Andrzej Kuziomski miał stracić 1 listopada lokum, w którym leczy chore i porzucone jeże. Ma duże długi i nie stać go na płacenie czynszu. Przypomnijmy, że jego pogotowie nie ma żadnego dofinansowania i wszystkie koszty leczenia musiał pokrywać sam. Medialne zamieszanie na szczęście przesunęło w czasie eksmisję. Właściciele mieszkania zgodzili się poczekać, aż pogotowie znajdzie nowe lokum.
Mamy nadzieję, że sytuacja jeży pana Andrzeja poprawi się dzięki dobrym ludziom. Po naszych artykułach wiele osób dzwoni i pisze do nas. Chcą jakoś pomóc. - Robimy zbiórkę pieniędzy w naszej firmie, chcemy je przekazać panu Andrzejowi. Tylko jak to zrobić, jego telefon jest zajęty - pytał wczoraj pan Rafał.
- Ten człowiek robi wielką rzecz, trzeba mu pomóc, chcę tam pojechać z córką i dać mu trochę pieniędzy - zadzwoniła z kolei pani Jadwiga. Otrzymaliśmy też telefon z Poznania od mężczyzny gotowego zabrać Pogotowie Jeżowe . - Możemy mu w lesie przygotować siedzibę, chcemy porozmawiać - zasugerował.
Podobnych telefonów odbieramy bardzo dużo. Okazuje się, że osoby pragnące pomóc, dzwonią także do pana Andrzeja, stąd kłopoty z uzyskaniem połączenia do centrum.
Pomóc chce także Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Dorota Dąbrowska z KTOZ powiedziała nam, że na ostatnim posiedzeniu zarządu stowarzyszenie zdecydowało o zakupie karmy dla jeży, rozpoczęto też procedurę otwierania subkonta, na które trafiałyby datki dla jeży.
A są potrzebne nie tylko na bieżące leczenie, ale i spłatę długów: m.in. na uregulowanie zadłużenia w klinice weterynarii. Tylko jedna operacja potrąconego przez samochód lub poszarpanego przez psy jeża kosztuje ok. 250 zł (cena obniżona do minimum). Tymczasem takich pechowców trafia do pogotowia kilkanaście miesięcznie.
Pan Andrzej nie ukrywa wzruszenia. - Jestem ogromnie wdzięczny za wszelką pomoc i wparcie. Każda złotówka w obecnej sytuacji jest na wagę złota... - mówi. - Teraz z całego kraju trafiają do mnie malutkie jeże, które nie osiągnęły wymaganej zimą wagi 600-700 g. Mają zaledwie 200-300 g. Same zimy nie przetrwają. Okazuje się, że jeżyce w całej Europie spóźniły się z drugim miotem. Sytuacja jest dramatyczna. To już ratowanie gatunku! Jestem więc zajęty jeżami całą dobę. Nie mam czasu na szukanie pieniędzy - przyznaje.
Na szczęście wrażliwych osób nie brakuje. Kto chciałby wesprzeć działalność tej instytucji proszony jest o kontakt z Kuziomskim: 503-309-303 lub mailem - [email protected]
Można też wysyłać pieniądze na konto KTOZ z dopiskiem "Jeże" - 80 1500 1487 1214 8000 9036 0000 Kredyt Bank.
W połowie listopada ma wyjaśnić się sprawa siedziby pogotowia. Pan Andrzej nie chce się wyprowadzać z Krakowa.