https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy domu w Szaflarach żyją jak w średniowieczu. Od ponad 10 lat każdej zimy nie mają wody w kranach

Marcin Szkodzinski
Dom w Szaflarach, w którym od kilkunastu lat zimą nie ma wody
Dom w Szaflarach, w którym od kilkunastu lat zimą nie ma wody Marcin Szkodzinski
Przychodzi zima i w studni robi się sucho. Taka sytuacja powtarza się już ponad 10 lat. Chcąc się umyć, ugotować obiad, czy zrobić pranie trzeba przynieść kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt wiader wody dziennie z podstawionego beczkowozu. Pojazd odjeżdża nocami, kiedy jest silny mróz zostawiając kilkadziesiąt osób bez dostępu do wody. Wśród mieszkańców jest kilka osób niepełnosprawnych.

Kilku mieszkaniowy dom w Szaflarach, a w nim rodziny, które każdej zimy muszą walczyć o przetrwanie. Studnia, z której korzystają mieszkańcy wysycha do zera. Miasto Nowy Targ podstawia beczkowóz, jednak aby mieć wodę, trzeba ją w wiadrach i bańkach przynieść do mieszkań. Czasem jest to nawet kilkadziesiąt wiader dziennie, bo trzeba zrobić zapas. W trakcie silnych mrozów pojazd nocą odjeżdża i wraca czasem nawet po godz. 9 - 10 przez co bez zapasu mieszkańcy rano nie mogą sobie nawet zrobić herbaty, lub spuścić wody w toalecie.

Wszędzie zapasy wody, wilgoć i grzyb

Mieszkańcy budynku komunalnego w Szaflarach nauczyli się już żyć z brakiem dostępu do bieżącej wody, co w XXI wieku zdaje się być normą. Mają instalację i krany, z których każdej zimy nie leci woda. Jedyny sposób, to zrobić sobie zapasy.

W mieszkaniach każda wolna przestrzeń wykorzystana jest jako miejsce na zapas wody. Stoją tam plastikowe butelki, miski,  wiadra i garnki. Pojemniki z wodą stoją w kuchni, pod stołem w pokoju, w korytarzu, a nawet w brodziku pod prysznicem, z którego jeżeli chce się skorzystać, to wcześniej trzeba wynieść zapasy wody.

- Jeżeli chcemy się umyć, ugotować obiad, to chodzimy do beczkowozu po wodę. Kupujemy też wodę w pięciolitrowych baniakach. Czasem u znajomych, czy rodziny się kąpiemy. Turaj, żeby coś zrobić, to musimy wodę przynieść i podgrzać w garnkach. Jak temperatura na zewnątrz spada poniżej minus 10 st. Celsjusza, to nawet tej wody z beczkowozu nie ma, bo odjeżdża. Zdarzyło się już, że kilka razy zamarzł. Wieczorem jak jest silny mróz, to przychodzi po niego człowiek i odjeżdża. Wraca dopiero przed południem - mówi mieszkanka budynku, która z powodu wstydu związanego z warunkami, w jakich przyszło jej żyć prosi o anonimowość.

Woda, która ustawiona jest w każdym pomieszczeniu paruje, przez co w mieszkaniach jest wilgoć, a na ścianach pojawia się grzyb. Przechowywanie wody, to jednak konieczność aby w miarę normalnie funkcjonować. 

Woda czasem pojawi się w kranach, ale jak już jest, to tylko na kilka minut. Każdy z mieszkańców stara się szybko coś zrobić. Uprać, nalać wody do garnka, żeby ugotować zupę, spuścić wodę w toalecie, czy po prostu się umyć. Po chwili w kranach znowu robi się sucho.

Żyją jak na biwaku, a nie w domu

Mieszkańcy, którzy nie mają możliwości przeprowadzki starają się zastosować udogodnienia, które chociaż odrobinę ułatwią im codzienne funkcjonowanie w mieszkaniach bez dostępu do bieżącej wody.

- Mamy taki duży baniak z wodą, który ma kranik. Zawsze można opłukać ręce, czy nalać wodę do czajnika bez konieczności podnoszenia ciężkich wiader lub misek - mówi mieszkanka. - W łazience mamy taki turystyczny prysznic. Jest pompka, którą podłącza się do prądu i dzięki temu woda leci ze słuchawki. Niestety wcześniej tą wodę trzeba podgrzać, żeby była ciepła i szybko się myć, żeby nie wystygła. Wodę grzejemy na gazie, przez co zużywamy go kilka razy więcej - dodaje.

Jak radzi sobie małżeństwo z trojgiem dzieci, z czego jedno jest z niepełnosprawnością?

- Dzieci trzeba wykąpać, trzeba uprać ubrania, bo wychodzą na treningi. Klaudia jest z niepełnosprawnością. Korzysta z pampersów, więc tak samo trzeba ją wykąpać jakoś. No i tak dzień za dniem wygląda. Problem z tą wodą powtarza się z roku na rok. My tu mieszkamy 10 lat i co roku zimą jest to samo - mówi Anna Pałasz, która nie chce kryć się z sytuacją w jakiej przyszło jej żyć. - Nie powiem dziecku, że nie pójdzie do szkoły, bo jest brudna, albo nie mam wypranych ubrań i nie pójdzie na zajęcia. Jakoś staramy się funkcjonować. Jest to uciążliwe - dodaje.

Pięcioosobowa rodzina mieszka na pierwszym piętrze, przez co trudności z brakiem bieżącej wody odczuwa jeszcze bardziej.

- Mam szczęście, że mąż kończy pracę ok. godz. 15. Bez niego nie dałabym rady. To on całą tą wodę codziennie wnosi po schodach - mówi Anna.

Prawdziwym wyzwaniem jest zorganizowanie prania i kąpieli dla dzieci.

- Mąż tak to wymyślił, że da się zrobić pranie. Chodzi pralka, pompa chodzi. Nie wiem ile jeszcze da radę w takich warunkach, ale na razie pracuje. Zobaczymy jak długo. Nie wyobrażam sobie do kogoś prania przez miesiąc czasu nosić. Czasem można kogoś poprosić raz, czy dwa jak jest awaria, a my tu mówimy o kilku miesiącach. Sama pralka to jest ponad 50 litrów wody, już nie wspomnę o kąpaniu, bo nie jestem w stanie tego zliczyć. Do kąpania wodę grzejemy na gazie. Mieszamy, żeby nie była zbyt gorąca. Przecież dzieci nie będę wozić do znajomych, żeby je wykąpać. Jakoś musimy sobie radzić - zaznacza Anna z Szaflar.

Takie warunki trwają do wiosny i roztopów, kiedy woda ponownie pojawia się w studni. Ostatnio jednak problemy z wodą pojawiają się nie tylko zimą. Warstwa śniegu jest niewielka przez co wiosną jeżeli nie ma opadów deszczu dalej występują braki wody.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Okiem Kielara odc. 14

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska