Hiszpanie narzekali po pierwszym meczu w Gdańsku z Włochami (1:1) na stan murawy, która była dla nich zbyt sucha, co uniemożliwiało im szybkie rozgrywanie piłki. W czwartek nie mogli już kręcić nosem. Irlandczycy wprawdzie zgodzili się na dodatkowe zroszenie trawy, ale problem rozwiązał się sam, ponieważ spotkanie rozpoczęło się w deszczu.
Na trybunach zasiedli słynni trenerzy Rafael Benitez, Arsene Wenger i inni, spodziewając się dobrego widowiska. Hiszpanie, po remisie z Italią, nie mogli sobie pozwolić na zgubienie punków w starciu z potencjalnie najsłabszym zespołem grupy.
Jednak pierwsi ruszyli do ataku Irlandczycy. Simon Cox zmusił do interwencji rozgrywającego 133. mecz w barwach drużyny mistrzów świata i Europy Ikera Casillasa. Nie minęły jednak cztery minuty, a do siatki trafił Fernando Torres. Napastnik Chelsea Londyn wykorzystał brak zdecydowania obrońców irlandzkich, którzy nie potrafili wybić piłki z linii 16 metrów, obiegł ich i silnym strzałem pokonał Shaya Givena.
Przed przerwą szanse podwyższenia prowadzenia mieli David Silva, Gerard Pique i Andres Iniesta, ale bardzo dobrze spisywał się bramkarz Aston Villi.
Tuż po zmianie stron Silva ośmieszył trzech obrońców irlandzkich, tańczył z piłką w polu karnym i posłał ją między ich nogami. Zaskoczony Given nawet się nie poruszył. Grający ze swobodą Hiszpanie strzelali kolejne bramki: na 3:0 Torres, kończąc szybki kontratak, a czwartego gola strzelił Cesc Fabregas.
Irlandczycy przeprowadzili w drugiej połowie praktycznie jedną groźną akcję. Strzał Robbiego Keane'a pewnie obronił Casillas.
Podopieczni Giovanniego Trapattoniego jako pierwsi żegnają się z Euro 2012. W dwóch meczach nie zdobyli punktu. O awans do ćwierćfinału będą walczyli Hiszpanie i Chorwaci w bezpośrednim starciu oraz Włosi, którzy zmierzą się z grającym o honor zespołem Irlandii.