Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Epokowa zmiana to dla młodego człowieka, bułka z masłem - niestety, dosyć droga

Włodzimierz Zapart
fot. Adam Wojnar
Mamy wakacje szkolne, ale powoli, acz nieubłaganie, nadchodzi epokowa zmiana dotycząca sklepików szkolnych, które od 1 września nie będą już mogły sprzedawać dzieciom słodkiego koksu w błyszczących papierkach. Niejeden ajent zastanawia się w związku z tym nad likwidacją interesu, niejeden dyrektor nerwowo stuka dyrektorskim palcem w blat.

Ajenci boją się konkurencji sklepów usytuowanych koło szkoły, które mogą sprzedawać młodzieży czipsy bez ograniczeń. Dyrektorzy zaś będą odpowiedzialni za ofertę szkolnych sklepików. Dyrektor zazwyczaj nie jest dietetykiem, a mandat w razie kontroli sanepidu może wynosić 5 tysięcy złotych - nerwowość jest więc zrozumiała.

Mój syn natomiast, zwykły uczeń, już mi udowodnił, że dla młodych ludzi epokowa zmiana to bułka z masłem. Szedł w Krakowie ul. Karmelicką i poczuł głód. W sympatycznej piekarni kupił więc sobie kanapkę: pół bułki z pastą pomidorowo-paprykową. Cena: 4 zł 90 gr.

- I ty dałeś piątkę za pół bułki z pastą?! - zapytałem zszokowany. Tak, dał i nawet mu powieka nie drgnęła. Mnie, staremu centusiowi, nie mieściło się to w głowie. Piątkę za pół bułki? Aż zadzwoniłem do tej piekarni, żeby zgodnie z przodującą dewizą pedagogiczną "kochaj i kontroluj" sprawdzić, czy chłopak nie zmyśla. Okazało się, że wszystko się zgadza. Apetyczne kanapeczki, ładne i może nawet dobrze zbilansowane pod kątem dietetyczności, mają tam takie ceny. Najdroższa, z łososiem czy z kurczakiem, kosztuje 9 zł 95 gr.

Epokowa zmiana dotycząca sklepików szkolnych ma na celu ograniczenie dostępu uczniów do produktów zawierających składniki niezalecane dla rozwoju dzieci. Pomijając już białe pieczywo - a nawet i ono będzie w sklepikach szkolnych zakazane - wszystkie ulubione keczupy, majonezy czy słodycze pełne są składników niezalecanych.

- Dzieci będą się krzywić na te białe sery i szczypiorki. Nic nie sprzedam i jeszcze będę musiał sam to wszystko jeść - utyskują ajenci. Nie bez racji, bo produkty w szkolnych sklepikach będą musiały być świeże, więc wielomiesięczne terminy przydatności to już wspomnienie. A dzieci białego serka rzeczywiście jeść nie chcą.

Jak jednak świadczy przykład mojego młodzieńca (który amerykańskim żarciem również nie pogardzi)- na wolnym rynku można konkurować nie tylko przy pomocy ociekających tłuszczem frytek zalanych keczupem lub majonezem.

W ofercie wspomnianej piekarni, gdzie pożywiał się mój syn, oprócz bułki z pastą pomidorowo-paprykową, są bułki z pastą jajeczną, z jajkiem, z twarożkiem i rzodkiewką, z pomidorem. Piekarnia handluje tym towarem na wolnym rynku, trudnym przecież i bezlitosnym, bo krok dalej jest sklep z czipsami - i jakoś nie bankrutuje. Ma klientów i to zapewne nie wśród starców, bo stary centuś w życiu nie da takiej kasy za kanapkę.

Zatem - epokowa zmiana w dziedzinie obyczajów żywieniowych młodzieży jest możliwa. Tylko czy musi być taka droga? Miejmy nadzieję, że w szkolnych sklepikach wyjdzie taniej, bo przecież nawet te najbardziej wypasione płacą niższe czynsze niż piekarnia w centrum Krakowa. Spójrzmy więc na tę zmianę z optymizmem, bo jest nadzieja, że przyniesie dzieciom coś dobrego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska