Drewniana łyżka w kuchni nie jest wcale oznaką przaśności. Przyjdź i przekonaj się!

[b]W świecie, gdy w kuchni rządzi silikon, wy organizujecie warsztaty robienia drewnianych łyżek. Tak trochę dziwnie…
Dlaczego?!

No bo drewniana łyżka kojarzy się z przaśnością, a nie nowoczesnością.
Wszędzie tylko plastik, silikon, najczęściej prosto z Chin. Ani to ładne, ani zdrowe. My chcemy pokazać, że powrót do przeszłości może być fajny, że sięganie do tego, co robili nasi dziadkowie, wcale nie jest oznaką przaśności. Tym bardziej że we współczesnym świecie coraz rzadziej sięgamy po normalną łyżkę. Rządzą fast foody. Do nich wystarczą same palce.

Skoro zaprasza Pani na warsztaty, to rozumiem, że sama potrafi wystrugać łyżkę…
Rozczaruję, nie potrafię. (śmiech) Żeby było jasne - wiem, jak wygląda cały proces krok po kroku, ale nie sądzę, by sama teoria pozwoliła mi na wystruganie łyżki. Pewnie by i coś z tego wyszło, ale nie miałoby raczej wartości użytkowej.

To jak będzie na warsztatach?
Wióry będą leciały! A zupełnie poważnie - będą dwa stanowiska z urządzeniami do strugania łyżek. Mało kto zdaje sobie sprawę, że do tego, by powstała jedna, potrzeba nawet dwóch godzin mozolnego kręcenia strugami. Nasze mają być nie tyle użytkowe, co ozdobne - będziemy je malować. Jak ktoś będzie chciał, może ją wykleić czy wyrzeźbić coś na trzonku. Taka łyżka może być potem ozdobą kuchni lub fajnym podarunkiem dla kogoś.

Rozumiem, że całą sztukę pokaże ktoś, kto się na tym zna.
Będzie to Piotr Michniak, łyżkarz z dziada pradziada z Nowicy. Przyjedzie razem z żoną. Jak już mówiłam, by wystrugać łyżkę, tak od A do Z, potrzeba sporo czasu, nawet dla doświadczonego łyżkarza. Na warsztatach nie dalibyśmy rady tego zrobić, więc łyżki będą już częściowo przygotowane.

Gdzie się można zgłaszać, bo pewnie liczba uczestników jest ograniczona?
Najlepiej zadzwonić - tel. 698 487 712.

Rozmawiała Halina Gajda

Gazeta Gorlicka