Piły, wyrzynarki, noże, dłuta i kawałki drewna
Miejsce pracy Edyty bardziej przypomina warsztat stolarski niż artystyczna pracownię. Jest co prawda sztaluga i farby, ale większość miejsca zajmują piły, wyrzynarki, noże, dłuta i kawałki drewna.
Pachnie tam lasem, a z gotowych prac spoglądają na nas sowy, jelenie, niedźwiedzie i wilki.
- Zapach drewna towarzyszył mi od najmłodszych lat, gdy pomagałam dziadkowi w stolarni. Malować lubiłam od zawsze, dlatego też postanowiłam ukończyć liceum plastyczne. Zamiłowanie do dawnej architektury, drewna oraz historii moich okolic, podszepnęło mi studia z architektury krajobrazu - mówi artystka.
Na studiach Edyta uświadomiła sobie, że miasto to nie jej świat. Wyprowadziła się poza Kraków by w swojej pracowni realizować swoja pasję.
Wędrówki, zdjęcia, szkice, opowieści...
Jej praca zaczyna się przy pozyskaniu drewna, czy to podczas remontów starych chat, czy poszukiwań w tartaku albo w lesie.
- Materiał, z którego powstają moje obrazy, to część naszych pięknych gór, Beskidu Niskiego, Tatr, Bieszczadów czy Gorców. Inspirację do malowania stanowią moje wędrówki, zdjęcia, szkice a czasem opowieści i legendy, choć czasem daję się ponieść fantazji - mówi Edyta.
Sowy w dziuplach
Artystka nie ukrywa, że jej oczkiem w głowie są portrety sów umieszczone w plastrach starych pni. Jak one tam trafiają?
- Na skutek chorób lub starzenia się drzewa, jego wewnętrzna część obumiera – drzewo w środku ma dziurę. Mimo, że część „obrzeżna” jest zdrowa, drzewo nie może do końca dobrze funkcjonować i zaczyna usychać, łamać się czy przewracać. Drzewo takie wymaga ścięcia, gdyż może zagrażać otoczeniu. Najczęściej są to drzewa owocowe takie jak: orzech włoski, jabłoń, grusza czy też jodła lub bardzo rzadko dąb. W moich obrazach pojawia się głównie drewno orzecha włoskiego i jabłoni, choć będzie się pojawiać także jodła. Pozyskanie takiego drewna wcale nie jest takie proste, ponieważ drzewa owocowe żyją około 60 – 80 lat a nawet 100, a jodły czy dęby około 400-600 lat - wyjaśnia Edyta Mikuś.
Pień taki, po ścięciu, trafia do profesjonalnej suszarni, gdzie suszy się od kilku tygodni do kilku miesięcy. W odpowiednich warunkach drewno stopniowo traci wilgoć, równomiernie się obkurcza, nie pęka i za bardzo nie krzywi.
- W wysokiej temperaturze giną także bakterie, pleśnie oraz inne robaczki, które nie byłyby pożądane w obrazach i Waszych domach. Kolejno pień jest cięty na plastry odpowiedniej grubości, które są szlifowane i czyszczone oraz dobierane do rodzaju obrazu - mówi.
