https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziurawe prawo i zwierzęta. Los ofiary przestępstwa zależy od tego, czyją jest własnością

Magda Hejda
Jamnik z Kłaja w nowym, dobrym domu
Jamnik z Kłaja w nowym, dobrym domu archiwum kundla
Jeżeli sąd uzna, że obywatel znęca się nad zwierzętami, to musi orzec ich odebranie. Jeżeli ten sam człowiek robi to w ramach fundacji, krzywdzone zwierzęta prawnie do niej należą - pisze Magda Hejda.

W listopadzie ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Wieliczce uznał Annę K., prezes Fundacji "Ludzie Zwierzętom w Potrzebie", winną znęcania się nad zwierzętami. O sprawie psów z Kłaja , które Anna K. trzymała w ciemnym, wilgotnym kurniku, w brudzie, w klatkach bez wybiegów, pisałam nie raz na łamach gazety. Wprawdzie miejsce przetrzymywania zwierząt było zarejestrowane przez powiatowego lekarza weterynarii jako schronisko, ale wójt Kłaja nie wydał zezwolenia na jego funkcjonowanie. Ten sam wójt wydał decyzję o czasowym odbiorze 66 psów ze schroniska prowadzonego przez Fundację "Ludzie Zwierzętom w Potrzebie".

Sąd zmienił zdanie

Sąd Rejonowy w Wieliczce, mimo że skazał Annę K. za znęcanie się nad zwierzętami, nie orzekł odebrania jej psów, które trafiły pod opiekę Krakowskiego Towarzystwa nad Zwierzętami. KTOZ zwrócił się do sądu o wydanie postanowienia o odebraniu psów i wniosek został uwzględniony.

Adwokat Anny K. odwołał się od tej decyzji i ten sam sąd wydał kolejne postanowienie uchylające swoją poprzednią decyzję o odebraniu psów. Z postanowienia sądu wynika, że adwokat skazanej oświadczył w zażaleniu, że Anna K. nigdy nie była właścicielem zwierząt ze schroniska w Kłaju, bo schronisko prowadziła Fundacja "Ludzie Zwierzętom w Potrzebie" , której Anna K. była prezesem, a psy w schronisku były własnością gmin, z którymi fundacja podpisała umowy na opiekę, albo własnością fundacji.

Zdaniem sądu oznacza to, że nie można wobec skazanej orzec środka karnego w postaci przepadku zwierząt. KTOZ nie może się od tej decyzji odwołać, mogła to zrobić Prokuratura Rejonowa w Wieliczce, ale się nie odwołała.

Jaki będzie los psów?

Gminy nie interesują się losem bezdomnych psów oddanych Fundacji i nie zamierzają ich odbierać. Samorządy skorzystały z tego, że zwierzęta nie były czipowane i praktycznie nie ma możliwości ich identyfikacji. Większość psów trafiła do domów tymczasowych, a ludzie, którzy otoczyli je troskliwą opieką, nie wyobrażają sobie, że mogliby je oddać komukolwiek, a szczególnie Annie K. Przecież tej kobiecie w tym roku prokuratura postawiła zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem po tym, jak w jej mieszkaniu przy ulicy Pawiej znaleziono psy i koty zamknięte w kompletnej ciemności, brodzące w odchodach, trzymane razem ze zwłokami padłych zwierząt, a na posesji w Podłężu dziesiątki zwłok zwierząt w workach i klatkach.

Ironia losu

Anna Potępa, pełnomocnik Fundacji "Ludzie Zwierzętom w Potrzebie" mówi: -Do tej pory nie otrzymałam postanowienia sądu w sprawie uchylenia orzeczenia przepadku 66 psów ze schroniska w Kłaju. Natomiast w maju 2013 Fundacja zwróciła się z pisemną prośbą do KTOZ o zwrot psów.

- Fundacja - z tego, co jest mi wiadome - nie otrzymała żadnej odpowiedzi, a w czasie rozmowy telefonicznej z pełnomocnikiem prawnym KTOZ usłyszałam, że KTOZ nie zwróci psów Fundacji bez wskazania przyczyny - dodaje pełnomocnik Fundacji. - KTOZ ani razu nie zwrócił się do mojej klientki o zgodę na oddanie psów do adopcji, mimo że wymaga tego prawo, a Anna K. zadeklarowała pełnomocnikowi prawnemu KTOZ, że w przypadku wystąpienia do niej przez KTOZ o zgodę na adopcję któregoś ze zwierząt - każdorazowo po potwierdzeniu przez wolontariuszy fundacji, że warunki w przyszłym domu są odpowiednie - takiej zgody udzieli. Nie będzie celem Fundacji zabierać psy osobom, które adoptowały zwierzęta od KTOZ w dobrej wierze, jeżeli rzeczywiście psy znalazły nowe, dobre domy. Fundacja będzie natomiast dążyć do ustalenia aktualnego miejsca pobytu zabranych jej zwierząt, gdyż KTOZ równolegle z przekazywaniem zwierząt osobom trzecim rozpowszechnia zarzut w stosunku do Anny K., że nie jest w stanie rozliczyć się z ilości powierzonych Fundacji zwierząt. Fundacja konsekwentnie będzie dążyć do wyjaśnienia, dlaczego adopcje psów będących w depozycie powierzonym KTOZ, odbywały się bez jej zgody.

Jak to możliwe?

Żyję na tym świecie już trochę lat i ciągle się dziwię. Jak to możliwe, że organizacja, która uratowała psy, zapewniła im opiekę i leczenie, jeśli znajdzie dla któregoś dobry dom, ma za każdym razem prosić o zgodę osobę skazaną za znęcanie się nad tymi psami? Jak to możliwe, jeżeli ta osoba ma postawione kolejne zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem?

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krakowie, wyjaśniając decyzję Sądu Rejonowego w Wieliczce, nie odpowiedział mi na pytanie, czy na jej podstawie Anna K. może domagać się zwrotu zabranych psów. W schronisku są bezdomne zwierzęta i jeśli zgłaszają się sensowni ludzie, gotowi je adoptować, to tak na zdrowy rozum, niezależnie od tego, jaka organizacja się nimi zajmuje czasowo, zwierzęta powinny być natychmiast przekazane nowym opiekunom.

Tymczasem sąd potrzebował roku, żeby podjąć decyzję, która dalej nie wyjaśnia, kto ma decydować o losie psów, skoro gminy się do nich już nie przyznają. Sprawa 66 psów z Kłaja obnaża absurdalność i bezduszność prawa. Jeżeli sąd uzna, że obywatel znęca się nad zwierzętami, to musi orzec ich odebranie. Jeżeli ten sam człowiek robi to w ramach fundacji, nie można mu teoretycznie odebrać krzywdzonych zwierząt, chociaż od fundacji zajmującej się opieką nad zwierzętami należałoby wymagać więcej niż od przeciętnego obywatela. Jak sama nazwa wskazuje, "ustawa o ochronie zwierząt" powinna chronić krzywdzone zwierzęta, tymczasem los ofiary przestępstwa zależy od tego, czyją jest własnością.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 85

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Alf
A podobno charakter psa to kwestia osoby, która psa wychowuje.
Rany boskie !

Co tu komentowac w tej sytuacji
J
Justyna Wnuk
Czemu się Pani nie podpisze nazwiskiem pod tymi kłamstwami?
Strach przed konsekwencjami pomówień nie pozwala? Nie dziwię się...
J
Justyna Wnuk
Znam amstaff'a Amelię ze wspólnych szkoleń przed laty i pamiętam Panią Prezes, gdy przychodziła z nią na zajęcia Psiego Przedszkola gdy była malutka, a potem kontynuowała kurs z zakresu posłuszeństwa.

Dawno nie widziałam tak otwartej, wpatrzonej w psy osoby. Zakochana na punkcie swojego AST'a, ale tak samo cieple opowiadała o pozostałych posiadanych psach. Pamiętam opowieść o mieszańcu owczarka podhalańskiego, który został przez nią zaadoptowany, prosto z interwencji i wypadku samochodowego - była jedną z niewiele osób, do których pies pozwolił się zbliżyć. Kto bierze psa z amputowaną łapą, jeszcze w dodatku takiego wielkiego? Z tego co wiem dożył u niej sędziwego wieku, jak wiele innych uratowanych przez nią w życiu psów.

Pamiętam też jak zawsze podchodziła do innych psów i wiele zaangażowania wkładała w szkolenie swego psa. Z racji wykonywanego zawodu i charytatywnie pełnionej funkcji Prezesa KTOZ na pewno zbyt wiele czasu nie miała, a jednak znajdowała go, żeby zabierać swoje psy na długie spacery, czy socjalizować wówczas małego amstaffa.

Przecież to, co jest tu wypisane, to zwykła psychomanipulacja.

LUDZIE, NIE DAWAJCIE SIĘ PROSZĘ WCIĄGAĆ W JAKĄŚ BEZPODSTAWNĄ NAGONKĘ, TO JEST JAKIŚ ABSURD!! KRZYWDZICIE TAKIMI WPISAMI OSOBĘ, KTÓRA ZROBIŁA DLA ZWIERZĄT MNÓSTWO DOBRA I NA PRZESTRZENI LAT WKŁADAŁA I DALEJ WKŁADA W TO CAŁE SWE SERCE!!!

Poza tym wyobrażam sobie jaki ból można czuć po stracie własnego psa i to jeszcze jeśli ginie w sposób tragiczny. Zwierzę, które kochasz, które znasz i co dzień na nie patrzysz. Jeszcze w dodatku zawsze zostają wyrzuty sumienia, które człowiek ma do końca życia (bezpodstawne). Tylko, że życie jest takie potwornie wredne, że takie rzeczy się działy, dzieją i dziać będą. Największemu wrogowi nie życzę, by stracił swego psa, pod kołami samochodu, gdy ten zje trutkę na szczury czy w inny straszny sposób. Jednakże pamiętajcie - TO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ MNIE, TOBIE, WAM, WASZYM BLISKIM - nie znasz dnia i godziny i nie mów nigdy, że "MNIE TO NIE DOTYCZY". Bo to bzdura, może to spotkać KAŻDEGO Z NAS!!

Co do miejsca pochówku? Nie wiem jak Wy, ale mnie specjalnie nie leży grupowe/masowe palenie zwłok. Nie wiem, czy wiecie jak to się odbywa? No opowieści o "ludzkim wymiarze palenia zwłok i urnie z prochami swego zwierzaka" to można wysłać do lamusa. Ile osób z nas ma psy pochowane w ogródku, żeby można tam było pójść, podumać, pomyśleć? W Krakowie nie ma cmentarza dla psów...

Także najważniejsze, nie dać sobie wmówić BZDUR. Nie dawać sobą manipulować i nie być pionkiem w jakiejś bestialskiej i bezwzględnej grze usiłującej manipulować ludzkimi emocjami.

PS Ja nie wstydzę się podpisać swoim nazwiskiem pod wypowiedzią, w przeciwieństwie do Was - troszkę więcej odwagi cywilnej!!!!
I
Iwona
Pani Magdo H - czekamy na dziennikarskie śledztwo w sprawie pani sędziny prezes KTOZ i rozszarpanego w jej mieszkaniu jamnika i prywatnego cmentarzyka zagruzionych psów w schronisku na Rybnej.( Tych zagruzionych psów co ich nie ujewniaja w statystyce Krakowskiego schroniska - tylko zakopujazwłki zwierzat koło pomnika Dżoka w schronisku a "braki" uzupełniaja psami z Olkusza - bo pan P biznesmen z O w zamian za bardzo pozytywne zeznania w jego sprawie inspektorów KTOZ - pomaga dostarczając psy w miejsce zagryzionych. Jeśli to nieprawda - to niech pani utnie te plotki pani magdaleno Hejda o biednej panie prezes KTOZ.
Przecieź winna jest pani wdzięczność pani sędzinie za przysługę.
Pani redaktor - do roboty.
I
Ireneusz
No cóż Pani Sędzina i jej znajomi znależli wyjście z sytuacji żeby Anna K nie mogła upomoinać się o przywłaszczone przez panią Prezes KTOZ psy ze schroniska w Kłaju. Załatwiła w prokuraturze zakaz dla Anny K opieki nad psami - no i kobita o psy upomnieć się nie może mimo że ma pełne prawo - no bo nie może ich przejęć bo .dostała zakaz opieki nad nimi
Dobra robota pani sędzino.

Tylko czy aby zgodna z Prawem?
W
Wiesława
Pani Magdo prosimy o bezstronny artykuł.

Suche Fuakty
W ubiegły piątek w mieszkaniu pani prezes Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzetami posiadany przez nia amstaf ( pytanie czy prezeska ma zezwolenie na opiekę nad rasą niebezpieczną ) rozszarpał kolejnego jej psa - jamnika. Pani prezes nie strała się jamnika ratować a kiedy amstaf rozerwał jamnika i zwierzęvyło w agoni pani prezes zawezwała kierowcę z krakowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt żeby - zagrzebał zwłoki na terenie schronikska dla bezdomnych zwierząt w Krakowie, żeby sprawa wątpliwej "opieki" nad zwierzętami pani prezes Krakowskiego towarzystwa opieki nad zwierzętami się nie wydała.
Pani Prezes KTOZ nawet nie dotkęła konającego psa - bo nie chciała się pobrudzić krawią. Każdy kto kocha zwierzęta - starałby się jamnika ratować, to mogło się nie udać ale stać spokojnie i patrzeć na rozrywane zwierzę - tak jak prezezs KTOZ - to straszne.
Co gorzej pani prezes świetnie znała zagrożenie bo
dodać należy że wcześniej ta amstafka o imieniu Amelka rozszarpała w mieszkaniu pani prezes KTOZ kilka innych zwierząt
Każdemu innemu gdyby dopuścił do takiej sytuacji pani Prezes KTOZ postawiłaby zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem.

Pani Magdo prosimy to wyjaśnić i w kolejnych publikacjach naciskać o wymierzenie pani przes KTOZ odpowiedniej kary

Wiem, że wszyscy sie boja o tym mówić bo pani prezes nie dopuszcza dyskusji.
a jak jej ktoś podpadnie, a ma psa czy kota - to pani prezes nasyła na niego inspektorów KTOZ - którzy oskarżaja tą osobe o znęcanie się nad zwierzęciem, zwierzę zabieraja do schroniska a zcłowiek ma sprawe w sądzie w którym pani prezes hest Sędziną.
Ale pani Pani Magdo, rzetelny, niezależny odważny dziennikarz domagający się karania w innych przypadkach i bezkompromisowego piętnowania - temat gorący !!!
To juz któreś zwierzę rozszarpane w tym mieszkaniu
Magdaleno Hejdo ratuj następne zwierzęta przed strasznym losem.
Ty taka odważna
S
Stały czytelnik
, że KTOZ w Woli Batorskiej nie poprawił nic, tylko jest to zrobiła Anna K, nawet nie zdążyli to tej pory ocieplić bud psom
Z
Zdegustowany
Pani Redaktor pierwsze pytanie, dlaczego nie ma Pani artykułu w internecie z soboty 12 października?
Drugie, czy może Pani napisać artykuł na temat schroniska w Racławicach? Podobno dużo się tam teraz dzieje, a tu taka cisza w mediach.
T
Tomek
W państwie prawa - trzeba było uzgodnic adopcje z Anną K. Pani prezes KTOZ świetnie wie że tak trzeba było.
Teraz nie byłoby nerówóki prasy i KTOZ jak ukryć że w państwie prawa prezes KTOZ ukradł psy mając w nosie czekanie na wyrok sądu.
Ni to teraz są kolejne akcje na Annę K, zeby miała tyle problemów - żeby przestała pytać dlaczego prezes KTOZ nie przestrzega prawa.
G
Genek
A KTOZ boi się przyznać że w krakowskim schronisku jest nosówka i parwowiroza.
Oni tak robią. nie przyznają się że pies im uciekł albo zdechł - tylko mówią że wyadoptowali. A komu to nie powiedzą bo ha ha ha ochrona danych osoowych.
Może wreszcie ktoś skontroluje te bezkarne pasożyty z KTOZ
T
Tadeusz
Pani Prezes KTOZ jest sędzia dobrze wie że przed wyrokiem sądu o przepadku zwierząt nie wolno psów komuś dawać. A przepadku nie ma . Pani prezes KTOZ proszę oddać pani Annie psy. Gdzie one są.
Prawa należy przestrzegać. Pani powinna to wiedzieć.
Z
Zdegustowany
Mam prośbę, w sobotę 12 października Pani Redaktor Magda napisała kolejny artykuł, niestety nie mogę go znaleźć w internecie. Czy może ktoś zamieścić tu link? Jestem bardzo ciekaw kolejnych rewelacji w wydaniu Pani Redaktor. Z góry dziękuję.
Z
Zdegustowany do kwadratu
No tak Pani prezes KTOZ ma podejście do spraw jak Ludzik XIV, który mawiał " Państwo - to ja"
Sa symptomy, że Pani Prezes KTOZ myśli "Prawo - to ja"
A niestety takie podejście do spraw - przy jej możliwościach działania - to horror
P
Piotr
Kontrolę oczywiście przeprowadziło KTOZ - w tym pani inspektor Iwona D która w każdej gminie gdzie mają umowę zawartą z Fundacja Anny K namawia, żeby zerwali z Fundacja anny K umowę i zawarli z......racławicami. Podobnie namawia pani inspektor KTOZ Beata P.
W podtekście Urzędom Gmin daje sie do zrozumienia, ze jak zerwą umowy z Fundacja Anny K a zawrą umowe z Racławicami - to skończą sie w tych gminach "kontrole" KTOZ i ciekawscy dziennikarze - przestana sie domagać informacji.
czyli zapanuje spokój i sielanka

Jak myslicie jak mogła wypaść zatem kontrola KTOZ w Racławicach ?
Z
Zdegustowany
Pani Prezes KTOZ miałaby prosić o coś? Wolne żarty. Ty chyba nie znasz Pani Prezes?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska