W tym sezonie jastrzębianie wyjątkowo nie leżą oświęcimianom. Unia tylko raz pokonała JKH, jednak dopiero po rzutach karnych, dopiero w ostatniej rundzie pierwszej części fazy zasadniczej.
– Na pewno nie będzie łatwo – uważa Kamil Kalinowski, środkowy Unii. – Kilka dni temu miałem przyjemność występów w jednym reprezentacyjnym ataku na turnieju EIHC w Toruniu z liderem jastrzębskiej drużyny, czyli Maćkiem Urbanowiczem. Jest w ogromnym gazie, więc czeka nas trudna przeprawa. Jednak my nie musimy już kalkulować. Do końca fazy zasadniczej nie opuścimy ostatniego miejsca w grupie silniejszej, więc możemy się skupić na przygotowaniu do fazy play-off. Oczywiście drogą do tego będzie rozgrywanie dobrych meczów. Być może grając bez presji, będziemy spokojniejsi przed bramką rywali.
Po wyprawie do Jastrzębia oświęcimianie nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek, bo już w niedzielę przyjmą GKS Tychy. Pojedynki tych ekip od lat elektryzują nie tylko zawodników, ale także kibiców. Często nazywane są derbami, choć oba kluby położone są w innych województwach.
We wszystkich do tej pory rozegranych meczach tyszanie kontrolowali wydarzenia na lodzie. Unia tylko momentami nawiązywała równorzędną walkę.
_– Wiadomo jednak, że w tak prestiżowym meczu trzeba wykrzesać z siebie ostatnie rezerwy, żeby dostarczyć kibicom niezapomnianych wrażeń – _uważa Kamil Kalinowski.
Na ulicach miasta można przeczytać ulotki nawołujące kibiców do obowiązkowego stawienia się w hali lodowej na niedzielnym meczu przeciwko GKS. Wszak będzie się działo. Będzie głośno, ale czy także radośnie? To już zależy od samych zawodników.