Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dominik Duda zawsze marzył o lataniu. Dzisiaj jest jednym z najlepszych wojskowych pilotów w Polsce [ZDJĘCIA]

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Major Dominik Duda za sterami F-16. Jako pilot tak szybkiej i potężnej maszyny musi być cały czas w pełni skupiony na wykonywanych zadaniach
Major Dominik Duda za sterami F-16. Jako pilot tak szybkiej i potężnej maszyny musi być cały czas w pełni skupiony na wykonywanych zadaniach Piotr Łysakowski
Pilotem chciał zostać od dziecka. Miał może góra dziesięć, jedenaście lat, kiedy pierwszy raz wzbił się w górę w szybowcu, który pilotował znajomy jego taty. Od tego momentu robił wszystko, aby dopiąć swego i spełnić swoje marzenie o lataniu. Dziś jest jednym z najlepszych pilotów wojskowych w Polsce zasiadając za sterami F-16, a jego podniebne akrobacje wykonywane słynnymi „Jastrzębiami” zapierają dech w piersiach podczas pokazów lotniczych.

FLESZ - Bez wizy do Turcji

Major Dominik Duda pochodzi z podtarnowskich Ryglic. Jego tata był żużlowcem tarnowskiej Unii, starszy brat – Grzegorz jest multimedalistą mistrzostw Polski i Europy w wyścigach górskich i znanym z telewizyjnych programów mechanikiem samochodowym. Najmłodszy z klanu Dudów od dziecka mierzył jednak „wyżej”. Dosłownie. Chciał latać.

- Gdy był w ósmej klasie to myślałem, że podobnie dwoje starszych dzieci złoży podanie do I LO w Tarnowie. On jednak zaskoczył wszystkich oznajmiając nam, że spróbuje dostać się do liceum lotniczego w Dęblinie. Choć wydawało się to nierealne, bo chętnych było kilka tysięcy, jego jeszcze bardziej to zmobilizowało. Dostał się do szkoły z drugim wynikiem – wspomina Kazimierz Duda, tata Dominika.

Kiedy zobaczył spartańskie warunki w internacie, w jakich przyjdzie mieszkać jego synowi pomyślał sobie w duchu, że może wytrzyma tydzień-dwa i zadzwoni, żeby go zabrać do domu. Tak się jednak nie stało. Dominik nie tylko zdał maturę, ale po ukończeniu liceum kontynuował edukację lotniczą w Dęblinie, dostając się do Wyższej Szkoły Sił Powietrznych. Mało tego, w weekendy jeździł do Warszawy, gdzie równocześnie studiował drugi kierunek – kosmonautykę.

Po studiach latał Su-22, ale kiedy tylko pojawiła się propozycje wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, skorzystał z niej bez wahania. Przez dwa i pół roku szkolił się pod okiem amerykańskich pilotów wojskowych, a przez kolejne półtora wykonywał samodzielne loty na F-16. Po powrocie do kraju był jednym z pierwszych, który zasiadł za sterami „Jastrzębi”, które zakupiła polska armia.

Dominik „Zipppity” Duda od kilku lat stoi na czele F-16 Tiger Demo Team Poland, czyli elitarnej grupy demonstracyjnej „Jastrzębi”, której podniebne akrobacje są jedną z największych atrakcji w trakcie pikników i pokazów lotniczych.
- Podczas pokazów mogę pokazać niesamowite możliwości samolotu. To wszystko w połączeniu z adrenaliną gwarantuje emocje – przyznał mjr Duda w wywiadzie dla „Polski Zbrojnej”.

W ub. roku polski zespół F-16 dał w sumie kilkanaście pokazów, m.in. w Radomiu, Rzeszowie, czy we wrześniu w Nowym Targu. Wracając z Podhala Dominik "zahaczył" o rodzinne strony i zakołował swoją maszyną nad Ryglicami.

- Wysłał mi wcześniej tajemniczego sms-a, żebym wyszedł o wskazanej godzinie z domu i patrzył w niebo. Jak usłyszałem ten charakterystyczny odgłos silnika to od razu wiedziałem, że to Dominik leci nad nami – opowiada Kazimierz Duda.

W trakcie pokazu samolot, zaraz po starcie, na małej wysokości, odwraca się na plecy. Potem pilot macha skrzydłami do publiczności, a następnie włącza dopalanie , a z silników wydobywa się wówczas potężny ryk. Piloci wykonują „efami” ósemki, beczki, loty na maksymalnych kątach natarcia.

Na pytanie, jakie to jest uczucie siedzieć za sterami F-16 major Duda odpowiada krótko. - Ogromna adrenalina i ekscytacja.

Przyznaje, że latanie tak potężną i szybką maszyną oznacza ciągłe przeciążenia, nieustanne zmiany z minusowych na plusowe, a to dosłownie bombarduje układ krążenia. - Trzeba być cały czas w pełni skupionym. Skoncentrowanym na realizacji zadań, wykonaniu misji - podkreśla. Jak dodaje, poza zwykłą dbałością o kondycję i sprawność fizyczną, niezwykle istotne jest doświadczenie i samo przyzwyczajenie organizmu do tego bardzo specyficznego rodzaju aktywności.

Wszystko, co do tej pory osiągnął w karierze wojskowej to zasługa jego wytężonej pracy, ciągłego podnoszenia sobie poprzeczki i doskonalenia umiejętności. 36-latek może pochwalić się tytułem pilota klasy mistrzowskiej, jest instruktorem w bazie w Poznaniu-Krzesinach, gdzie szkoli nowe kadry pilotów, ma też uprawnienia egzaminatora. Uczestniczył w słynnych ćwiczeniach Red Flag na Alasce.

W 2013 roku, w trakcie międzynarodowego kursu został wybrany najlepszym pilotem, zdobywając prestiżowy tytuł „Course Warrior”, a wkrótce potem tytuł Pilota Roku 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego.

Pochodzący z Ryglic pilot został właśnie jednym z tegorocznych laureatów nagrody Buzdygana, nazywanej też wojskowymi Oscarami, która przyznawana jest od 26. lat wyróżniającym się osobowościom Wojska Polskiego.

- Jako pilot wojskowy mam przed sobą jeszcze kilka wyzwań i celów do zrealizowania. Jednak nie jest powiedziane, że za jakiś czas nie odwieszę munduru i nie rozpocznę przygody z lotnictwem cywilnym – przyznaje.

Wyznacznikiem tego, jak długo będzie jeszcze pilotem wojskowym, jest przede wszystkim stan zdrowia. - Bycie pilotem i żołnierzem jednocześnie oznacza rozłąkę z rodziną. Rozumiemy to. Dlatego z utęsknieniem czekamy zawsze na jego powroty do domu – przyznaje tata. On sam dwukrotnie oglądał akrobacje syna w F-16 na pokazach lotniczych. Jego żona dotąd się na to nie odważyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska