78-letnia Zenobia Dąbrowiecka z Makowa Podhalańskiego, jako emerytowany pracownik kolei po 25 latach pracy, ma zagwarantowaną prawie 100-procentową zniżkę na przejazdy PKP. Do tej pory w Suchej podbijała legitymację i miała od ręki zniżkę. Teraz, by ją zdobyć, musi jechać do stolicy Małopolski. A bez zniżki to kosztuje.
- Raz w roku z mężem jeździliśmy też na wakacje nad morze. Nie wiem, jak będzie tym razem, bo bez zniżki to duży wydatek dla emeryta - nie kryje.
Nowa sytuacja jest wynikiem zmian, jakie zaszły na kolei w ciągu ostatnich dwóch lat. Odpowiadające za zniżki Przewozy Regionalne zostały wydzielone z grupy PKP i zarządza nimi teraz marszałek województwa.
- Ja też czuję się pokrzywdzony. Nie wiemy z żoną do kogo się zwrócić w tej sprawie - martwi się 80-letni Wiesław Dąbrowiecki, mąż Zenobii. Kolej uspokaja, że zmiany nie są znowu tak bolesne.
- Zadanie dbania o zniżki dla emerytów wzięliśmy w całości na siebie - tłumaczy Michał Wrzosek, rzecznik prasowy PKP. Dodaje, że wszystkie 10 spółek grupy PKP oddzielnie przyznaje zniżki i wyznacza miejsca, gdzie każdy emeryt musi kupić za 17 zł znaczek na kolejny rok i wkleić do legitymacji emeryta PKP.
- Tacy emeryci, a jest ich około 5 tys. w Małopolsce, którzy muszą koleją przyjechać do Krakowa po znaczki, mogą być spokojni. Ich zniżka będzie uwzględniona. Dotyczy to i państwa Dąbrowieckich - zapewnia Paulina Jankowska z biura prasowego PKP.
