https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Doktor Edward Malec nie wraca na razie do Polski

Profesor Edward Malec
Profesor Edward Malec Marcin Makówka
Profesor Edward Malec, znany krakowski kardiochirurg dziecięcy, nie wraca na razie do kraju. Nic nie wie o planach zatrudnienia go w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Zaprzecza doniesieniom prasowym w tej sprawie.

W sobotę rozeszła się wieść, że kardiochirurg, który od ponad roku operuje w klinice w Monachium, będzie leczył dzieci w Zabrzu. Gotowość przyjęcia profesora Malca do kliniki ogłosił dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca prof. Marian Zembala.

- Uważam, że tak dobry lekarz powinien pracować w Polsce - mówił.

Niestety, ta wiadomość, szczególnie radosna dla rodziców polskich dzieci oczekujących na operację serca, okazała się przedwczesna.

Deklaracja prof. Zembali nie jest równoznaczna z powrotem Edwarda Malca z Niemiec. Kardiochirurg dowiedział się o swojej rzekomej decyzji jako ostatni.

"Nie rozmawiałem z nikim z Zabrza na ten temat. Przekazywanie tych informacji bez sprawdzenia ich wiarygodności jest bardzo szkodliwe dla rodziców. Od soboty otrzymałem kilkadziesiąt pytań
o to. To kolejna, prawdopodobnie celowa, dezinformacja" - napisał prof. Malec w e-mailu do naszej redakcji.

"W Monachium czuję się bardzo dobrze, są tu wspaniałe warunki. Zrobiliśmy już dużo dobrego, między innymi podwoiliśmy liczbę operacji. Mam też satysfakcję, że mogę tu leczyć polskie dzieci"
- tłumaczy Malec.
Kardiochirurg stał się bohaterem medialnych doniesień, kiedy po konflikcie z kilkoma innymi lekarzami pożegnał się z oddziałem kardiochirurgii w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym
w Krakowie-Prokocimiu.

W ślad za Malcem do Monachium podążyli rodzice gotowi płacić za zagraniczne leczenie, byle tylko oddać swoje dzieci pod opiekę wybitnego lekarza, któremu bezgranicznie ufają.

Przez rok pracy w Monachium Malec uratował życie ponad 80 polskich dzieci, które dzięki jego wstawiennictwu otrzymały też w niemieckiej klinice specjalne zniżki. Mimo to zabiegi i tak są drogie - za leczenie dzieci w Niemczech rodzice muszą zapłacić kilkanaście tys. euro.

Coraz liczniejsze akcje charytatywne, podczas których zbierano te pieniądze, wywołały niezadowolenie w środowiku polskich kardiochirurgów. Lekarze podkreślają, że w Polsce identyczne operacje wykonywane są za darmo.

Rodzice decydujący się na wyjazd do Monachium mają jednak swoje racje - w kraju ich dzieci muszą czekać w długiej kolejce na naprawę serduszka.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska