Tak zmieniała się Doda - mamy zdjęcia od 2005 roku
Przeżywa właśnie najlepszy okres w swej karierze. Wielkimi przebojami stały się niedawno jej piosenki z raperem Smolastym. Spektakularna trasa koncertowa Aquaria Tour odniosła wielki sukces. Po prawie ćwierć wieku kariery, wreszcie doceniły ją media i branża. Do tego jest szczęśliwie zakochana. I właśnie w tym wyjątkowym momencie swej biografii ogłosiła, że zamierza wycofać się z show-biznesu. Czy dotrzyma słowa?
- Wychodzę z założenia, że życie jest tak naprawdę krótkim spacerem. Rodzice zawsze mi mówili, żebym wyciskała każdy dzień jak cytrynę, bo obudzę się i za chwilę będę już miała 50, 60 lat, będę miała totalnie chory kręgosłup, nie będę mogła robić tego, co będę chciała. Powtarzali, żebym doceniała każdą chwilę. I oczywiście to jest banalne i każdy tak gada, ale ja staram się to robić, bo widzę, że czas szybko ucieka. I lepiej robić i żałować niż nie zrobić i żałować, że się nie zrobiło – mówi w „Gazecie Wrocławskiej”.
Doda: krnąbrne dziecko
Urodziła się i wychowała w niewielkim Ciechanowie. Mama była urzędniczką, a ojciec sportowcem. Paweł Rabczewski zaliczył nawet kilka sporych sukcesów, będąc sztangistą, sięgającym po medale na mistrzostwach Europy i świata. I to on zaszczepił swojej ukochanej córce sportowego ducha. Dorota od małego przygotowywała się do sukcesów w lekkoatletyce. Dzięki treningom z ojcem zdobyła srebrny medal w biegu na 100 metrów podczas mistrzostw Polski juniorów.
- Byłam bardzo dobrą uczennicą. Ale z zachowania miałam zawsze najgorszą ocenę. W podstawówce byłam bardzo sumienna i zawsze miałam najlepsze prace domowe. Obrażałam się, jak dostałam piątkę, a nie szóstkę z wypracowania. Kiedy dostałam najlepszą ocenę, podbiegałam do nauczycielki, ona już wiedziała, co się szykuje, więc trzymała się kurczowo biurka, a ja z radości podnosiłam ją razem z tym biurkiem do góry – śmieje się w Plejadzie.
Ponieważ przykładała się do nauki i koncentrowała na treningach, nie w głowie było jej włóczenie się po mieście z koleżankami i kolegami. Trzymała się na uboczu klasy, nie chodziła na żadne imprezy. Kiedy raz trafiła w szkolnej toalecie na swe rówieśniczki, które paliły, pozabierała im papierosy. Poza sportem jej pasją było śpiewanie. Uczyła się gry na fortepianie i występowała z powodzeniem na różnych przeglądach piosenki dla dzieci i młodzieży.
- Tata z mamą często mnie opieprzali, bo byłam bardzo krnąbrnym dzieckiem, o wszystko się wykłócałam. Ale oni na szczęście próbowali do mnie dotrzeć poprzez rozmowę, a nie nakazy i zakazy. Jak chciałam uciec z domu, to musiałam przedstawić dobre argumenty za i powiedzieć, gdzie będę i kiedy wrócę. Każdy musi raz uciec z domu, żeby wiedzieć, dlaczego chce do niego wrócić. To było super, taka miłosna wyprawa z moim ówczesnym narzeczonym – wspomina w „Gali”.
Doda i seks w toalecie
Pod koniec podstawówki rodzice zapisali córkę na lekcje do słynnej trenerki wokalnej Elżbiety Zapędowskiej. Po roku uczęszczania na nie Dorota dostała się bez problemu do Teatru Buffo, gdzie pod okiem Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy występowała w musicalu „Metro”. To sprawiło, że rodzice zgodzili się, aby ich córka zaczęła naukę w liceum w stolicy i zamieszkała w internacie.
- Myślę, że każdy rodzic bałby się o 14-latkę pozostawioną samą w Warszawie. Dorota wówczas nikogo w stolicy nie znała, a musiała późnymi wieczorami, po godzinie 23, wracać z teatru Buffo do internatu lub na stancję. I to była dla nas tragedia! Rozmawiałyśmy przez telefon przez całą jej drogę, dopóki nie dotarła na miejsce. Nie wspomnę już, jakie płaciliśmy rachunki za telefon. To był dla nas trudny czas, ale ufaliśmy Dorotce – opowiada jej mama w magazynie „Party”.
Kiedy Dorota kończyła liceum, za sprawą rekomendacji Zapendowskiej została wokalistką rockowej grupy Virgin. Aby pomóc w promocji jej debiutanckiej płyty, zdecydowała się wziąć udział w reality-show „Bar”. Tam wywołała skandal, proponując innemu uczestnikowi programu seks w toalecie. Kiedy zrobiło się o niej głośno, pyskata blondynka wystrojona rozpoczęła solową karierę.
To w telewizji wypatrzył ją ówczesny bad boy polskiego futbolu – bramkarz Radek Majdan. Pojechał do Warszawy i błyskawicznie zdobył serce młodej dziewczyny. Para wzięła ślub i do mediów co chwilę zaczęły przeciekać informacje o burzliwym życiu celebryckiego małżeństwa. W końcu wydało się, że Majdan zdradza Dodę. Piosenkarka spakowała więc manatki i wróciła z Krakowa do Warszawy.
Wytańczyć problemy
Pocieszenie Dorota znalazła w ramionach innego skandalisty – Nergala, frontmana metalowej grupy Behemoth, znanego satanisty. Podjudzana przez niego, zaczęła w wywiadach opowiadać bzdury o antyreligijnym charakterze, co zawiodło ją na salę sądową. Wtedy niespodziewanie Nergal zachorował na białaczkę. Doda postanowiła go uratować wbrew wszystkiemu: zorganizowała ogólnopolską „zbiórkę” szpiku kostnego i znalazła dawcę, dzięki któremu jej partner wyzdrowiał. Wtedy Nergal ją zostawił.
Jeszcze gorzej skończył się jej związek z Emilem Stępniem. Doda tak zakochała się w producencie filmowym, że postanowiła z nim wziąć ślub. Początkowo wydawało się, że tym razem trafiła na odpowiedniego człowieka. Niestety: Stępień nie dość, że wpędził ją w poważną depresję, to jeszcze zwalił na nią kłopoty finansowe po wspólnym wyprodukowaniu filmu „Dziewczyny z Dubaju”. Dziś małżeństwo z aferzystą jest już wspomnieniem.
- Dopiero kiedy udało mi się stanąć na nogi, uciec z toksycznego związku, rozwieźć się, przejść przez terapię i pożegnać ten straszny okres w moim życiu, to zaczęłam tańczyć. Poczułam, że jestem w stanie wytańczyć wszystkie swoje problemy. Ta muzyka zagoiła moją duszę, a wszystkie mocniejsze gitarowe riffy wzbudzały we mnie ataki lękowe. Nie miałam ochoty na rocka. Dlatego zaczęłam tworzyć muzykę dance – opowiada Doda w Onecie.
Sukces płyty „Aquaria”, którą nagrała dwa lata temu, piosenkarka przypieczętowała nowym związkiem. Tym razem jej partnerem został sportowiec Dariusz Pachut. Choć złośliwi wieszczyli parze rychłe rozstanie, zakochani są już ze sobą dwa lata. Być może dlatego Doda planuje wycofać się z show-biznesu, żeby skupić się na zbudowaniu trwałej relacji. Choć od zawsze deklaruje, że nie chce mieć dzieci, jeszcze wszystko może się zdarzyć. Bo dzwoni ostatni dzwonek – w tym roku stuknęła jej przecież czterdziestka.
Marta "Mandaryna" Wiśniewska o kobiecej solidarności
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?