https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Eleganckie gile zawitały do karmnika. Felieton Grzegorza Tabasza

Grzegorz Tabasz
pixabay.com
Gile zwykle słyszę. Na palcach jednej ręki mogę policzyć te, które wypatrzyłem w koronach drzew. Pierwszy raz zawitały w okolice mojego karmnika. Raczej zwabiła je ptasi tłok, niż słonecznik, gdyż nawet nie zajrzały do stołówki.

Nie wiem, dlaczego gile uważa się za ptaki przypisane zimie Wszak mieszkają u nas przez cały rok. Dzieje się tak dla tego, iż ciepłe pory roku są zatłoczone wielością innych upierzonych stworzeń, na tle których gile są mniej widoczne.

Co innego w zimowej scenerii. Lwia ptasiej czeredy odleciała na południe i wszystko, co lata rzuca się w oczy. Gile są niezbyt płochliwe i ufne. Nie czują strachu przed ludźmi. Pan gil ma elegancki cynobrowoczerwony fraczek dobrze kontrastujący z czarną czapeczką i takimi samymi skrzydełkami. Pani gilowa, jak przystało na skromną gospodynię, gustuje w beżach i wszystkie pozostałe szaro czarne aplikacje stroju ma bardzo stonowane.

Twarzowemu ubarwieniu dorównuje zgrabna figura: na lekko spłaszczonej głowie umieszczony mają krótki i gruby, ale proporcjonalny dziób. Dzięki temu, że są lżejsze od wróbla z łatwością utrzymują się na końcach cieńszych gałązek i czubkach drzew. Teraz zjadają soczyste pączki i nasiona roślin. Jeżeli czują się bezpiecznie chętnie zaczynają szukać pokarmu na ziemi. Grzebią w liściach niczym domowe kury. Posiedziały u mnie kwadrans w gąszczu magnolii. Podpatrzyły. I odleciały.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska