https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Deweloper w Krakowie umyślnie wyburzył zabytkowy fort. Zapadł prawomocny wyrok

Małgorzata Mrowiec
Odbudowany fort w ramach realizowanej inwestycji przy ul. Wybickiego
Odbudowany fort w ramach realizowanej inwestycji przy ul. Wybickiego Wojciech Matusik
Zapadł wyrok w procesie odwoławczym dotyczącym głośnej sprawy wyburzenia fortu N-10 "Prądnik Biały" przy ul. Wybickiego. Krakowski deweloper Franciszek D. i jego syn Daniel D. zdaniem sądu drugiej instancji zniszczyli zabytek, działając umyślnie. Ich obrońcy argumentowali, że fort nie widniał w ewidencji zabytków pod ulicą Wybickiego. Sąd jednak wskazał, że deweloper, kupując nieruchomość, wiedział o istnieniu tam reliktów fortu, a pierwotnie opracowywana koncepcja inwestycji na tym terenie uwzględniała ich zachowanie i wyeksponowanie.

Przypomnijmy, że w maju ubiegłego roku krakowski sąd wydał wyrok w sprawie dotyczącej tamtej rozbiórki. Deweloper Franciszek D. oraz jego syn Daniel D. zostali wtedy uznani za winnych nieumyślnego doprowadzenia do zniszczenia cennego zabytku, części zespołu fortyfikacji Twierdzy Kraków, o wartości prawie 6,9 mln zł, bez uprzedniego dokładnego sprawdzenia, czy jest on nadal wpisany do ewidencji zabytków. Sąd skazał każdego z nich na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz grzywny po 50 tys. złotych. Architektowi Grzegorzowi L., który podpisał się pod projektem rozbiórki, sąd wymierzył z kolei karę sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz karę grzywny - 5 tys. złotych.

Tamten wyrok był nieprawomocny. Zostały do niego złożone apelacje: zarówno obrońców oskarżonych - Franciszka D., Daniela D. i Grzegorza L. - jak i prokuratury, która podkreślała, że deweloper i jego syn doskonale wiedzieli, iż w miejscu prac znajduje się zabytek, nie zgadzała się z decyzją sądu stwierdzającą, że działali oni nieumyślnie. Sprawa trafiła do wydziału odwoławczego Sądu Okręgowego w Krakowie.

We wtorek (22 października) został ogłoszony wyrok w procesie apelacyjnym. Sąd drugiej instancji uznał Franciszka D. i Daniela D. za winnych tego, że "działając wspólnie i w porozumieniu zniszczyli zabytek w postaci reliktów fortu międzypolowego N-10" o wartości prawie 6,9 mln złotych. Sąd podtrzymał w przypadku obu tych oskarżonych kary po jednym roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz grzywny po 50 tys. złotych. A ponadto, na mocy ustawy o ochronie zabytków, orzeczono wobec dewelopera i jego syna nawiązki w kwotach po 20 tys. zł na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków. Natomiast architekta Grzegorza L. sąd uniewinnił.

Wyrok jest prawomocny.

Fakt, że nie ma zabytku w ewidencji, to miała być "linia obrony na przyszłość"

Jak tłumaczył po ogłoszeniu wyroku sędzia Sebastian Mazurek, apelacja prokuratora okazała się zasadna w zakresie umyślności działań oskarżonych.

- Należy przyjąć, że oskarżeni Daniel D. i Franciszek D. działali umyślnie - mówił sędzia Mazurek. Jak dowodził, po pierwsze wpisanie obiektu do ewidencji zabytków - nie jest konieczne, by uznać go za zabytek zgodnie z definicją zabytku zapisaną w ustawie.

Sędzia podważył całą argumentację obrońców oskarżonych, opierającą się - jak mówił - na tym, że nie było fortu w ewidencji zabytków pod ulicą Wybickiego, więc oskarżeni mieli prawo zakładać, że to nie jest zabytek. Wskazał, że oskarżeni mieli wcześniej przesłanki do założenia, że na tej nieruchomości znajduje się taki obiekt.

- Poprzedni właściciel tej nieruchomości, Spółdzielnia Inwalidów uzyskała już od konserwatora zabytków informację na temat tego, że tam jest zabytek, jak należy tę nieruchomość zagospodarować, że ten zabytek należy odsłonić spod wtórnej zabudowy, że zabudowa nie może przesłaniać zabytku itd. Więc oskarżeni nie mieli wątpliwości, że na tej nieruchomości jest zabytek, wtedy, kiedy Franciszek D. kupował nieruchomość. Następnie, stosownie do tego zlecają przygotowanie dokumentacji do uzyskania decyzji o warunkach zabudowy architektowi Romualdowi Loeglerowi, który opracowuje taką koncepcję z założeniem, że tam jest zabytek. Nie mają wątpliwości, że tam jest zabytek i stosownie do tego postępują - przekonywał sędzia.

Co do nieznalezienia fortu w ewidencji zabytków pod adresem przy ul. Wybickiego, zdaniem sądu "każda osoba racjonalnie oceniająca sytuację" musi założyć, że może jest jakiś błąd w ewidencji. Ponadto należałoby sprawę wyjaśnić z konserwatorem, dopytać, czy obiekt już nie podlega ochronie i można go rozebrać. Tego deweloper ani jego syn nie zrobili.

- Oskarżeni co robią: usiłują wykorzystać tylko ten fakt, że w ewidencji nie ma pod ulicą Wybickiego wpisanego zabytku. Bo przecież nie zwracają się do architekta Loeglera, który im przygotowywał do tej pory dokumentację z informacją, że to już nie jest zabytek i można inny projekt przygotować. Nie, idą do innego architekta (Grzegorza L. - przyp. red.), który nie wiedział nic o tym, że tam był jakiś zabytek, nie pofatygował się, żeby wejść do środka do budynków, sprawdzić, przyjął zapewnienia oskarżonego Daniela D. co do tego, co to są za budynki, sprawdził w ewidencji i sporządził dokumentację. Z tą dokumentacją oskarżony udał się do urzędu, a więc pominął architekta Loeglera, który pewnie weryfikowałby tę okoliczność, czy tam jest zabytek, czy już nie. Oskarżeni wiedząc o tym, nie chcąc ryzykować, że okaże się, że nie mogą rozebrać obiektu, wykorzystują ten fakt - naświetlał sprawę sędzia Sebastian Mazurek. - To nie jest nieumyślność, jak to przyjmuje sąd pierwszej instancji, tylko umyślność. A fakt, że fort nie jest wpisany do ewidencji, to miała być taka ewentualnie linia obrony na przyszłość, coś, na co można się powołać. Oskarżeni zakładali, że to może być zabytek i godzili się z tym, że rozbiorą, czyli zniszczą ten zabytek. Więc prokurator miał tu rację domagając się przyjęcia umyślności, w zamiarze przynajmniej ewentualnym - kwitował sędzia.

Kary za zniszczony fort, ale nie za uszkodzoną całą Twierdzę Kraków

Prokuratura oskarżała też Franciszka D. i Daniela D., że polecili uszkodzenie zabytku - całego unikatowego zespołu fortyfikacji Twierdzy Kraków - poprzez zlecenie wyburzenia reliktów fortu N-10 "Prądnik Biały", stanowiącego dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury. Sąd drugiej instancji uznał natomiast, że nie ma tu mowy o tzw. sprawstwie polecającym, tylko zwykłym - oskarżeni nie polecali, a po prostu współdziałali w rozebraniu zabytku, brali udział w tym przedsięwzięciu - m.in. przez przygotowywanie dokumentacji, zlecanie opracowania projektu rozbiórki, zatrudnienie kierownika budowy, zlecenie prac.

Oprócz tego sąd stwierdził także, że zniszczonym zabytkiem był konkretny fort na działce przy ul. Wybickiego, a koncepcja, że przez wyburzenie jednego z elementów Twierdzy Kraków oskarżeni uszkodzili Twierdzę Kraków - jest zbyt daleko idąca.

Zniknął fort, teraz jest nowy

W całej sprawie - przypomnijmy - chodzi o fort N-10 "Prądnik Biały", który w 2018 roku nagle został zrównany z ziemią, w ciągu kilku dni zniknął z działki przy ul. Wybickiego w Krakowie. Ponadstuletni fort był - do momentu tej rozbiórki - częściowo zachowany. Istniał parterowy blok koszarowy, 40-metrowej długości, w okresie powojennym obudowany halą produkcyjno-magazynową, jak też nasypy ziemne z reliktami zieleni fortecznej. Zabytek wyburzono wraz z innymi obiektami, magazynami, wiatami i garażami, które inwestor - planujący postawienie na tym terenie 7-opiętrowych bloków - mógł rozebrać. Nie miał jednak pozwolenia na wyburzenie fortu. Przeciwnie: o jego reliktach od dawna było wiadomo, miały zostać zachowane, zrewitalizowane i wyeksponowane.

Franciszek D. kupił nieruchomość przy ul. Wybickiego w 2016 roku. Planował tam wybudować bloki i sprzedać mieszkania. Jak sam wcześniej mówił przed sądem, wiedział od sprzedającego, że na tym terenie znajdują się relikty fortu wpisane do ewidencji zabytków. Wystąpił więc o warunki zabudowy dla planowanej inwestycji mieszkaniowej, a we wniosku o "wuzetkę" znalazło się zachowanie i wyeksponowanie reliktów fortu.

Według relacji dewelopera - a także jego syna, który miał pełnomocnictwo do reprezentowania ojca - jednak pod koniec 2017 r., gdy przeglądali ewidencję zabytków, fortu przy Wybickiego w niej nie znaleźli. Nie było go też w internetowym miejskim systemie informacji przestrzennej. Wówczas, jak utrzymuje deweloper, uznał, że fort N-10 został wykreślony z ewidencji i przestał być zabytkiem, dlatego podjął decyzję o jego rozbiórce. Tymczasem fort "Prądnik Biały" nadal figurował w ewidencji, tyle że został mu błędnie przypisany inny adres - ul. Wielicka. Miał to być błąd pisarski, efekt pomyłki pracownicy Biura miejskiego konserwatora zabytków przy przenoszeniu informacji ze starej gminnej ewidencji zabytków do nowej.

Właściciel nieruchomości przy Wybickiego 5 obecnie realizuje tam swoją inwestycję - budowę siedmiopiętrowych bloków. Zgodnie z pozwoleniem na budowę przedsięwzięcie musiało też obejmować rekonstrukcję rozebranego w 2018 r. bloku koszarowego: w jego oryginalnych gabarytach, w historycznej lokalizacji i wraz z aranżacją zieleni. Taki warunek postawił miejski konserwator zabytków. Blok koszarowy obecnie jest już odbudowany i od czerwca br. obiekt ten - wraz z garażem podziemnym - ma już pozwolenie na użytkowanie.

Najem krótkoterminowy - czy zmienią się zasady?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska