- Z perspektywy meczu i statystyk byliśmy zespołem, który stworzył więcej okazji bramkowych – mówi trener Cracovii Dawid Kroczek. – Oddaliśmy 18 uderzeń, z czego 12 z pola karnego i to jest na plus, natomiast tylko dwa strzały były w światło bramki. Jeśli chcemy wygrywać, musimy być zespołem, który będzie bardziej cierpliwym, który podejmie optymalne decyzje, czy to w ataku pozycyjnym, czy przy kontrze. Były trzy, cztery dobre okazje, kiedy odebraliśmy piłkę, ale zbyt szybko podejmowaliśmy decyzję np. co do podania. Widzew mógł się lepiej zorganizować w polu karnym i doprowadzenie do sytuacji bramkowej nie było takie klarowne, jak byśmy sobie życzyli.
- Na pewno bardzo żałujemy straconej bramki, bo ona była stracona zbyt łatwo - kontynuował trener.- Cóż, takie bramki się zdarzają. Reakcja na straconego gola była bardzo dobra, szybko stworzyliśmy okazję, było wbiegnięcie w pole karne, zamienione na gola. Czujemy niedosyt, bo stać nas było na to, by wywieźć z Łodzi trzy punkty, ale tak jak mówiłem przed meczem – to jest ciężki teren dla nas i szanujemy ten punkt. Jeżeli chcemy utrzymać się w górze tabeli musimy być mocniej zorganizowani, lepiej zdyscyplinowani, by wygrywać mecze. Musimy maksymalnie dociskać rywala, nie pozwala na chwile rozprężenia, a przede wszystkim oddaje trudniejsze strzały dla rywala.
Debiut Henrikssona
W Cracovii zadebiutował Gustav Henrikssona, tak o tym mówił szkoleniowiec „Pasów”.
- Jeśli mam być szczery to występ Gustava nie był przewidziany, ale Arttu Hoskonen zgłosił uraz, który wykluczył go z gry. Stanęliśmy przed trudną decyzją, bo zawodnik odbył z nami tylko jedną jednostkę treningową. Ale jest to piłkarz, który kilka dni temu grał z Tottenhamem i liczyliśmy, liczę na to, że wejdzie do drużyny i będzie wartością dodaną. W działaniach obronnych grał bardzo dobrze, był agresywnym wychodził w pionie. Dobrze bronił pole karne, ocena jest dobra. Sporo tych zasad, które mamy w działaniach obronnych nie byliśmy w stanie mu przekazać, ale biorąc pod uwagę okoliczności i to, jak szybko musiał się zaaklimatyzować, zagrać w meczu ligowym, to oceniam, że był to dobry występ. Jeśli chodzi o atak to było dużo bezpiecznej gry, ale nie możemy za wiele wymagać, bo z nim tego nie przećwiczyliśmy. Podsumowując, oceniam to na dobry występ.
Piątkowo-sobotnie mecze tak się ułożyły, że przegrały trzy drużyny będące w tabeli nad Cracovią. Czy to wyzwoliło dodatkową mobilizację w „Pasach”?
- Stanęliśmy w rundzie jesiennej w sytuacji, w której po zwycięskim meczu bylibyśmy liderem i oba ten mecze – z Lechem i GKS-em Katowice przegraliśmy – przypomina Kroczek. – Widzieliśmy wyniki, zdawaliśmy sobie sprawę, że zwycięstwo nas przybliża, ale punkt też nie oddala, bo mimo wszystko odrobiliśmy punkt do Rakowa, Jagiellonii, Legii. Nie rozmawialiśmy o tym, co da nam zwycięstwo, że będziemy na 4. miejscu. Musimy skupiać się na sobie, musimy być zespołem, który, jak pojawia się szansa, będzie w stanie wygrać. Nie jest to proste, doświadczyliśmy tego na własnej skórze. Pojawia się presja związana z tym, że trzeba wygrać, by być na górze. Zespół to czuje. By być zespołem, który powalczy o coś więcej, to bardzo wymagająca rzecz wymagająca od sztabu i zawodników dużej jakości z dwóch stron.
Nie zmienili taktyki
Cracovia była skuteczna, a w ostatnich meczach taka nie jest – zremisowała trzy ostatnie mecze, strzeliła jednego gola.
- Nie rozłożyliśmy inaczej akcentów, np. na działania w obronie, pracujemy podobnym schematem jak jesienią – mówi Kroczek. – To byłoby trafne, gdybyśmy nie kreowali sytuacji, a tak nie jest. Z Rakowem czy w tym meczu to ponad 30 uderzeń na bramkę, wejść w pole karne też około 30. Musimy być przygotowani na to, że przeciwnicy też reagują na nas inaczej. Nie jest tak, że przyjeżdża Cracovia, zespół, który w ubiegłym sezonie grał o utrzymanie. Jesteśmy zespołem drugim pod kątem strzeleckim w lidze i zespoły są bardziej uważne na nas, musimy być na to gotowi, czy to pod kątem działań indywidualnych na naszych zawodników. W treningach cały czas rozwijamy cała fazę, nie zaniedbujemy żadnej rzeczy.
Kroczek pochodzi z Łodzi i dla niego mecz z Widzewem to coś innego niż zwykłe spotkanie.
- Miałem tu udany przyjazd z Resovią – przypomina trener. – Tak, jak już mówiłem, każdy mecz jest taki sam. Wygrana to są trzy punkty, nie kategoryzuję tego, że ten mecz jest bardziej ważny, a ten mniej. Oczywiście wzbudza emocje, bo jestem z tego miasta, to jest inna adrenalina niż w innym spotkaniu, ale nie traktowałem tego nie wiadomo jak szczególnie, nie chciałem by to urosło do rangi jakiejś indywidualnej rywalizacji.
