Przez godzinę nie można było zlokalizować przyczyn i miejsca zagrożenia. Część wykładowców zdecydowała się na odwołanie zajęć. - Nie da się w tych warunkach prowadzić wykładu - mówi doc. dr Robert Borkowski, kierownik Zakładu Polityki Bezpieczeństwa w PWSZ w Oświęcimiu. - Wolałem nie narażać studentów na niebezpieczeństwo i najpierw dowiedzieć się, co jest przyczyną wycia syren - dodaje.
Studenci Borkowskiego rozeszli się do domów, inni czekali na decyzję swoich profesorów przed budynkiem. Niektórzy młodzi ludzie z zacięciem śledczych próbowali na własną rękę dociec przyczyn całego zamieszania. Padały podejrzenia o zwarcie instalacji elektrycznej, a nawet wady w konstrukcji budynku odremontowanego zaledwie przed rokiem.
- Moim zdaniem coś nie jest tak z windą - mówi Paweł Sobeń, student pierwszego roku. - Rano dziwnie w niej pachniało, drzwi wolno się otwierały, może coś w niej się przepaliło? Już nie wsiądę do niej za żadne skarby świata - dodaje.
Specjaliści od ognia i prądu nerwowo biegali z góry na dół i wokół budynku. Chcieli jak najszybciej zlokalizować miejsce alarmu i jego przyczyny. Po godzinie ze skwaszonymi minami studenci musieli jednak wrócić na zajęcia. Jak się okazało, przyczyna całego zamieszania była bardzo prozaiczna - ktoś spowodował fałszywy alarm.
- Stłukł szybkę przy wejściu głównym i włączył alarm - mówi Monika Bartosz, rzecznik prasowy oświęcimskiej szkoły wyższej. - Awaria została usunięta już po godzinie i studenci mogli wrócić na zajęcia - dodaje rzeczniczka.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!