Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś wianki, jesienią święto ziemniaka

Lech Klimek
Zakwita tylko raz, a kto go znajdzie ten będzie obdarzony wielkim szczęściem. Legendarnego kwiatu paproci w noc świętojańską szukają wszyscy. Jesienią przyjadą do Łosia na święto ziemniaka.

To taki nasz powrót do korzeni, chcieliśmy przywołać tu w Łosiu atmosferę dawnych może jeszcze nawet przedchrześcijańskich czasów, gdy obchodzono radośnie początek lata - mówi Urszula Kosińska. - Robimy tu różne imprezy, właśnie takie tematyczne i dlatego ta dzisiejsza to noc świętojańska, może nawet mały sabat - dodała z uśmiechem.

W Łosiu spotkali się ludzie z różnych stron Polski. Przyjechali z Katowic, Żor, Warszawy, było też sporo gorliczan. Przy dźwiękach muzyki z lat 80. i 90. ubiegłego wieku oczekiwali na przyjście lata. - Nasz ośrodek to zagroda edukacyjna, więc zawsze staramy się łączyć zabawę z edukacją - opowiada Kosińska. - Tym razem, ponieważ to okres, gdy jest i noc świętojańska i noc kupały to połączyliśmy to wszystko w jeden blok tematyczny - dodaje. - Nasi goście pod kierunkiem instruktorów nauczyli się wić wianki, uczestniczyli w zajęciach sportowych i szukali kwiatu paproci - kończy.

Nocna zabawa w Łosiu tym razem adresowana była głównie do dorosłych. Na co dzień, w warsztatach uczestniczą tam głównie dzieci, przedszkolaki. Ich pobyty w Łosiu to wyprawy z przewodnikiem do lasu, robienie zielników. Dzieci uczestniczą też w warsztatach pieczenia chleba prowadzonych przez Marię Zagrajczuk.

- Oczywiście dla dorosłych przygotowujemy zupełnie innych zestaw atrakcji - relacjonuje Kosińska. - Tym razem poza zabawami w plenerze była też biesiada, w trakcie której zaproponowaliśmy specjały kuchni włoskiej - kontynuuje. - To lekka kuchnia i sprzyja wspólnemu zasiadaniu przy stole, wspólnym śpiewom i opowiadaniu ciekawych historii - dodaje. - Chcielibyśmy w jesieni zorganizować święto ziemniaka - kończy.

Z Warszawy na ten sabat przyjechali Anna i Wojtek. To nie był ich pierwszy pobyt w Beskidzie Niskim.- Jesteśmy tu drugi raz i będziemy jeszcze wracać - opowiada Anna, nie kryjąc zachwytu. - Ta atmosfera, te widoki to coś tak bardzo odmiennego od tego, co mamy u siebie na co dzień. Tu na każdym kroku spotyka się przyjaznych ludzi, z którymi aż chce się zaprzyjaźniać - dodaje. - Chwile temu tam pod lasem widziałam sarny, niby nic wielkiego, ale ile sprawia radości - kontynuuje rozradowana. Jednym z opiekunów i instruktorów, tych którzy przyjechali do Łosia, była Agnieszka Bylica. Agnieszka w "zawodowy sposób" uczyła, jak wić wianki, które dziewczęta rzucają się do falującej wody.

Dziewczęta powinny na noc świętojańską upleść wianek z ziół miłosnych. Zioła te to lubczyk, rumianek, mięta, mirt, tymianek lub bylica, która jest panaceum chyba na wszystko. - Im więcej bieli, tym lepiej, w końcu ten kolor to symbol niewinności, zapowiada też aktywność i ruchliwość życiową - opowiadała w trakcie nauki Bylica. - W środek wianka należy wstawić cztery białe świece, zapalić je i wianek na wodę puścić. Jeśli wianek szczęśliwie popłynie w dal, to w niedługim czasie dziewczyna spotka tego jedynego. Natomiast, jeśli wianek zaplącze się w szuwarach, wywróci albo wpadnie w wir wody, to trudno, będziecie musiały poczekać - powiedziała Agnieszka Bylica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska