale jeszcze nie zadecydowałem co dalej, toczą się rozmowy.
