Zdaniem Sądu Okręgowego w Tarnowie oskarżony wykorzystał naiwność dziecka z motywacji seksualnej, zmierzał do celu mimo wiedzy o wieku pokrzywdzonej i przyjaznych relacji z dzieckiem.
Do molestowania doszło w sierpniu 2016 r., ale dziewczynka opowiedziała o tym fakcie rodzicom dopiero pół roku później. Została przesłuchana w obecności biegłego psychologa, który stwierdził, że jej relacja jest logiczna, konsekwentna i szczegółowa. Jego zdaniem dziewczynka nie kłamie. Do oskarżonego mówiła „wujku” i darzyła go zaufaniem. Poznała go podczas kilkudniowego pobytu w wakacje.
Biegła zauważyła, że zdarza się, że dziecko utrzymuje taką sprawę w tajemnicy bo nie wie czy to, do czego doszło to było przestępstwo. Stwierdziła też biegła, że dzieci są lojalne wobec rodzony i wolą przeżyć poniżenie, by chronić je przed złem, wypierają też z pamięci nieprzyjemne przeżycia. Stąd mogła wynikać zwłoka z ujawnieniem prawdy przez pokrzywdzoną dziewczynkę.
Sprawca po wykorzystaniu dziecka polecił mu, by nikomu o tym nie mówiło. Skorzystał z chwili, gdy byli samo i jego wnuczka na moment się oddaliła z podwórka posesji. Dziewczynki były w podobnym wieku i zbierały tam razem patyki,
Ocena wiarygodności pokrzywdzonej była kluczowa w tej sprawie, bo oskarżony nie był do tej pory karany, ma pozytywną opinię środowiskową, a jego żona zapewniała, że „jest dobrym człowiekiem, ojcem i mężem”. Nie mogła się pogodzić z postawionym mężowi zarzutem. Mężczyzna zaprzeczał, by dopuścił się molestowania.
Sugerował, że sprawa to wymysł matki dziewczynki. Jeszcze w czasie wakacji kobieta mówiła mu, że córka musi w szkole opisać jakąś „wakacyjną przygodę”. Sąd nie uznał tej jego wersji za wiarygodną.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Co powinno się zrobić w przypadku zaginięcia osoby. Rzecznik policji odpowiada
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto