Nowotarscy mundurowi dali wyraźny sygnał, że nie będą tolerować choćby najmniejszych przypadków korupcji w swoich szeregach. Komendant Powiatowej Komendy Policji w Nowym Targu, inspektor Rafał Leśniak, wyrzucił właśnie ze służby dwóch funkcjonariuszy, wobec których istniej podejrzenie, że dwa lata temu przyjęli łapówki od kierowców kontrolowanych na drodze.
Trzech policjantów z wydziału drogowego KPP w Nowym Targu miało dopuścić się korupcji w październiku 2013 r. i marcu 2014 r.
- Gdy sprawa wyszła na jaw, zajęło się nią Biuro Spraw Wewnętrznych, działające przy Komendzie Wojewódzkiej w Krakowie - mówi Zbigniew Gabryś, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, która prowadzi śledztwo.
Ustalono, że łapówka została przyjęta przez podejrzanych minimum dwa razy.
- Od jednego kierowcy w Nowym Targu mieli wziąć 100 złotych, a od drugiego w Rabce-Zdroju banknot 50-złotowy - dodaje prokurator Gabryś.
Oskarżeni w obydwu przypadkach wypisywali osobom dającym „prezenty” niższe kary. Sprawę sfingowali tak, że zatrzymany kierowca, który faktycznie jechał bez zapiętych pasów, oficjalnie dostawał mandat dla pieszego, który przechodził przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Dzięki temu mandat nie tylko był niższy, ale też nie wiązał się z punktami karnymi dla kierowcy.
Już we wrześniu trzej „łapówkowicze” zostali zawieszeni w obowiązkach służbowych. Oficjalnie jednak z szeregów policji zostali zwolnieni dopiero teraz.
- 20 marca podjąłem decyzję o zwolnieniu tych funkcjonariuszy ze służby - mówi komendant Leśniak.
Przeciwko trzeciemu toczy się jeszcze postępowanie administracyjne w sprawie wydalenia z szeregów policji.
Komendant mówi, że musiał tak postąpić, aby nie być posądzonym o tuszowanie korupcji. Zaznacza jednak, że gdyby sąd, przed którym trwa właśnie proces oskarżonej trójki uznał, że byli niewinni, to każdy z nich zostanie ponownie przyjęty do pracy w komendzie.
Oskarżeni funkcjonariusze drogówki mają 32 lata (12 w policji), 39 (15 w policji) i 31 (9 w policji). Za wzięcie łapówki grozi każdemu do 12 lat więzienia, a za poświadczenie nieprawdy - do ośmiu. Żaden z nich nie przyznaje się do winy.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ich czyn wyszedł na jaw, ponieważ wydziałowi wewnętrznemu doniósł o sprawie kierowca, który dał łapówkę, a następnie nie mógł sobie poradzić z wyrzutami sumienia.