W kuchni tamtejszego domu kultury stawiły się zwarte i gotowe do działania. Żadne, ale to żadne pączki i faworki nie smakują tak, jak te przygotowane przez panie z KGW w Dominikowicach. Na prawdziwych jajach, z prawdziwym masłem i konfiturą z prawdziwej róży. Żadna nie potrzebowała receptury skrupulatnie spisanej na kartce papieru - wszystkie miały je w głowach.
Doświadczenie zrobiło swoje. Ciasto na faworki zostało w mig zagniecione, potem chwilkę odpoczywało, a potem dostało… lanie. Kto piekł chrust wie, że musi być dobrze obite, żeby było kruche. No i wałkować można tylko w jedną stronę. Tego pilnie i pod groźbą bury pilnowała pani Leokadia. Na blacie obok panie Halina i Małgorzata przygotowywały ciasto na pączki. Ze wszystkimi słusznymi dodatkami. Najlepsze faworki to takie „myk-myk”, czyli małe, na raz do ust, pieczone przez minutę nie więcej.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Nowa siedziba Polska Press Kraków