Susza od września zabrała wodę
- Problemy z brakiem wody pojawiły się u nas na początku września - wspomina pani Agnieszka, mieszkanka budynku gminnego w Szaflarach. - Wtedy wyschła studnia, z której za pomocą hydroforu trafiała woda do naszych kranów. Myśleliśmy, że taki stan potrwa zaledwie kilka dni, ale ciągnie się już trzeci miesiąc i końca nie widać.
Mieszkańcy budynku komunalnego boją się ujawniać nazwisk, aby nie narazić się urzędnikom. Wodę do mieszkań donoszą w wiadrach i w butelkach. - Tak dalej nie można żyć - denerwuje się kolejna z kobiet. - Nawet kiedy woda na krótko wracała do kranów, to jej ciśnienie było bardzo niskie, a dodatkowo miała kolor brązowy. Nie dało się pić czy myć.
Aby wziąć prysznic, co kilka dni jeździ do rodziny. - Urzędnicy zostawili nas bez pomocy. Jesteśmy biedni, więc o nas nie trzeba się martwić? - dodaje.
Radna interpeluje
Na ostatniej sesji rady miasta Nowego Targu w obronie mieszkańców wystąpiła radna Bogusława Korwin. W interpelacji do burmistrza Grzegorza Watychy poprosiła, by lepiej zająć się zaniedbanym problemem. Jej zdaniem, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Nowym Targu Aniela Mykietyn nie wywiązuje się z obietnicy danej mieszkańcom bloku w Szaflarach, że doraźnie będzie dowozić im wodę beczkowozami.
Prezes komunalnego zakładu: chcemy pomóc
Takie oskarżenia prezes Mykietyn stanowczo odrzuca. - Znam problem i cały czas staram się go rozwiązać - przekonuje. - We wrześniu mieliśmy suszę, więc wody zaczęło brakować. Wówczas zleciłam pogłębienie i wyczyszczenie studni w Szaflarach. Te prace niestety na niewiele się zdały. Woda co prawda się pojawiła, ale jest jej dalej zbyt mało. Dlatego jeszcze przed zimą zlecimy kolejne pogłębienie (o 70 cm). To może pomoże.
Jak dodaje, kilka razy wysyłała do Szaflar beczkowozy, ale przez ostatnie dni tego nie robiła, bo woda do studni wróciła i choć jest w małej ilości, to powinna wystarczyć.
Mykietyn odrzuca zarzuty, że woda ze studni jest brudna. Jak wyjaśnia, jej zakład dysponuje wynikiem badania wody ze studni w Szaflarach wykonanym przez Sanepid. Ten uznał, że jest czysta. Problem w tym, że badanie zrobiono w lipcu, zanim studnię pogłębiono. Po tych pracach nikt już wody nie przebadał.
Obiecują, że kiedyś wykopią nową studnię
Urzędnicy zdają sobie sprawę, że kolejne pogłębienie studni będzie tylko doraźną pomocą dla mieszkańców budynku. Dlatego w nowotarskim magistracie myśli się o wywierceniu w tym miejscu studni głębinowej, która zasili w wodę nie tylko istniejący już budynek komunalny, ale też planowane w sąsiedztwie dwa kolejne. Prace ruszą jednak najwcześniej za kilkanaście miesięcy.
Do tego czasu mieszkańcy muszą jakoś przeżyć i, co najciekawsze, słono płacić za nic. Mimo że wody w domu nie ma, ZGM wymaga, by regulowali należności za odprowadzenie nieczystości do kanalizacji. Co gorsze, na krótko przed awarią miasto podniosło rachunki za kanalizację o ponad 10 złotych miesięcznie na każdego mieszkańca. Urzędnicy nie przyjmują argumentów, że w obecnej sytuacji opłaty powinny być zawieszone.