Co bardziej zasobni trzymają też owce. Modę na ekologię połączono z biznesem. Jaja od kur trzymanych w doskonałych warunkach i karmionych prawdziwym zbożem osiągają ceny godne najbogatszego stanu USA.
Proszę nie myśleć kategoriami szczęśliwych kurek z wolnego wybiegu, karmionych paszami bez GMO, jak to głoszą napisy na opakowaniach z jajami w naszych sklepach. Tamtejszy inwentarz mieszka w wymyślnych kurnikach i stajenkach zaprojektowanych przez najlepszych architektów. Kwota dwudziestu tysięcy dolarów za usługę nikogo nie dziwi.
Cóż, kurnik musi pasować, czy, mówiąc bardziej nowocześnie, być kompatybilnym z najnowszym modelem elektrycznej tesli stojącej w garażu. Jedno mnie ciekawi: jadają rosołek i jagnięce steki, czy też może zwierzaki „ekologicznie” trwają w spokoju do kresu swych dni?