1 stycznia 2025 roku to ważna data dla naszego kraju. Polska na okres 6 miesięcy objęła przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Czy będzie to czas na załatwienie istotnych spraw dla naszego kraju?
Warto zacząć od wyjaśnienia istotnej kwestii. Prezydencja to nie jest – jak mówią niektórzy – rządzenie Unią Europejską przez pół roku, ale organizowanie prac jednego z najważniejszych organów, czyli Rady UE, który ma w swoich kompetencjach stanowienie prawa na równi z Parlamentem. Mamy dzisiaj wiele wyzwań dotyczących bezpieczeństwa i to nie tylko militarnego. Oczekujemy od UE większego zaangażowania w finansowanie produkcji amunicji, wsparcia dla Ukrainy czy też wsparcia dla takich projektów jak „Tarcza Wschód”, która zabezpiecza nie tylko Polskę, ale również i całą Europę. Kolejna istotna sprawa to tematy dotyczące zdrowia. Jako przewodniczący nowo powstałej Komisji Zdrowia zwracam szczególną uwagę właśnie na te zagadnienia. Na agendzie Rady przez najbliższe pół roku będzie „Pakiet farmaceutyczny”, czyli duża regulacja dotycząca dostępności leków, zwłaszcza stymulacji rynku farmaceutycznego pod kątem zabezpieczenia tzw. chorób rzadkich. Mamy 6 tys. chorób, na które nie ma żadnych terapii i leków – najczęściej są to genetyczne choroby. Dlatego chcemy przyjąć takie regulacje, które będą poprzez takie parametry jak okres ochrony rynkowej, ochrony danych – wesprzeć te firmy, które zajmują się szukaniem nowych leków na choroby rzadkie, czy też tzw. niezaspokojone potrzeby medyczne.
Wracając więc do statusu przewodnictwa w Radzie UE, to trzeba wiedzieć, że jest to ważny organ, który programuje pracę Unii na najbliższe miesiące, działając w tzw. trójkach, czyli z następnymi prezydencjami, czyli będzie to prezydencja Duńska i Cypryjska. Pamiętajmy, że prezydencja pozwala stanowić prawo. W tym okresie będzie też okazja do promocji Polski jako kraju poważnego, z dużym potencjałem społecznym i gospodarczym. W Polsce odbędzie się kilkaset rozmaitych spotkań i konferencji. Jak słyszymy, do naszego kraju ma przyjechać 40 tys. ludzi na różnego rodzaju spotkania. Będzie to świetna okazja do pokazania Polski jako kraju z perspektywami, kraju sukcesu. Obecność Polski w Unii przez 21 lat jest postrzegana w Europie jako sukces.

Podkreślił Pan, że Polska powinna szczególnie zabiegać o rozwój w dwóch obszarach: bezpieczeństwa i zdrowia. Czy nad czymś jeszcze powinniśmy się skupić?
Trzeba tu jeszcze dodać konkurencyjność gospodarki. Widzimy to, co się za moment zadzieje, czyli przejęcie rządów przez Donalda Trumpa. Słyszymy zapowiedzi o takim bardzo protekcjonistycznym podejściu, czyli skupieniu się bardzo egoistycznie na interesach amerykańskich, handlowym i transakcyjnym podejściu do Europy. Wiemy, że Stany Zjednoczone z jednej strony gwarantują nam bezpieczeństwo i są najważniejszym udziałowcem NATO, ale z drugiej strony słyszymy, że chcą iść na swego rodzaju wojnę handlową z Europą i Chinami. To jest bardzo groźne. Oczywiście mamy świadomość, że rywalizujemy o inwestycje, miejsca pracy. Stany Zjednoczone jeszcze pod rządami Joe Bidena rozpoczęły taki duży program „Inflation Reduction Act”, przeznaczając miliony dolarów na inwestycje przeważnie zielone, czyste technologie. To powoduje jakby naturalny proces wysysania inwestycji z Europy i firm, które widzą, że bardziej będzie się opłacało pracować w Ameryce. Dlatego Europa musi poszukać wspólnej odpowiedzi, żeby nie zostać pustynią inwestycyjną, gdzie sami sobie wykreujemy obciążenia dla firm, które pracując w Europie nie będą w stanie konkurować ze Stanami Zjednoczonymi, Indiami, Turcją czy też Chinami.
Rządy Donalda Trumpa będą dla Polski kolejnym trudnym wyzwaniem?
Donald Trump jest nieobliczalny, dlatego niczego nie możemy być pewni. W poprzednich dniach słyszeliśmy, że Kanada to jest 51. stan USA i powinna się do nich przyłączyć. Trump nie wyklucza też agresji militarnej na Grenlandię. Na pewno mamy do czynienia z dużą niepewnością, ale możemy to potraktować również jako swego rodzaju atut. Czekamy na propozycje amerykańskie w zakresie ustanawiania pokoju w Ukrainie. Trump zapowiadał to w kampanii, jednak dzisiaj mówi, że może to nie być takie łatwe. Pamiętajmy też o jego zapowiedziach i oczekiwaniach mocno formułowanych, żeby Europa w większym stopniu zadbała o swoje bezpieczeństwo. My to już robimy, przeznaczając prawie 5 proc. PKB na obronność we własnym budżecie, ale dobrze byłoby gdyby przyłączyły się do tego inne kraje europejskie, zwłaszcza te z najsilniejszymi gospodarkami, czyli Francja i Niemcy. Być może ta presja na Europę zdziała w ten sposób, że powstanie jakaś refleksja. Skończyła się ta historyczna pauza, gdy nie dbaliśmy o bezpieczeństwo i wydawało nam się, że żaden konflikt zbrojny nam nie grozi. Podkreślam, że Polska jest wiarygodna wobec USA i Donalda Trumpa i może być dobrym wzorem dla innych. Mamy nadzieję, że Stany Zjednoczone w wyniku jakiegoś kaprysu nie wycofają się stąd, ponieważ prowadzą tu też swoje interesy. Zapewne będą się targować i negocjować. Sam fakt, że oczekują większego zaangażowania w kwestie bezpieczeństwa może akurat dobrze zadziałać dla całej Europy.
Wróćmy jeszcze na moment do Komisji Zdrowia, której szefem został Pan w połowie grudnia 2024 roku. Mamy wielu pacjentów chorych na raka, stwardnienie rozsiane, choroby psychiczne, którzy od lat czekają na konkretny, których nie dostają. Czy teraz pojawi się jakaś zmiana?
Zacznijmy od tego, że zdrowie podobnie jak i obronność to obszary, które traktatowo są przypisane do obowiązków państw członkowskich. Unia bazuje na praktyce, która nabrała na znaczeniu po pandemii, kiedy to decyzja dotycząca zakupu szczepionek była wspólnie uzgodniona pomiędzy państwami i dzięki temu udało się ją sprawnie przeprowadzić. My jeszcze wcześniej wystąpiliśmy jako delegacja Polska EPL-u z „Europejskim planem walki z rakiem”. On został już uchwalony, dziś Komisja go wdraża, mamy fundusze na realizację projektów nowych terapii leków. Droga do tej Komisji, która została powołana w grudniu 2024 roku była taka, że ona ewoluowała właśnie z Komisji Rakowych, Covidowych. Zdobywaliśmy doświadczenia, które pokazują, że więcej można zrobić choćby w likwidacji dystansów do tych najnowocześniejszych terapii leków. Niestety w obszarze nowotworów mamy dostęp do ok. 50 proc. najnowocześniejszych terapii, które są dostępne w Europie Zachodniej. U nas ich nie ma. To, co jest dzisiaj na tapecie i Komisja już zapowiedziała swoje działania w tym zakresie, to chociażby program kardiowaskularny. Wiemy, że głównym zabójcą są choroby serca, układu krążenia. Konieczne jest, by zaangażować większe środki w programy profilaktyczne, badania przesiewowe. Pamiętajmy również o chorobach neurodegeneracyjnych jak Alzheimer, choroby mózgu. Również w tym zakresie od wielu lat trwają prace badawcze, żeby znaleźć na te choroby skuteczne leki. Jest jeszcze sprawa, która w ostatnich latach zdobywa na znaczeniu czyli mental health (zdrowie psychiczne) zwłaszcza osób młodych, niewydolność systemów, wpływ social mediów na dobrostan psychiczny. Polska prezydencja w najbliższych miesiącach ma nawet wydać takie zalecenia dla państw członkowskich jak skuteczniej radzić sobie z tym problemem. Widzimy zatem kilka obszarów, w których Komisja Zdrowia może uzupełniająco wspomóc państwa członkowskie. Chcemy tak zbudować ten system zachęt dla branży, żeby zajęła się też mniej rentownymi sprawami z perspektywy odzyskiwania nakładów przez firmę. Za sprawą odpowiedzialności moralnej za naszych obywateli chcemy wesprzeć mechanizmy rynkowe, żeby szukać terapii skutecznych na chociażby choroby rzadkie.
Wróćmy jeszcze do czasu pandemii. Co zawiodło w naszej służbie zdrowia?
Pandemia pokazała nam, że zupełnie nie byliśmy do czegoś takiego przygotowani. Polska była jednym z najmocniej dotkniętych pandemią krajów. Nasz system zupełnie nie był do tego przygotowany, dlatego mamy wiele lekcji z tego kryzysu. Podstawowym wnioskiem jest to, że działając w warunkach kiedy łamią się łańcuchy dostaw leków, uświadomiliśmy sobie, że 80 proc. substancji czynnych do produkcji leków powstaje w Chinach czy Indiach. Lekcją z kryzysu jest chociażby przyjęta przez nas strategia farmaceutyczna, która zakłada sprowadzanie do Europy tego, co można sprowadzić bądź oparcie dostaw substancji leków o kraje, które możemy uznać za przyjaciół Europy. To ma nam zagwarantować większą niezależność. Nie możemy zmarnować tych lekcji, które dał nam kryzys pandemiczny.
Rozmawia Pan z naszymi małopolskimi i krakowskimi szpitalami, dlatego zna Pan ich największe bolączki. Na co „chorują” nasze szpitale?
Dzisiaj mamy problem z finansowaniem świadczeń, zwłaszcza tzw. nadwykonań. Wiemy, że w systemie ochrony zdrowia brakuje pieniędzy. Poprzedni rząd włączył ratownictwo medyczne, które dotychczas było finansowane z budżetu państwa, do finansowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia i tym samym osłabił jego już nadwątlone zasoby. Coraz większy udział mają też wynagrodzenia lekarzy i pielęgniarek. Oni powinni dobrze zarabiać i co do tego nie ma wątpliwości, ponieważ wiemy, jak duży problem jest dzisiaj z kadrą medyczną. Mam nadzieję, że rząd w mnogości różnych wyzwań poszuka pieniędzy, by nie zabrakło na najbardziej kluczowe świadczenia. Znam część krakowskich szpitali i zdaję sobie z tego sprawę, że mamy tu naprawdę wybitnych fachowców. Polacy zwracają uwagę, że tuż za bezpieczeństwem na drugim miejscu wśród potrzeb znajduje się zdrowie, dlatego nie ma wątpliwości, że jest to zakres, który powinien być wspierany.
