Strażackie syreny poderwały druhów jeszcze przed północą. Ci, którzy akurat w tym czasie jechali drogą wojewódzką, widzieli słup dymu.
- Gdy pierwsze zastępy dotarły na miejsce, pożar był już rozwinięty – relacjonował nam Marcin Barczyk z KP PSP w Gorlicach.
Akcja ratunkowa musiała być błyskawiczna i od razu na kilku fontach – bezpośrednio z budynkiem sąsiaduje dom. Strażacy oceniają, że odległość pomiędzy obiektami wynosi zaledwie dwa metry. Budynek, który stanął w płomieniach, był niegdyś wykorzystywany jako stolarnia. Był wypełniony różnego rodzaju sprzętem do obróbki drewna, ale przede wszystkim trocinami. Było ich tak dużo, że do ich usuwania trzeba było użyć koparki. Każdą wywieziona partie trzeba było dokładnie przelać. Trociny to bardzo niebezpieczny materiał – na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma żadnego zarzewia ognia, tymczasem byle iskra potrafi się w nich głęboko „ukryć”. Niestety, do czasu.
Walka z żywiołem trwała więc do rana. Dopiero wtedy okazało się, jak wielkie są straty. Budynek nadaje się w zasadzie od rozbiórki – dach został kompletnie zniszczony, to samo ze stolarką. Wstępnie starty zostały oszacowane na około sto tysięcy złotych, a uratowanie mienie na około 400 tysięcy.
- Wstępnie, za prawdopodobną przyczynę pożaru uznane zostało zwarcie w instalacji elektrycznej – dodaje Marcin Barczyk.
Akcja zakończyła sie po godzinie 8 rano.
- Mikołaj w Gorlicach. Takiego zamieszania pod ratuszem dawno nie było
- Takich morsiastych Mikołajów i Mikołajek nie widzieliście!
- Odpadów na rafinerii jest mniej, ale to, co zostało wciąż stwarza niebezpieczeństwo
- 107 lat temu zmarł William Henry Mac Garvey. Co nam pozostało po Królu Nafty?
- Siary. Nowy most coraz bliżej finału. Prace trwają niemal bez przerwy
- Zdynia. Kto powiedział, że jajko tylko do jednych świąt jest przypisane? Spójrzcie!
