Wniosek przewodniczącego paparła większość radnych. - Nie może być tak, że burmistrza stale nie ma w pracy, bo albo jest w delegacji, albo na urlopie, bądź na chorobowym. Ja zatrudniam w swoim zakładzie ponad 400 osób, ale taki pracownik nie zagrzałby u mnie miejsca dłużej niż pięć minut - twierdzi Stefan Bieszczad.
Przekonuje, że wystąpił publicznie z wnioskiem o zbadanie nieobecności burmistrza, gdyż sprawa ta budzi powszechny niepokój mieszkańców. - Mnóstwo ludzi pyta mnie o to, gdzie można spotkać się z burmistrzem, bo w urzędzie jest to praktycznie niemożliwe. Stale go nie ma - wyjaśnia.
Czarę goryczy - jak twierdzi - przelało zdarzenie z 31 sierpnia. Burmistrza nie było w tym dniu w pracy, gdyż od 20 sierpnia przebywał na chorobowym. Nie przeszkodziło mu to jednak wziąć udział wieczorem w kolacji inaugurującej tegoroczny festyn Firmy Oponiarskiej. - Chorobowe rzeczywiście obowiązywało do tego dnia, ale zwalniało mnie ono z obowiązku pracy. Kolacja rozpoczęła się o godzinie 19, kiedy teoretycznie powinienem być już w domu. Mimo że faktycznie nie czułem się najlepiej, poszedłem na nią, aby reprezentować i promować miasto - wyjaśnia Paweł Wolicki.
Twierdzi, że zarzuty wysuwane pod jego adresem przez Stefana Bieszczada to walka polityczna. - Pan przewodniczący koniecznie chciałby mnie usadzić w urzędzie, tymczasem sprawne kierowanie miastem, a przede wszystkim pozyskiwanie dodatkowych funduszy wymaga stałych wyjazdów do Rzeszowa czy Warszawy. Zza biurka niewiele można załatwić - twierdzi burmistrz. Wczoraj był w Warszawie, gdzie rozmawiał na temat pozyskania pieniędzy na dokończenie budowy Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Dębicy.
Twierdzi, że w każdy czwartek od godz. 9 czeka na mieszkańców, którzy chcą się z nim spotkać. - Jeżeli akurat w tym dniu mam pilny wyjazd, to sekretarka spisuje dane osób, które przyszły i umawia spotkania w innych, dogodnych terminach - wyjaśnia. Jak dodaje, z powodu choroby nie był w tym roku w pracy najwyżej trzykrotnie. Równie rzadko korzystał z urlopu. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Chętnie rozliczę się ze swojej pracy przed komisją rewizyjną i mieszkańcami - mówi.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!