Dokładnie tak, jak miesiąc temu, kiedy poprzedni właściciele zagrodzili im dostęp do miejsc pracy. W poniedziałek nastroje wśród ludzi były jednak zdecydowanie lepsze - dowiedzieli się, że zakład trafił w ręce niemieckiej firmy GDW. Jedynym w tej chwili ich zmartwieniem są spekulacje, czy nowy właściciel będzie w stanie utrzymać całą dotychczasową załogę.
Pierwsze informacje o pomyślnym finale negocjacji w sprawie zmiany właściciela FMT wśród ludzi krążyć zaczęły już w weekend. - Umowy kupna-sprzedaży zostały podpisane, a dziś się one uprawomocnią. Potwierdziło się więc to, co obiecywał w Tarnowie pan Weiler - mówił do tłumu Mariusz Kozioł, dyrektor FMT.
Wybawcą zakładu produkującego obrabiarki jest Hermann Weiler, niemiecki przedsiębiorca, właściciel firmy GDW z Bawarii. Nie jest on w Tarnowie osobą anonimową. Jeszcze na długo przed prywatyzacją działu produkcji cywilnej Zakładów Mechanicznych (po sprzedaży przekształcono go w FMT) Niemiec był jednym z poważniejszych jego kooperantów. W ciągu ostatniego półtora roku z powodzeniem tę współpracę kontynuował. - My robiliśmy praktycznie całe maszyny, on je w swoich zakładach wyposażał w elektrykę i elektronikę - opowiadają pracownicy.
Z jednego tylko powodu optymistyczne wieści nie wzbudziły euforii. - Nie wiadomo, czy dla wszystkich będzie praca - mówił pan Stefan, ślusarz z FMT.
- Może dowiemy się czegoś, jak już ruszy produkcja i przyjedzie pan Weiler? - dodawał Tadeusz z tej samej brygady.
Być może jakieś konkrety pojawią się już jutro. Rano ochrona powinna otworzyć bramy po miesięcznym przestoju. - Ochrona powinna otrzymać potwierdzenie zmiany właściciela fabryki od Anglików - mówi Waldemar Ptasznik, szef zakładowej "Solidarności".
Związkowiec dodaje, że oficjalnych informacji na temat przyszłego zatrudnienia nowy właściciel na razie nie przedstawiał.
- Dobrze, że chociaż część miejsc pracy zostanie uratowana, a nie skończy się na zamknięciu kolejnego zakładu pracy w Tarnowie - dodaje Waldemar Ptasznik.
Zebrani przed zakładem zastanawiali się, na ile ewentualna redukcja zatrudnienia mogłaby dotknąć pracujących przy produkcji. - Powinni zacząć od odchudzenia kadry kierowniczej - twierdził jeden z pracowników, a stojący obok potakiwali.
Hermann Weiler zapowiedział, że przyjedzie do Tarnowa dziś po południu. Załoga zamierza go przywitać chlebem i solą. Ma to być wyraz wdzięczności za uratowanie fabryki i zainteresowanie losem pracowników. Hermann Weiler, w trakcie negocjacji z 600 Group kilkakrotnie przyjeżdżał do ludzi dyżurujących przed zamkniętą bramą na rozmowy. To także przysporzyło mu sympatii. - To niemłody już człowiek, a widać, że zależało mu na spotkaniu z nami, prostymi robotnikami - podkreślała jedna z kobiet pracujących w fabryce.
Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!