Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczyny z jajem, czyli żeńska drużyna rugby pod Wawelem [ZDJĘCIA]

Artur Gac
Naprawdę czy tak wyglądają babochłopy?! - uśmiechają się figlarnie trzy czołowe zawodniczki Juvenii, żeńskiej drużyny rugby z Błoń, błyskawicznie rozprawiając się z krzywdzącym stereotypem, jakoby ten sport był przeznaczony wyłącznie dla mężczyzn.

Trwający blisko dwie godziny trening popularnych "Smoczyc" nie wyssał całej energii z rugbystek, więc podczas rozmowy bawiły się nie gorzej niż w trakcie treningu zaserwowanego przez szkoleniowca Leszka Samela, pełniącego też funkcję prezesa Juvenii.

- Trener ma za dobre serce - mówi 18-letnia Aleksandra Drozd, najstarsza stażem zawodniczka zespołu, pamiętająca czasy powołania sekcji przed dwoma laty, z inicjatywy studiującej w Krakowie grudziądzanki Marty Gerke, która z przyczyn osobistych zawiesiła już grę.

- Popatrzymy na niego, mrugniemy okiem i po prostu mięknie - dodaje Aneta Świętochowska, która pasję do rugby zaszczepia u swojej 10-letniej córeczki, ale mówi, że za jakiś czas Emilka sama podejmie decyzję.

- Na razie uczy się bezkontaktowej gry polegającej na zrywaniu szarf z bioder. Dopiero jak wejdzie w etap szarż i nie będzie miała oporów przed grą w kontakcie, pójdzie dalej. Jeśli przeważy strach, nie będę jej zmuszała - zapewnia dumna mama, która kończy rekonwalescencję po kontuzji torebki stawu skokowego.

Zdaniem kapitan zespołu Magdaleny Korony, która do drużyny dołączyła 8 marca ubiegłego roku, sprawiając sobie prezent w Dniu Kobiet, bywają momenty, w których szkoleniowiec przestaje być wyrozumiały. - Gdy na turniejach gramy ewidentnie źle, wtedy trener potrafi powiedzieć tak, że idzie nam w pięty.

Aleksandra Drozd: - Ale mówi to tak fajnym tonem głosu, że ja nie czuję strachu. - Najlepszy trener potrafi pochwalić i ochrzanić - konstatuje tegoroczna maturzystka.

Rację miał były trener siatkarskiej reprezentacji kobiet Andrzej Niemczyk, który przy wyborze obecnego selekcjonera nie omieszkał przypominać, że praca z przedstawicielkami płci pięknej wymaga większej spostrzegawczości, taktu w postępowaniu oraz indywidualnego podejścia. Tak przynajmniej uważa Konstantin Soboliew, drugi trener "Smoczyc" . Ma on w ręku nieoceniony atut. Jego dziewczyna, Iwona Zaklikowska, jest zawodniczką Juvenii.

Dzięki temu spędza czas z dziewczynami również poza boiskiem, i dlatego łatwiej jest mu do nich dotrzeć. - Pochwałą należy nagrodzić dobrą dyspozycję na treningu, warto napisać sympatycznego esemesa, a ładny wygląd docenić komplementem. Ale są też takie dziewczyny, na które lepiej nakrzyczeć, aby uwolniły cały swój potencjał - wyjaśnia Soboliew, który ma obywatelstwo ukraińskie, ale pochodzi z Krymu. Teraz zmienia paszport na rosyjski.

Świetną atmosferę w żeńskim zespole buduje frajda z błotnych kąpieli, osobliwy stosunek do siniaków (każdy kolejny jest niczym tatuaż - mówią rugbystki), a także przyjęte zwyczaje, czyli tradycyjna "trzecia połowa" po zakończeniu spotkania. - Dziewczyna, która pierwsza przyłoży piłkę na turnieju, w nagrodę pije złocisty napój z... korka - śmieje się jedna z zawodniczek.

Troska podopiecznych o swoją drużynę nie umyka uwadze trenera Samela. - Dziewczyny świetnie panują nad całą logistyką. Na przykład na wyjazd do Olsztyna same zorganizowały bus i wynajęły mieszkanie dla kilkunastu osób. Mnie pozostaje praktycznie już tylko trenowanie... - nie kryje dumy prezes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska