Prokuratura zarzucała mu, że molestował dziecko przez dwa lata, ale sąd przyjął, że do wykorzystywania wnuczki dochodziło tylko w ub. roku przez cztery miesiące. Mężczyzna dopuszczał się przestępstw, gdy w domu nie było synowej. Używał wówczas podstępu i przekonywał wnuczkę, że to co jej robi nie jest niczym złym, a ona będzie „szczęśliwa”.
Synowa raz zastała teścia z dziewczynką w niejednoznacznej sytuacji, ale wtedy nie zawiadomiła policji, bo nie była pewna, czy faktycznie dotykał jej córkę. Dziadek na co dzień był troskliwy w stosunku do wnuczki, zabierał ją na plac zabaw i odprowadzał do przedszkola, czytał bajki. Był emerytem, dorabiał jako stróż, nigdy nie był karany.
Dwa lata potem synowa dostrzegła jednak podczas kąpieli na ciele córki obrażenia, które ją zaniepokoiły. Dziewczynka się wtedy rozpłakała i krzyczała, że „ma rany od dziadka, bo ją dotykał”. Mężczyzna udawał, że nie słyszy tych słów dziecka. Rodzice także wtedy nie zawiadomili policji. Stało się tak dopiero kilka miesięcy później, gdy synowa znowu zauważyła u córki takie same ślady w miejscach intymnych. Dziewczynka znowu wskazała na dziadka, że jej to zrobił” i zabronił o tym mówić, by „mama się nie złościła”.
Po rozmowie z psychologiem syn mężczyzny zawiadomił o wszystkim policję. Psycholog nie krył, że takie małe dzieci mówią tylko o tym, co same przeżyły i nie zmyślają podobnych spraw. Syn powiedział ojcu, że wie czego się dopuścił, a 74-latek odparł, że „zrobi wszystko, by było dobrze”. Potwierdził podczas przesłuchania, że 8-9 razy wykorzystał wnuczkę. Twierdził, że sama go prosiła, by ją „tam” całował, po oglądnięciu bajki w telewizji. Spełniał wówczas te zachcianki dziecka i to jego zdaniem nie było nic złego z punktu widzenia prawa, a tylko moralnie naganne.
Sąd nie uwierzył w te tłumaczenia oskarżonego, zauważył, że gdy wnuczka wykrzyczała mu co jej robił, to każdy człowiek, który byłby niesłusznie oskarżony, od razu dążyłby do wyjaśnienia sytuacji, ale 74-latek tego nie zrobił.
Zdaniem sądu wykorzystał zaufanie dziecka, posłużył się podstępem i skorzystał z nieobecność synowej w domu.
Groziło mu od 3 do 15 lat więzienia, ale sąd wymierzył mu karę trzech i pół roku pozbawienia wolności. Teraz ten wyrok podtrzymał sąd apelacyjny.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Nowe prawa na porodówkach. Mamy mogą być zaskoczone