- Najpierw pomyślałem, że to afrykański jeż pigmejski o białawym ubarwieniu, które ostatnio można kupić w sklepach zoologicznych - opowiada Kuziomski. - Trudno było mi bowiem uwierzyć, że chodzi o albinosa. Takie egzemplarze rodzą się bowiem wśród rodzimych jeży jeden na kilkaset tysięcy osobników - dodaje.
Gdy bytomianin opisał jeżyka, nie było już wątpliwości, że znalazł albinosa. Jeże z Afryki mają bowiem cztery palce w tylnych łapkach, a nasze, polskie pięć. Zwierzątko miało około siedmiu tygodni, ważyło zaledwie 327 gramów i ledwo żyło. Okazało się też, że jest strasznie zarobaczone.
- Albinosy mają osłabioną odporność, nie można ich leczyć jak zwykłego jeża - wyjaśnia Andrzej Kuziomski. - Obawiałem się więc, że sobie nie poradzimy, ale udało się. Zaczął nawet reagować na terapię - cieszy się.
Dziś biały jeż o różowych oczkach zaczął nawet przybierać na wadze. Ma też szanse stać się dorosłym jeżem. W naturze byłoby to niemal niemożliwe.
Albinosy w świecie zwierząt mają bowiem małe szanse na przeżycie. Nie mają maskującego ubarwienia, trudno im się ukryć, więc stają się łatwym łupem dla drapieżników.
Brak pigmentu w skórze i tworach skórnych oraz w tęczówce oka naraża je na oparzenia słoneczne, a nawet na raka. Szczególnie wrażliwe mają oczy.
- Jeże albinosy, które są nocnymi zwierzętami, wystawiają się wręcz na niebezpieczeństwo - zauważa Kuziomski.
Na dodatek, mają problemy wśród współtowarzyszy, którzy takich odmieńców nie chcą tolerować. Mają więc równe zeru szanse na znalezienie partnera.
Kuziomski apeluje więc, aby po znalezieniu białego lub białawego jeża pigmejskiego, nie zostawiać go na dworze. Albinosy i sprowadzone do Polski afrykańskie jeże nie mają szans przeżyć jesieni i zimy, nawet już przy obecnych przymrozkach.
Pogotowie zajmuje się takimi przypadkami. Możecie dzwonić - tel. 503-309-303.
Pod opieką Kuziomskiego jest ok. zwykłych 60 jeży.
Krakowskie pogotowie jeżowe
Andrzej Kuziomski prowadzi pogotowie od roku. Ma pod swą opieką kolczaste ssaki potrącone przez samochody, poszarpane przez psy lub maszyny rolnicze. Ludzie przywożą mu też osierocone maluszki. Leczy je, rehabilituje i przywraca naturze. Utrzymuje placówkę z dobrowolnych datków.